MŚ koszykarzy 2019. Były rozgrywający Anwilu Włocławek: Trener może na mnie liczyć
"Jeśli trener będzie potrzebował, to może na mnie liczyć. Jestem dobrze przygotowany" – powiedział PAP po piątkowym treningu w Pekinie rozgrywający Kamil Łączyński, były gracz Anwilu Włocławek. W pierwszym meczu mistrzostw świata koszykarzy reprezentacja Polski spotka się w sobotę z Wenezuelą.
W ostatnich dniach, już po wylocie do Chin, na trzy kontrolne mecze przed mistrzostwami, Łączyński nie był pewny, czy zostanie w ostatecznym 12-osobowym składzie na turniej. Trener Mike Taylor 14-osobową kadrę musiał zredukować o dwóch graczy. Po sparingu z Czarnogórą selekcjoner zdecydował, że nie uwzględni 26-letniego Macieja Wojciechowskiego i 20-letniego Łukasza Kolendy, który był kontrkandydatem Łączyńskiego do roli trzeciego rozgrywającego. Obydwaj w piątek odlecieli do kraju.
"Rzeczywiście, nie były to dla mnie łatwe dni. Z pewnością mocno stresujące, bo bardzo chciałem zostać na mistrzostwach. Na dobrą sprawę nie wiedziałem, co dalej. Czekałem na rozwiązanie tej sytuacji. Całe szczęście, że skończyło się po mojej myśli. Cieszę się bardzo, że trener Taylor tak zdecydował, bo przecież cały czas o tym myślałem" - przyznał 30-letni koszykarz.
W opinii członków sztabu reprezentacji, Łączyński, mistrz Polski z Anwilem Włocławek w dwóch ostatnich sezonach, który w nowych rozgrywkach będzie reprezentował Śląsk Wrocław, w ostatnich dniach jest w dobrej formie.
"Tak. Czuję się bardzo dobrze. Teraz zeszło już ze mnie ciśnienie. Wydaje mi się, że w tych ostatnich meczach pokazałem, że jeśli trener będzie potrzebował, to naprawdę może na mnie liczyć. Jestem przygotowany psychicznie i fizycznie bardzo dobrze, jak wszyscy tutaj. Nic tylko czekać na swoją szansę i jak ją dostanę, to postaram się wykorzystać" – zaznaczył Łączyński po piątkowym treningu, ostatnim przed rozpoczęciem turnieju.
Reprezentacja odbywała go w Cadillac Arenie, gdzie toczyć się będzie rywalizacja w grupie A, w której grają także Chiny i Wybrzeże Kości Słoniowej. Dwie drużyny awansują do czołowej "16" turnieju z perspektywą walki o ćwierćfinał. Czy awans do drugiej rundy będzie dla Polaków łatwy i przyjemny jak przejażdżka eleganckim samochodem?
"Szczerze mówiąc, nigdy nie jechałem cadillakiem, ale chętnie bym kiedyś spróbował. Miejmy nadzieję, że w przypadku naszej drużyny tak właśnie będzie" - powiedział.
Wiele w tej kwestii wyjaśni już sobotnie spotkanie z Wenezuelą. Pierwszy mecz w mistrzostwach może okazać się także debiutem Łączyńskiego w wielkim turnieju.
"Dla mnie to coś niewiarygodnego. Spełnienie marzeń, jeszcze z dzieciństwa, gdy bawiłem się malutką piłką, trójeczką. Bardzo się cieszę, że tego doczekałem, bo miałem różne perypetie. Na początku seniorskiej kariery nie było łatwo, ale koniec końców, im dalej, tym jest coraz lepiej. Kto wie, co jeszcze przyniesie przyszłość" – nadmienił Łączyński, który w reprezentacji rozegrał dotychczas 33 spotkania i zdobył 99 punktów.