Tour de Pologne 2019 – Czesław Lang: To były najtrudniejsze dni
Śmierć w poniedziałek Belga Bjorga Lamprechta i następny etap, na którym wszyscy kolarze oddali mu hołd to były najtrudniejsze dni – podkreślił dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang na starcie piątego etapu w Wieliczce.
Polska Agencja Prasowa: Kolarze grupy Lotto Fix All, koledzy zmarłego Bjorga Lambrechta, postanowili w komplecie kontynuować wyścig. Wahali się?
Czesław Lang: Byłem z nimi na kolacji. Po tym, co zobaczyli we wtorek na trasie, na reakcję kibiców po śmierci ich kolegi, podjęli taką decyzję. Byli w szoku widząc, że w ciągu doby przygotowaliśmy specjalną bramę żałobną z nazwiskiem i numerem startowym Lambrechta. My możemy zrobić scenografię, ale kibicami nie możemy sterować. A Polacy pokazali, że są fajnym, wrażliwym narodem. Serca namalowane na szosie, transparenty z numerem 143 - to robiło ogromne wrażenie. Przejeżdżaliśmy przez jakieś miasteczko i wszystkie dzwony biły. Spojrzałem na zegarek, czy to pora na nabożeństwo. A to była godzina 14.15. Kolarze płakali. Ten etap pokazał jak piękne jest kolarstwo. Pięknie zachowały się wczoraj wszystkie drużyny. Ludzie to docenili.
PAP: Jakie były kulisy podjęcia decyzji o rozegraniu etapu w ten sposób, bez ścigania się, a w zadumie i powadze?
Cz.L.: To była demokratyczna decyzja. Odbyło się posiedzenie wszystkich sędziów, dyrektorów grup, był Rafał Majka i wszyscy zdecydowaliśmy, że trzeba upamiętnić Lambrechta. Oczywiście ostatnie słowo należało do mnie i mógłbym powiedzieć: nie. Ale wysłuchałem wszystkich głosów i podjęliśmy właśnie taką decyzję. To był bardzo trudny dzień i noc. Poszedłem spać o czwartej nad ranem.
PAP: Czy były jeszcze dodatkowe czynniki, które należało wziąć pod uwagę – transmisja telewizyjna, kontrakty sponsorskie?
Cz.L.: Oczywiście. Przy okazji proszę podziękować w moim imieniu wszystkim sponsorom wyścigu, że solidarnie zrezygnowali w tym dniu z ekspozycji swoich reklam. Pokazali, że w pewnych okolicznościach liczy się nie tylko biznes.
PAP: Tomasz Marczyński, starszy kolega Lambrechta, deklaruje, że będzie się starał wygrać dla niego etap.
Cz.L.: Tomek nie załamał się. To piękny gest z jego strony. Trudna sytuacja, w jakiej znaleźli się kolarze Lotto, dodaje im jeszcze sił.
PAP: Jak wygląda kwestia ubezpieczenia, gdy dochodzi do śmierci kolarza?
Cz.L.: Wyścig jest ubezpieczony ogólnie od tego typu tragicznych wydarzeń. Poza tym każda drużyna jest ubezpieczona i każdy zawodnik. Sprawą zajmuje się prokurator, dzisiaj zostało wydane ciało Lambrechta i zostanie przewiezione do Warszawy. Jeśli chodzi o szczegóły proceduralne, to nie jest moja rola.
PAP: Dalsza część wyścigu ma być wyciszona, co widzieliśmy na starcie w Wieliczce.
Cz.L.: Jak w życiu – gdy ktoś z rodziny umiera, upamiętnia się go, jest okres żałoby. A potem trzeba iść do przodu.