Liga Narodów siatkarek - Polki zaczęły świetnie, ale przegrały z Amerykankami
Polskie siatkarki przegrały z Amerykankami 1:3 w pierwszym meczu turnieju finałowego Ligi Narodów w chińskim Nankinie. W czwartek biało-czerwone zmierzą się z Brazylijkami i muszą wygrać, żeby zachować szansę awansu do półfinału.
Do pierwszej przerwy technicznej w inauguracyjnej partii Amerykanki miały kilka punktów przewagi. Później wynik oscylował wokół remisu, a pierwsze prowadzenie biało-czerwone uzyskały po efektownym bloku Zuzanny Efimienko-Młotkowskiej. Ekipa USA była górą w kolejnych minutach, kiedy doszło do nieporozumienia po polskiej stronie siatki, a Malwina Smarzek popełniła błąd w ataku po jednej z najdłuższych wymian całego spotkania i kilku niewykorzystanych szansach drużyny trenera Jacka Nawrockiego.
Od stanu 16:18 zaczęła się jednak koncertowa seria biało-czerwonych, które - świetnie kierowane przez będącą już w pełni sił Joannę Wołosz - z ośmiu następnych akcji siedem rozstrzygnęły na swoją korzyść. Zaczęło się od bloku Agnieszki Kąkolewskiej na Chiace Ogbogu, później "gwoździa" w trzeci metr metr wbiła Smarzek, a następnie najlepiej punktująca zawodniczka fazy interkontynentalnej, która kilka dni przerwy między nią a turniejem finałowym wykorzystała m.in. na zmianę stanu cywilnego, wraz z Efimienko-Młotkowską zatrzymały atakującą Kelsey Robinson.
Po ataku w aut Robinson zrobiło się 24:20 dla Polek, a seta zakończyła Natalia Mędrzyk, której "kiwka" wpadła w boisko. 25:21.
Druga odsłona od początku nie układała się po myśli biało-czerwonych, które grały mniej skutecznie, częściej się myliły ataku, a także kilka razy dały się zaskoczyć rywalkom z zagrywki. Po błędzie w przyjęciu Mędrzyk i asie po kolejnym serwisie Michelle Bartsch-Hackley zrobiło się 3:7 i później tylko raz udało się Polkom zmniejszyć dystans. Błędna decyzja Kąkolewskiej, której atak z miejsca trafił w ręce Haleigh Washington i było 7:13, dalej 14:20, a po asie Andrei Drews Amerykanki odskoczyły na 23:15. Skończyło się 25:16 dla nich.
Początek trzeciej partii dawał nadzieję, że mecz nie potoczy się jak spotkanie obu drużyn w fazie zasadniczej, w chińskim w Jiangmen, kiedy Polki wygrały pierwszą odsłonę, w drugiej toczyły wyrównaną walkę, ale w dwóch następnych były tłem dla utytułowanych rywalek. Do pierwszej przerwy technicznej szło "punkt za punkt", ale moment dekoncentracji siatkarek Nawrockiego sprawił, że na tablicy pojawił się rezultat 7:10.
Później było jednak tylko gorzej. Polki miały problemy w ataku (kilka punktów przyniósł im skuteczny blok), a w obronie praktycznie nie podbijały piłek. Z kolei Amerykanki rozpędzały się z każdą udaną akcją i po bloku Drews prowadziły już 16:10. Wykazywały się przy tym przytomnością umysłu, jak Bartsch-Hackley, która musiała przebić piłkę na drugą stronę, ale zrobiła to na tyle sprytnie, że ta spadła pod samą linię całkowicie zaskakując Polki. Było 12:18, 14:21, a przy 15:24 seta skończyła z przechodzącej piłki Drews.
Równie nieudany był w wykonaniu biało-czerwonych początek czwartej partii, gdyż przy serwisie Robinson szybko zrobiło się 0:3, a po bloku występującej w ostatnim sezonie w Chemiku Police Ogbogu na Smarzek było 3:6. Choć Polki miały nieco problemów z kończeniem ataków, to zawodniczki trenera Karcha Kiraly'ego "podawały im rękę" m.in. psując zagrywkę i nie potrafiły odskoczyć na więcej niż 3-4 pkt. Po bloku Mędrzyk zbliżyły się na 17:19. Przy 20:23 na zagrywkę weszła Klaudia Alagierska i i przewaga rywalek zaczęła topnieć. Kąkolewska skutecznie uderzyła ze środka, Drews natomiast ze skrzydła w aut, później kontra Smarzek oraz błąd przełożenia ręki na drugą stronę siatki rozgrywającej Lauren Carlini po złym przyjęciu i... setbol dla biało-czerwonych.
Wtedy Alagierska pomyliła się w zagrywce, a po drugiej stronie boiska szybki serwis Bartsch-Hackley zaskoczył Polki, które sprawiały wrażenie nieprzygotowanych na jego odbiór. Trener Nawrocki sugerował sędziom, że prosił o czas, zawodniczki, że nie słyszały gwizdka. Po przerwie na żądanie polskiego szkoleniowca Smarzek nie skończyła ataku, a w odpowiedzi meczbola wykorzystała Robinson. 24:26 i 1:3.
W czwartek biało-czerwone zagrają z Brazylijkami i tylko zwycięstwo przedłuży ich nadzieje na awans do półfinału Final Six. W drugiej grupie rywalizują zespoły gospodarzy, Włoch i Turcji.
Polska - USA 1:3 (25:21, 16:25, 15:25, 24:26)
USA: Lauren Carlini, Chiaka Ogbogu, Michelle Bartsch-Hackley, Andrea Drews, Haleigh Washington, Kelsey Robinson, Megan Courtney (libero) oraz
Polska: Joanna Wołosz, Agnieszka Kąkolewska, Malwina Smarzek, Magdalena Stysiak, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Natalia Mędrzyk, Maria Stenzel (libero) oraz Martyna Grajber, Julia Nowicka, Klaudia Alagierska.