El. ME 2020 - Polska rozgromiła Izrael i z kompletem 12 punktów prowadzi w tabeli!
Polska wygrała z Izraelem 4:0 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy w Warszawie. Biało-czerwoni z kompletem 12 punktów i bez straconej bramki umocnili się na prowadzeniu w tabeli grupy G.
W miniony piątek biało-czerwoni wygrali w Skopje z Macedonią Północną 1:0, ale styl tego zwycięstwa pozostawiał sporo do życzenia. Przed meczem z wiceliderem grupy Izraelem trener Jerzy Brzęczek zdecydował się więc na pewne zmiany.
Tym razem nie wystawił w podstawowym składzie Przemysława Frankowskiego. Bocznym pomocnikiem został Piotr Zieliński, który z reguły gra w środku pola. Od pierwszych minut wystąpił strzelec gola w Skopje Krzysztof Piątek, co oznaczało, że gospodarze rozpoczęli w ustawieniu z dwoma napastnikami.
Kapitan Robert Lewandowski rozgrywał tego dnia 106. mecz w reprezentacji i zrównał się z prowadzącym dotychczas w klasyfikacji wszech czasów Jakubem Błaszczykowskim, leczącym obecnie kontuzję. Swój jubileusz miał Łukasz Fabiański. Doświadczony bramkarz zagrał w narodowych barwach po raz 50.
Z okazji stulecia powstania PZPN gospodarze zagrali w nowych koszulkach, podzielonych pionowo na dwie części – jedna białą i jedną czerwoną. Jubileusz federacji uczczono tego dnia również na inne sposoby – na przykład w 19. minucie i 19. sekundzie (jako symbol 1919 roku) – na prośbę spikera - kibice zaczęli wymachiwać przygotowanymi wcześniej dla nich flagami w narodowych barwach.
Oprawa meczu na PGE Narodowym była efektowna, samo spotkanie przez pierwsze pół godziny nieco mniej. Gospodarze, nie licząc strzału obok słupka Piotra Zielińskiego w 20. minucie, mieli w tym okresie problemy ze stwarzaniem groźnych sytuacji. A goście nie zamierzali się tylko się bronić. Kilka razy byli blisko zdobycia bramki - strzelali jednak za lekko lub w dogodnych okazjach wybierali złe rozwiązanie (o jedno "kiwnięcie" za dużo).
W 35. minucie kibice tłumnie zgromadzeni na PGE Narodowym wreszcie mieli powody do radości. Po podaniu Tomasza Kędziory Krzysztof Piątek popisał się mocnym strzałem z bliska pod poprzeczkę i drużyna Brzęczka objęła prowadzenie. To trzeci gol napastnika Milanu w eliminacjach – wcześniej trafił w wyjazdowych meczach z Austrią (1:0) i Macedonią Północną (1:0).
W doliczonym czasie pierwszej połowy Polacy mogli podwyższyć prowadzenie. Po faulu na Robercie Lewandowskim sędzia podyktował rzut wolny z ok. 18 metrów. Wykonawcą był sam poszkodowany, ale strzelił nad bramką.
W 56. minucie kapitan biało-czerwonych stanął przed jeszcze większą szansą. Za zagranie ręką Sherana Yeiniego sędzia podyktował rzut karny, który Lewandowski bez kłopotu wykorzystał. To jego 57. gol w reprezentacji, dzięki czemu śrubuje rekord pod tym względem w polskim futbolu.
Kilkadziesiąt sekund później było już 3:0. Tym razem po dalekim podaniu Zielińskiego efektownego gola strzelił Kamil Grosicki, choć w tej sytuacji nie popisał się również bramkarz gości Ariel Harush.
Znacznie większy błąd popełnił on w 84. minucie. W niegroźnej sytuacji podał piłkę... Arkadiuszowi Milikowi. Wprowadzony krótko wcześniej na boisko napastnik Napoli natychmiast odegrał do innego rezerwowego Damiana Kądziora, a ten bez kłopotu ustalił wynik meczu, zdobywając pierwszego gola w narodowych barwach.
Po czterech kolejkach w grupie G biało-czerwoni mają komplet 12 punktów i bilans bramek 8-0. Awans na Euro 2020, choć nie minął jeszcze półmetek eliminacji, jest już naprawdę blisko. Drugi Izrael traci już pięć punktów, a trzecia Austria - sześć.
Polska - Izrael 4:0 (1:0)
Bramki: Krzysztof Piątek (35), Robert Lewandowski (56-karny), Kamil Grosicki (59), Damian Kądzior (84)
Polska: Łukasz Fabiański - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński - Piotr Zieliński, Mateusz Klich (75. Jacek Góralski), Grzegorz Krychowiak, Kamil Grosicki (77. Damian Kądzior) - Krzysztof Piątek (73. Arkadiusz Milik), Robert Lewandowski.
Izrael: Ariel Harush – Eli Dasa, Loai Taha, Sheran Yeini, Omri Ben Harush – Nir Bitton (82. Hatem Elhamed), Bibras Natcho, Beram Kayal (57. Yonatan Cohen), Manor Solomon (72. Dia Saba), Dor Peretz – Eran Zahavi.
Po meczu Polska – Izrael 4:0 w eliminacjach mistrzostw Europy powiedzieli:
Grzegorz Krychowiak: "Pierwsze cztery mecze były dla nas bardzo dobre, bo zdobyliśmy w nich 12 punktów. Nie straciliśmy bramki, a strzeliliśmy osiem. Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania wobec naszego zespołu są dużo większe. Teraz oczekuje się nie tylko wygranych, ale również efektownego stylu. Skupiamy się, aby w każdym meczu zdobywać trzy punkty. Rozwijamy się i każdy mecz w naszym wykonaniu wygląda lepiej. Dokładnie przeanalizowaliśmy mecz z Macedonią Północną w Skopje (1:0) i wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. W poruszaniu po boisku ważne są detale. Skupiliśmy się, aby to lepiej wyglądało".
Damian Kądzior: "Przez większość spotkania kontrolowaliśmy przebieg gry. Wiedzieliśmy, że Eran Zahavi to dobry napastnik, ale w jego grze było trochę nonszalancji. Sytuacje, których nie wykorzystał, po prostu się zemściły. My natomiast byliśmy bardzo skuteczni, bo nie przypominam sobie klarownej sytuacji, której nie wykorzystaliśmy. Piłka nożna to gra błędów, a w poniedziałkowym spotkaniu więcej popełnili ich Izraelczycy".
Bartosz Bereszyński: "Na to zgrupowanie mieliśmy prosty plan - zdobyć sześć punktów. Oczywiście z Macedonią Północną zagraliśmy słabiej, ale niedługo wszyscy o tym zapomną, a trzy punkty pozostaną. Z Izraelem kontrolowaliśmy mecz od pierwszej do ostatniej minuty. Nie mieliśmy 15-20 minut zawahania, jak wcześniej, tylko od razu dobrze weszliśmy w ten mecz. Pokazaliśmy kibicom, że chcemy wygrać. Przed meczem trenerem powiedział, że ma do nas dwie prośby - abyśmy wygrali oraz żeby ten mecz nas cieszył. Oba te elementy zostały spełnione".
Mateusz Klich: "Będziemy mieć trzy miesiące na spokojną pracę. Wiedzieliśmy, że możemy grać lepiej niż w Skopje i pokazaliśmy, że to potrafimy. Mamy zbyt dobrą drużynę i piłkarzy, aby tak prezentować się jak przeciwko Macedonii Północnej. Jednak w obu ostatnich meczach zdobyliśmy po trzy punkty. W profesjonalnym futbolu najważniejsze są zwycięstwa. Myślę, że teraz uspokoiliśmy kibiców".