Ekstraklasa koszykarzy - Anwil wygrał z Polski Cukrem i prowadzi w finale!
Koszykarze Anwilu Włocławek wygrali u siebie z Polskim Cukrem Toruń 96:86 w trzecim meczu finałowym o mistrzostwo Polski i w rywalizacji play off do czerech zwycięstw prowadzą 2-1. Kolejne spotkanie w czwartek we Włocławku.
Trzeci mecz finałowy świetnie rozpoczęli goście. Po niespełna czterech minutach gry prowadzi 10:0. Tego dnia to był jednak koniec dobrych wiadomości dla kibiców z Torunia. Od tego momentu na boisku dzielił i rządził Anwil. Podopieczni Igora Milicica trafiali trójki z trudnych pozycji, ale przede wszystkim dobrze bronili. Liczne przechwyty pozwalały, szczególnie w drugiej połowie, na wyprowadzenie zabójczych kontr.
Zupełnie niewidoczny był brak w składzie Anwilu kontuzjowanego Michała Ignerskiego. W tym meczu torunianie nie mieli przewagi pod koszem, chociaż taką niewątpliwie w obliczu kontuzji w drużynie mistrzów Polski mają na papierze.
Do przerwy Anwil prowadził siedmioma punktami, a w trzeciej kwarcie systematycznie powiększał przewagę. Torunianie starali się, walczyli, próbowali różnych rozwiązań. Ich szkoleniowiec Dejan Mihevc brał przerwy na żądanie, ale jego zawodnicy nie trafiali nawet z łatwych pozycji, a w obronie momentami wyglądali jak drużyna grająca ze sobą po raz pierwszy. Doping kibiców szczelnie wypełniających Halę Mistrzów niósł gospodarzy, którzy wyraźnie rozkręcili się w tegorocznych play off. Po trzech kwartach włocławianie prowadzili 78:57.
Zryw gości nastąpił zbyt późno, bo gdy Anwil prowadził już ponad 20 punktami. Wtedy Polski Cukier pokazał swoje oblicze z tego sezonu - agresywne, waleczne i skuteczne. Starczyło to na zmniejszenie strat i porażkę 10 punktami, która jednak nie oddaje do końca przebiegu wtorkowego meczu.
W drużynie gospodarzy najwięcej punktów zdobyli Ivan Almeida, Chase Simon i Szymon Szewczyk - po 18, wśród gości - Aaron Cel - 15. Szczególnie Szewczyk - weteran koszykarskich parkietów - pokazał, że nadal może mieć ogromny wpływ na grę zespołu walczącego o mistrzostwo kraju. Czwarty mecz finałowy rozegrany zostanie w czwartek - również we Włocławku.
Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 96:86 (20:25, 27:15, 31:17, 18:29)
Punkty:
Anwil Włocławek: Chase Simon 18, Szymon Szewczyk 18, Ivan Almeida 18, Jarosław Zyskowski 13, Walerij Lichodiej 9, Michał Michalak 7, Aleksander Czyż 5, Kamil Łączyński 4, Aaron Broussard 4, Igor Wadowski 0, Adam Piątek 0.
Polski Cukier: Aaron Cel 15, Karol Gruszecki 14, Michael Umeh 14, Bartosz Diduszko 12, Krzysztof Sulima 7, Tomasz Śnieg 6, Cheikh Mbodj 6, Łukasz Wiśniewski 6, Robert Lowery 4, Damian Kulig 2, Mikołaj Ratajczak 0.
Po trzecim meczu finałowym ekstraklasy koszykarzy Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń (96:86) powiedzieli:
Dejan Mihevc (trener Polskiego Cukru): "Gratulacje dla Anwilu. Wygrał, bo na to zasłużył. Ja mogę być usatysfakcjonowany z początku tego spotkania, gdy egzekwowaliśmy swoje założenia i z końcówki, gdy się nie poddaliśmy. Tyle mojego komentarza. Będę oglądał to spotkanie jeszcze raz, żeby zobaczyć, co stało się z nami od połowy drugiej kwarty. Wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej. Na pewno Anwil złapał swój rytm, a my z niego wypadaliśmy przez straty. Postawa Roba Lowery'ego wynika m.in. z urazu lewej dłoni, z którym zmaga się od dłuższego czasu. On nie trenuje praktycznie wcale. Gra w tym momencie na tyle, na ile może. Stara się pomóc zespołowi. Nie wierzę jednak, że z tą dłonią będzie lepiej, bo on przecież gra, a nie odpoczywa. Wiem jednak, że Rob się nie podda i da z siebie tyle, ile tylko będzie mógł do samego końca".
Bartosz Diduszko (Polski Cukier): "Anwil wygrał zasłużenie dzisiejszy mecz, bo był drużyną lepszą. Pokazaliśmy przez pierwsze 15 minut swoją dobrą, konsekwentną koszykówkę. W tym fragmencie graliśmy to, co chcieliśmy. Jestem pełen optymizmu przed kolejnym meczem. Jeżeli będziemy realizowali nakreślony plan - będzie dobrze. To finał play off i będziemy walczyli do końca. Dziś w końcówce było -20, a skończyło się -10. Walczymy zawsze do ostatniego gwizdka o jak najlepszy wynik. Mamy przewagę na papierze pod koszem, ale zespół Anwilu potrafi te braki wysokich zawodników zamaskować. Nie od dziś wiadomo, że grają ciasną strefą i wysocy z zespołu rywali nie mają pod koszem zbyt dużo miejsca. Mamy swoje pomysły na jej rozmontowanie - musimy je tylko konsekwentnie egzekwować. Problemy w obronie wynikały z tego, że rywale złapali wiatr w żagle. Na samym początku trzeciej kwarty dostaliśmy kilka trójek - +Łączki+, Simona i +Szewca+. Staraliśmy się grać szybciej i szybciej, wpadając w negatywny pęd. To rozluźniło szyki w defensywie".
Igor Milicic (trener Anwilu): "Mój zespół przez 30 minut zagrał z takim zaangażowaniem, które rzadko się spotyka. To co zobaczyliśmy dzisiaj - czapki z głów. Zagrali jak prawdziwi wojownicy, nie poddawali się. Cieszymy się bardzo, że brak koncentracji w czwartej kwarcie i brak powrotu do obrony nie skutkował większym powrotem Torunia do meczu. Jest 2-1, ale nie popadamy w hurraoptymizm. Wiemy jak mocny jest Toruń. Wiemy też na co nas stać. Nie narzekamy, nie płaczemy. Zawodnicy są poobijani, ale to są nasze sprawy. Idziemy dalej walczyć tak, jak do tej pory.
- Szymon Szewczyk jest bardzo ważnym zawodnikiem dla tej szatni. Mamy jednak tutaj wielu graczy, którzy dają z siebie dużo, żeby ten zespół wyglądał tak jak wygląda. Bardzo istotne jest to, że mamy takich ludzi jak Ignerski, Łączyński, Szewczyk. Broussard jest cichy, ale jak coś powie, to coś to oznacza, ma swoją wagę i wartość. Lichodiej też jest takim kolejnym kapitanem. Każdy z zawodników dokłada cegiełkę do tego zespołu, dlatego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Udało nam się zintegrować ten zespół na jakiś miesiąc przed początkiem play off. To bardzo ważne, że każdy może tu liczyć na każdego i na każdym polegać".
Ivan Almeida (Anwil): "Zaczęliśmy niezbyt dobrze ten mecz od wyniku 0:10. Pozbieraliśmy się, zebraliśmy w sobie i zaczęliśmy grać coraz lepiej w defensywie. Pod koniec spotkania były pewne braki w koncentracji, ale zwycięstwo zostaje u nas. Polski Cukier na pewno się nie podda i postawi wysoko poprzeczkę w kolejnym meczu. U rywali dziś wszyscy grali po ok. 20 minut, więc na pewno będę gotowi na czwartkowy mecz. My jednak też będziemy gotowi. Ten zespół przeszedł w tym sezonie przez wiele trudnych momentów, ale wszystkie one scalają drużynę i dziś ona ma charakter, pokazuje determinację i chęć gry razem. Musimy skupiać się na obronie, bo to klucz do zatrzymania każdego rywala. Popełniamy błędy, ale chodzi o to, żeby było ich mniej u nas niż u rywali.