Piłkarska Liga Europejska - Lech przegrał w Armenii, ale awansował do 2. rundy
Piłkarze Lecha Poznań awansowali do drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej. W rewanżowym spotkaniu 1. rundy w Erywaniu przegrali z Gandzasarem Kapan 1:2 (0:0), ale w pierwszym meczu na własnym boisku zwyciężyli 2:0.
Łukasz Trałka strzelając gola w czwartej minucie doliczonego czasu gry wprowadził Lecha do drugiej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Poznaniacy byli jednak blisko blamażu i odpadnięcia z rozgrywek. W Erywaniu zagrali fatalnie, ale dopisało im szczęście.
Małym usprawiedliwieniem słabej postawy poznańskiego zespołu jest fakt, że do stolicy Armenii dotarli w środku nocy i nie mieli nawet czasu na porządny sen. Od samego początku spotkania podopieczni Ivana Djurdjevica grali wolno, jednostajnie, licząc, że dwubramkowa zaliczka z pierwszego meczu to wystarczająca różnica.
Pierwsze 45 minut spotkania stało na słabym poziomie. Więcej ochoty do gry przejawiali gospodarze – nic zresztą dziwnego, w końcu to oni mieli straty do odrabiania. Już w 12. minucie Tomaszowi Cywce uciekł Alex Junior, który zacentrował w pole karne, ale piłkę po strzale Gekhama Harutiunjana nie bez kłopotów obronił Matus Putnocky.
Lechici mieli dwie sytuacje, ale niezbyt groźne. Z rzutu wolnego strzelał Pedro Tiba, lecz Grigor Meliksetjan nie dał się zaskoczyć. W 33. minucie po dośrodkowaniu Vernona De Marco, Maciej Makuszewski nie trafił w piłkę.
Krótko przed przerwą Putnocky uratował Lecha od utraty gola broniąc strzał z wolnego Harutiunjana.
Po zmianie stron "Kolejorz" nadal sprawiał wrażenie, jakby jeszcze był na wakacjach. Gdy w 50. minucie Lubambo Musonda ładnym uderzeniem pod porzeczkę dał prowadzenie Gandzasarowi, gra Lecha niewiele się zmieniła. Nic nie pomogło wprowadzenie na boisko Darko Jevtica i Mihai Raduta.
Tymczasem gospodarze uwierzyli, że wyeliminowanie trzeciej drużyny polskiej ekstraklasy nie musi być czymś niewykonalnym. Straty z pierwszego pojedynku wyrównał Harutiunjan, który z ponad 25 metrów z rzutu wolnego przymierzył w samo okienko.
Chwilę później Piotr Tomasik miał wyborną szansę na zdobycie kontaktowego gola, bowiem fatalny błąd popełnił armeński bramkarz, który źle wybił piłkę. Tomasik miał pustą bramkę i lobem próbował umieścić piłkę w siatce, ale w ostatniej chwili jeden z obrońców Gandzasara zdążył zażegnać niebezpieczeństwo.
Tomasik był jedną z nielicznych jaśniejszych postaci Lecha, angażował się w akcje ofensywne zespołu, choć najczęściej występuje na lewej obronie. W końcówce z ostrego kąta trafił w słupek.
Gdy wydawało się, że potrzeba będzie dogrywka, po dośrodkowaniu Jevtica, Trałka lekko musnął piłkę głową i zupełnie zaskoczył golkipera rywali.
W drugiej rundzie poznaniacy zmierzą się ze zwycięzcą dwumeczu między walijskim Connah's Quay Nomads FC a Szachtiorem Soligorsk. Pierwsze spotkanie ekipa z Białorusi wygrała na wyjeździe 3:1.