Wyprawa na K2 - Piotr Tomala: przygotowania nabierają tempa
"Przygotowania do wyprawy na K2 w sezonie 2019-20 nabierają tempa" - ocenił szef programu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 Piotr Tomala. Jak podkreślił 46-letni lublinianin, kadra musi być bardzo szeroka, aby można było wybrać najlepszych.
Uczestnik tegorocznej ekspedycji na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611) pod koniec maja zastąpił 71-letniego Janusza Majera, który złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Jego kandydaturę na szefa programu PHZ im. Artura Hajzera przyjęto jednomyślnie.
"Aby zorientować się, czy będę miał szerokie wsparcie w środowisku, odbyłem kilkadziesiąt rozmów. Po nich poczułem się mocno podbudowany, bowiem wszyscy, łącznie z kolegami z ostatniej wyprawy pod kierunkiem Krzysztofa Wielickiego, zadeklarowali chęć działania na drodze do zasadniczego celu. Obecnie jest to 20 osób, ale grupa nie jest zamknięta" - powiedział PAP Tomala.
Jego zdaniem, tak jak w każdej dyscyplinie sportu, kadra musi być bardzo szeroka, aby potem, po spełnieniu określonych kryteriów można było ją zawęzić i ostatecznie "powołać reprezentację złożoną z najlepszych alpinistów".
"Mimo że każdy jest indywidualistą, to jednak w tak trudnym przedsięwzięciu musi być drużyna, dobrze ze sobą współdziałająca w jak najlepszej atmosferze, mająca przed sobą ten jeden cel ponad wszystko, ale nie za cenę zdrowia czy wysokiego stopnia ryzyka. Bezpieczeństwo jest sprawą nadrzędną" - zaznaczył Tomala.
Patrząc na ostatnią wyprawę od zespołu Wielickiego odstawał pod tym względem Denis Urubko. Urodzony w rosyjskim Niewinnomyssku i posiadający polskie obywatelstwo 45-letni himalaista podjął z nikim nie uzgodnioną indywidualną akcję górską. Po jej niepowodzeniu opuścił ekipę. Czy po takim zachowaniu jest dalej w grupie kandydatów?
"Rozmawiałem z Denisem kilka godzin i przyznam, że jestem zbudowany. Wykazał nie tylko chęć uczestnictwa w wyprawie, ale też w szkoleniu młodych alpinistów, którzy są w niego zapatrzeni, dla których jest wielkim autorytetem. Obaj uznaliśmy, że jeśli będą jakiekolwiek rozbieżności w poglądach czy sposobie działania, to sygnalizujemy sobie od razu i prowadzimy dialog" - powiedział lublinianin.
Organizator i lider kilkunastu wypraw w Alpy, Andy, góry Alaski i Himalaje przyznał, że po rozmowie z Urubko nie widzi nadzwyczajnego problemu z określeniem pory zimowej. Trudności ze zdefiniowaniem takiego sezonu w najwyższych górach są od wielu lat. Wybitny alpinista uważa, że wejście na ośmiotysięczniki poza lutym jest niezgodne z zasadami zimowej wspinaczki. Według niego, to właśnie do tego okresu przypada prawdziwa zima w Himalajach i Karakorum, która trwa od 1 grudnia, a nie jak przyjmuje oficjalnie kalendarz od 21-22 grudnia.
"Nie sądzę, żeby ten element był przeszkodą we współpracy z Denisem. Wszystko jest kwestią rozmów, uzgodnień, przyjęcia planu działania po konsultacji. Nikt nie lubi być zaskakiwanym nagłymi zmianami pierwotnych ustaleń, chyba że wynikają one z uwagi na bezpieczeństwo" - podkreślił Tomala.
Jak zaznaczył, ostatnia wyprawa znacznie wzbogaciła doświadczenie jej uczestników, jak również zasób wiedzy. Wybór drogi wspinaczkowej klasycznej, pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi nie pozostawia wątpliwości. Podobnie jest z terminem rozpoczęcia przedsięwzięcia. Musi być wcześniejszy - od 21 grudnia trzeba już działać, a nie szykować się dopiero do wylotu z Polski.
Tomala zwrócił uwagę, że hasło "K2 dla Polaków" to szczyt piramidy, którą najpierw trzeba "zbudować" z kilku elementów - wypraw przygotowawczych.
"Projekt musi być podzielony na etapy: pierwszy - jesienią tego roku na jakiś ośmiotysięcznik, drugi - w styczniu na siedmiotysięcznik w Kaukazie, trzeci - na wiosnę, kierunek do ustalenia, i czwarty - cel zasadniczy, czyli K2. Każdy kandydat musi wcześniej sprawdzić, jak reaguje jego organizm na wysokości ośmiu tysięcy metrów, także i w okresie zimowym, kiedy to warunki są ekstremalnie trudne. Trzeba też sprawdzić stronę psychiki" - powiedział lublinianin.
Dodał, że nie jest to tani projekt. "Na taką piramidę potrzeba około dwóch milionów złotych. Idealnie byłoby mieć sponsora tytularnego na całość. Jesteśmy na etapie poszukiwań, a w niektórych przypadkach rozmowy są zaawansowane. Generalnie idziemy do przodu, przygotowania nabierają tempa" - podsumował zdobywca dwóch ośmiotysięczników - Czo Oju (8201 m) i Broad Peak (8051 m), uczestnik wypraw na Manaslu (8156 m), Dhaulagiri (8167 m), Nanga Parbat (8126 m) i K2 (8611).
Pod koniec stycznia uczestniczył wspólnie z Urubko, Adamem Bieleckim i Jarosławem Botorem w akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Udało im się ocalić francuską alpinistkę Elisabeth Revol, natomiast jej partner wspinaczkowy Tomasz Mackiewicz pozostał na wysokości ok. 7200 m.
Z początkiem marca, po rekonesansie dokonanym przez Bieleckiego i Janusza Gołąba (okazało się, że na drodze do obozu C1 wszystkie liny zostały zasypane, a namiot w bazie wysuniętej jest uszkodzony), Wielicki zdecydował o zakończeniu narodowej wyprawy na drugi najwyższy szczyt Ziemi. Wcześniej góra K2 była atakowana zimą tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjął międzynarodowy zespół pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.
Obecnie trwa wyprawa Andrzeja Bargiela na K2. Zakopiańczyk zamierza wejść na wierzchołek i zjechać z niego na nartach. Z kolei dramat przeżywa grupa kanadyjska. 7 lipca, po nocy aklimatyzacyjnej spędzonej w obozie drugim, podczas schodzenia do bazy zginął Serge Dessureault. Wypadek nastąpił prawdopodobnie w najtrudniejszym technicznie fragmencie drogi - Kominie House’a.
Janusz Kalinowski (PAP)