MŚ 2018 - Brazylia poza turniejem. Belgia w półfinale
Po 32 latach Belgia ponownie znalazła się w najlepszej czwórce piłkarskich mistrzostw świata. W piątek w Kazaniu podopieczni trenera Roberto Martineza pokonali w ćwierćfinale Brazylię 2:1.
Od pierwszego gwizdka inicjatywa należała do Brazylijczyków. Już w ósmej minucie po rzucie różnym piłka odbiła się od Thiago Silvy i trafiła w słupek belgijskiej bramki. Chwilę później znów zakotłowało się w polu karnym "Czerwonych Diabłów", a po kolejnym rzucie rożnym dogodną sytuację miał Paulinho, ale nieczysto uderzył.
W 13. minucie to jednak Belgowie objęli prowadzenie. Kevin De Bruyne dośrodkował z rzutu rożnego, Vincent Kompany delikatnie przedłużył, a Fernandinho tak niefortunnie interweniował, że ręką skierował piłkę do własnej bramki.
Fernandinho znalazł się w podstawowym składzie, bo za kartki pauzować musiał Casemiro. Przed tym meczem Brazylia pod wodzą trenera Tite miała na koncie tylko jedną porażkę. 9 czerwca ubiegłego roku w towarzyskim meczu uległa Argentynie 0:1, wówczas również nie grał Casemiro.
W 31. minucie zrobiło się 2:0. Tym razem Belgowie zaprezentowali swoją niezwykle groźną broń - kontratak. Romelu Lukaku przebiegł z piłką około 60 metrów, podał do De Bruyne, a ten tuż sprzed pola karnego niskim, precyzyjnym strzałem pokonał Alissona.
Brazylia przeważała, Brazylia atakowała, ale nieco oszołomiona takim obrotem sprawy nie stwarzała większego zagrożenia. Przed przerwą groźnie z dystansu uderzył jeszcze jedynie Philippe Coutinho. W odpowiedzi De Bruyne strzelał z rzutu wolnego, ale tym razem Alisson nie dał się zaskoczyć.
W drugiej połowie dominacja "Canarinhos" była już przygniatająca. Piłkarze z Ameryki Południowej raz za razem wpadali w pole karne, ale albo byli blokowani, albo skutecznie interweniował Thibaut Courtois.
W 56. minucie Gabriel Jesus wręcz ośmieszył Jana Vertonghena, kiedy blisko linii końcowej przepuścił piłkę między jego nogami. Chwilę później został sfaulowany przez Vincenta Kompany'ego, ale Milorad Mazic nie podyktował rzutu karnego. Po konsultacji z asystentami wideo serbski arbiter prawdopodobnie uznał, że w momencie przewinienia piłka opuściła już boisko.
Gra w obronie kosztowała Belgów mnóstwo sił i ich kontry nie były już sprawnie wyprowadzane. Po jednej z nich w 62. minucie Eden Hazard uderzył minimalnie obok bramki.
Tite na pierwszą zmianę zdecydował się już w przerwie, kiedy Williana zastąpił Roberto Firmino. W 58. minucie Douglas Costa wszedł za Jesusa, a w 73. Renato Augusto za Paulinho. Dopiero ostatnia z tych roszad przyniosła wymierny efekt, bo wcześniej doskonale bronił Courtois.
Pomocnik chińskiego Beijing Guoan potrzebował zaledwie trzech minut, by wpisać się na listę strzelców. Augusto wbiegł w pole karne między dwóch zbyt szeroko ustawionych obrońców i uderzeniem głową wykorzystał świetne podanie Coutinho.
Kontaktowy gol dodał Brazylijczykom skrzydeł. Ich ataki nabrały dynamiki i blisko byli wyrównania. W 78. minucie tuż nad poprzeczką uderzał Firmino, w 81. minimalnie chybił Augusto, a w 84. fatalnie przestrzelił Coutinho.
Brazylia miała jeszcze jedną okazję. W doliczonym przez sędziego czasie gry jej bohaterem mógł zostać ten, na którego od początku najbardziej liczono - Neymar. 26-latek uderzył zza pola karnego bardzo precyzyjnie, ale Courtois znów pokazał klasę.
We wtorek w półfinale Belgia zagra z Francją, która pokonała Urugwaj 2:0.