Ekstraklasy koszykarzy - Anwil wygrał i znów prowadzi w finale!
W 3. meczu finału ekstraklasy koszykarzy Anwil Włocławek wygrał na wyjeździe z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 82:80 i w rywalizacji do 4 zwycięstw prowadzi 2:1.
Twarda defensywa i znakomite rozegrane ostatnie 10 minut zadecydowało o wygranej Anwilu w Ostrowie Wielkopolskim. Stal przegrała trochę na własne życzenie, ale dobra skuteczność za trzy punkty to trochę za mało, by myśleć o wygranej nad tak silnym przeciwnikiem.
Pierwsza kwarta upłynęła pod znakiem twardej walki, ale też mało efektownej gry. Zawodnicy obu drużyn często przekraczali przepisy, nerwów nie potrafił utrzymać też trener gości Igor Milicic, którego zdaniem Kamil Łączyński oddał celny rzut "za trzy" równo z syreną kończącą akcję. Sędziowie byli jednak innego zdania i punktów Anwilowi nie zaliczyli.
Ostrowianom nigdy przeciwko włocławianom nie grało się łatwo, a zwycięstwo w ostatnią sobotę było pierwszym od czasu powrotu do ekstraklasy. Własne boisko zwykle było atutem Stali, ale w poniedziałkowe popołudnie trudno było o tym mówić. W niewielkiej hali temperatura sięgała blisko 30 stopni, mimo że wszystkie możliwe drzwi były w niej otwarte. Kameralny obiekt szkolny nie ma przecież klimatyzacji.
W drugiej kwarcie gra się ożywiła, więcej było widowiskowych zagrań i celnych rzutów z bardzo trudnych pozycji. Gospodarze mieli problem z przedarciem się w strefę podkoszową rywali, dlatego też swoich szans szukali w rzutach z dystansu. W tym elemencie radzili sobie całkiem dobrze. Po celnej „trójce” Tomasza Ochońki podopieczni Emila Rajkovica wygrywali już 29:18. Z kolei Aaron Johnson w pierwszej połowie nie pomylił się ani razu zza linii 6,25 m.
Koszykarze Anwilu powoli, ale systematycznie niwelowali straty. W 17. minucie Łączyński trafił zza linii 6,75 m i przewaga gospodarzy stopniała do jednego "oczka" (34:33).
Jeszcze lepiej włocławianie zagrali po zmianie stron. Gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy przeciwnika i skromną przewagę roztrwonili bardzo szybko. Po akcji 2+1 Michała Nowakowskiego i rzucie z dystansu Łączyńskiego, goście objęli prowadzenie 49:47. Role szybko się jednak odwróciły. W kolejnym fragmencie gry goście razili nieskutecznością, przez blisko cztery minuty nie oddali celnego rzutu z dystansu. Stal znów złapała wiatr w żagle, głównie dzięki kolejnym celnym rzutom za trzy punkty. Gdy naciskany Ochońko trafił z ok. dziewięciu metrów, kibice wręcz oszaleli. Po 30 minutach przewaga ostrowian wynosiła 13 punktów.
Emocje sięgnęły zenitu w ostatnich minutach. Zawodnicy z Włocławka w półfinałowej rywalizacji ze Stelmetem Zielona Góra pokazali, że nie ma dla nich sytuacji niemożliwych. Quinton Hosley rządził i dzielił zarówno w obronie jak i w ataku, a jego zespół w ciągu sześciu minut zdobył 15 punktów nie tracąc żadnego. Stal obudziła się w ostatniej chwili. Gdy Stephen Holt popisał się celną "trójką", miejscowi znów objęli prowadzenie (80:78).
Na 25 sekund przed końcem Ivan Almeida z linii rzutów wolnych doprowadził do remisu, a po chwili Stal fatalnie rozegrała akcję. Faulowany Łączyński pewnie wykorzystał oba rzuty wolne, a Mateusz Kostrzewski spudłował w dość dogodnej sytuacji.