Ekstraklasa koszykarzy - trener Anwilu: w drugiej połowie graliśmy za miękko
Po drugim meczu finałowym Anwil Włocławek - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. (77:83) powiedzieli:
Emil Rajkovic (trener Stali): "Chciałem pogratulować moim zawodnikom postawy na parkiecie. Po tym, jak rozpoczęliśmy ten mecz niezbyt dobrze, bo w pierwszej połowie lepszy był Anwil, który dodatkowo prowadził 1-0 w serii, zaprezentowaliśmy się o wiele lepiej w drugiej połowie. Wielkie gratulacje dla nich, bo okazali się wojownikami i pokazali serce. Z wynikiem 1-1 jedziemy do Ostrowa. Zmiany w pierwszej piątce były podyktowane tym, że chcieliśmy zneutralizować akcje z Jakubem Wojciechowskim. Dlatego na parkiecie pojawił się od początku Nikola Markovic. Chodziło też o inne szczegóły - m.in. o to, żeby Anwil kierował piłkę do Hosleya".
Adam Łapeta (zawodnik Stali): "Gratulacje dla Anwilu za walkę i bardzo dobre spotkanie. Przyjechaliśmy tutaj wyrwać przynajmniej jeden mecz. Udało się. Pokazaliśmy serce oraz to, jaką jesteśmy drużyną i wygraliśmy spotkanie".
Igor Milicic (trener Anwilu): "Dziś znów zdarzyły nam się rzeczy, które w takim meczu zdarzyć się nie mogą. Zaczęliśmy twardo. W drugiej połowie zanotowaliśmy trzy straty, gdy nie mogliśmy przeprowadzić piłki przez boisko i skonstruować naszego ataku. Straciliśmy przewagę, którą mieliśmy. Musimy się mocno skupić, odbudować, żeby wrócić do Ostrowa i zagrać dużo lepiej niż dzisiaj.
- Nie wiem czy za szybko uwierzyliśmy, że już dziś wygraliśmy. Na pewno w pewnym momencie zaczęliśmy grać zbyt miękko. Daliśmy im trzy razy wejść pod kosz, gdy mogliśmy faulować lub lepiej bronić. Nie możemy pozwolić rywalom na tak łatwe punkty, bo popełniamy faule, których nie powinniśmy popełniać lub decydujemy się na nie za późno. To duży problem. W takich meczach to się nie może zdarzać. Play off to zawody na najwyższym poziomie, a my nie byliśmy do końca skoncentrowani na tym, co chcemy zrobić. Trzeba chronić piłkę i podać ją tam, gdzie należy. Straty Ivana Almeidy wynikają z tego, że za dużo kozłuje piłkę w pewnych sytuacjach. Musi być dużo bardziej skupiony, żeby tego nie robić, bo rzeczywiście strat w jego wykonaniu jest za dużo".
Jarosław Zyskowski (zawodnik Anwilu): "Mieliśmy dużo strat i nie do końca realizowaliśmy naszą taktykę w ataku. Szybko rzucaliśmy, a oni z tego mieli kontry i wrócili do gry, a później prowadzili. Jest 1-1 i jedziemy do Ostrowa Wlkp., żeby wygrać przynajmniej jedno spotkanie".