Piłkarski Puchar Polski - Górnik Zabrze zremisował z Legią Warszawa
W pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Polski Górnik Zabrze zremisował u siebie z Legią Warszawa 1:1. Rewanż 18 kwietnia na Łazienkowskiej.
Gospodarze stracili w sobotnim meczu ekstraklasy z Sandecją (2:2) z powodu kontuzji dwóch podstawowych zawodników – obrońcę Michała Koja i napastnika Łukasza Wolsztyńskiego. Ten drugi nie zagra przez kilka miesięcy.
Mistrzowie Polski przyjechali do Zabrza po ligowej wyjazdowej porażce z Arką Gdynia 0:1, która zepchnęła ekipę trenera Romeo Jozaka na trzecie miejsce w tabeli.
Oba zespoły grały w tym sezonie ze sobą dwa razy w ekstraklasie. Wygrywali gospodarze – w Zabrzu 3:1, w Warszawie 1:0. W składzie warszawian zabrakło we wtorek kontuzjowanego kapitana Miroslava Radovica, zmiana zaszła w bramce, gdzie Arkadiusza Malarza zastąpił Radosław Cierzniak.
W pierwszej połowie szkoleniowiec gości kilka razy dawał wyraz swojemu niezadowoleniu z braku skuteczności swoich graczy, bowiem Legia powinna wysoko prowadzić.
Obrońcy Górnika nie potrafili upilnować Kaspera Hamalainena, który raz z woleja zmusił do interwencji Tomasza Loskę, kiedy indziej idealnie dograł do Eduardo i stracie gola też zapobiegł bramkarz.
Blokowani w ostatniej chwili byli Artur Jędrzejczyk i Sebastian Szymański. W 40. minucie wydawało się, że gol dla legionistów musi paść, ale Marko Vesovic trafił w słupek, a dobijający Szymański wyraźnie spudłował. Zabrzanie przed przerwą nie potrafili zagrozić bramce rywali.
Po przerwie goście nadal atakowali. Znów wynik mógł zmienić Szymański, jednak przegrał pojedynek z zabrzańskim bramkarzem. Zamknięty przed własnym polem karnym Górnik nie potrafił wyprowadzić kontry.
Natarcie mistrzów Polski przyniosło im gola po kwadransie, kiedy Loskę pokonał precyzyjnym strzałem mający sporo swobody Vesovic. Piłkarze trenera Jozaka nie zadowolili się jednobramkowym prowadzeniem i Jędrzejczyk miał okazję do podwyższenia wyniku. Na boisku trwała twarda momentami bezpardonowa walka. Dość niespodziewanie w 75. minucie gospodarze wyrównali. Z rzutu wolnego zza linii pola karnego Cierzniaka zaskoczył Rafał Kurzawa.
Mecz nabrał dzięki temu jeszcze większych „rumieńców”, komplet kibiców na trybunach nie mógł narzekać na brak emocji. 9 minut przed końcem sytuacji sam na sam bramkarzem Legii nie wykorzystał niespełna 18–letni Wojciech Hajda, okazje do interwencji miał też miejscowy golkiper. Więcej goli nie padło, Legia jest nieco bliżej awansu do finału.
Autor: Piotr Girczys (PAP)