Puchar Polski siatkarzy - trofeum dla Trefla Gdańsk!
Siatkarze Trefla Gdańsk pokonali PGE Skrę Bełchatów 3:0 (25:21, 25:22, 25:22) w finale turnieju Pucharu Polski we Wrocławiu. Dla zespołu z Trójmiasta to drugie trofeum w historii klubu.
Dla Skry był to trzeci finał z rzędu, a Trefl zagrał w bezpośrednim meczu o trofeum ostatni raz w 2015 roku. Gdańszczanie sprawili niespodziankę pokonując w półfinale wrocławskiego turnieju mistrzów Polski Zaksę Kędzierzyn-Koźle, a w niedzielę udowodnili, że to nie był przypadek. W starciu z zespołem z Bełchatowa byli zespołem zdecydowanie lepszym.
W pierwszym secie do stanu 7:7 trwała wymiana punkt za punkt. Pierwszy rywali przełamał Trefl, ale bełchatowianie dosyć szybko zdołali doprowadzić do remisu (11:11). Gra gdańszczan wyglądała jednak lepiej, łatwiej przychodziło im zdobywanie punktów i mieli w swoich szeregach Mateusza Mikę. Przyjmujący nie tylko świetnie radził sobie w ataku, ale także w bloku i skutecznie serwował. To po jego podaniu przy stanie 14:12 zawodnicy Skry popełnili błąd w przyjęciu, zespół trenera Andrei Anastasiego odskoczył na trzy punkty i nie oddał już prowadzenia do końca seta.
Druga partia wyglądała podobnie z tą różnicą, że już na początku gdańszczanie uzyskali trzypunktową przewagę (6:3). Trener Skry Roberto Piazza wziął czas i przerwa dobrze zadziałała na bełchatowian, bo doprowadzili do remisu 6:6. Kolejne dwie akcje należały jednak do Trefla i PGE musiało odrabiać straty. Przy stanie 11:9 Mika popisał się lekkim technicznym serwisem i rywale tylko patrzyli jak piłka uderza w boisko.
Duże emocje wzbudziła sytuacja przy stanie 18:16. Najpierw sędziowie przyznali punkt dla Skry, ale gdańszczanie poprosili o wideoweryfikację. Sędziowie długo analizowali sytuację, aż w końcu nakazali powtórzenie zagrywki. Chwilę później Daniel McDonnell potężnym atakiem wykończył akcję Trefla, zrobiło się 19:16 i tej przewagi gdańszczanie już nie dali sobie odebrać.
Trzecia partia przyniosła najwięcej emocji. Gdańszczanie kilka razy odskakiwali Skrze (4:1, 11:8, 15:13), ale ta potrafiła odrobić straty. Przy stanie 21:20 Piotr Nowakowski sprytnym zagraniem wykończył długą wymianę, a chwilę później po ataku Miki piłka wyszła na aut, ale wcześniej otarła się o palce rywali i Trefl miał już niemal pewny Puchar. Skra zdołała jeszcze obronić później dwie piłki meczowe, ale losów spotkanie nie odwróciła.