Puchar Polski koszykarek – Herkt: wygraliśmy zespołową obroną
Koszykarki Artego Bydgoszcz po raz pierwszy wywalczyły Puchar Polski. „Zdobyliśmy to trofeum dzięki zespołowej obronie” – powiedział PAP po finałowym zwycięstwie w Gdyni nad Wisłą CanPack Kraków 77:53 trener triumfatorek Tomasz Herkt.
W piątek zawodniczki Artego pokonały Ślęzę Wrocław 93:80, w sobotę zwyciężyły 77:68 CCC Polkowice, a w niedzielę okazały się lepsze od broniącej trofeum Wisły CanPack Kraków.
„Mieliśmy bardzo trudną drogę do zdobycia pucharu, bo w przeciwieństwie do naszego finałowego przeciwnika rozegraliśmy trzy, a nie dwa mecze. W pierwszym spotkaniu naszym rywalem był w dodatku mistrz Polski, a w drugiej konfrontacji zagraliśmy z trzecią drużyną ligi, która ma w swoim składzie wiele gwiazd światowego formatu i w piątek odpoczywała. Z CCC przegrywaliśmy w drugiej kwarcie różnicą 13 punktów, ale udało nam się pokonać ekipę z Polkowic” – przyznał Herkt.
Najłatwiejsze zwycięstwo zawodniczki Artego odniosły w finale, w którym koszykarki „Białej Gwiazdy” nie miały nic do powiedzenia.
„W tym spotkaniu rzuciliśmy na szalę wszystkie swoje umiejętności i siły, dzięki czemu zatrzymaliśmy rywalizujący w Eurolidze i prowadzący w naszej ekstraklasie z jedną porażką na koncie zespół na 53 punktach. Wisła ma pod koszem niesamowicie trudną do upilnowania Cheyenne Parker, którą podwajaliśmy, a czasami i w trójkę schodziliśmy do pomocy. Wydaje mi się, że krakowianki były chwilami bezradne w ataku” – zauważył.
61-letni szkoleniowiec podkreślił, że jego zespół bardzo dobrze zniósł pod względem fizycznym trudy tego turnieju, natomiast zwycięstw w poszczególnych meczach upatrywał w bardzo dobrej defensywie.
„W ciągu trzech dni rozegraliśmy trzy bardzo trudne i wyczerpujące spotkania. Cały czas pracujemy nad obroną, która w Gdyni dała świetny efekt. To trofeum zdobyliśmy dzięki bardzo dobrej zespołowej defensywie, z której wychodzi swobodniejszy atak” – ocenił.
Nie tylko bydgoski zespół, ale także jego trener po raz pierwszy miał okazję cieszyć się z wywalczenia krajowego pucharu.
„W ogóle po raz pierwszy rywalizowałem w finale, co jednak nie powinno specjalnie dziwić. Z Olimpią Poznań na początku lat 90. dwa razy sięgnąłem co prawda po mistrzostwo Polski, powtórzyłem ten sukces także w latach 1999 i 2000 w Gdyni, ale wtedy rozgrywki Pucharu Polski nie odbywały się. Stałej formuły nabrały dopiero bodajże od 2004 roku” – wyjaśnił.
Najlepszą zawodniczką finału (MVP) i jednocześnie najlepszym strzelcem turnieju (64 pkt) została uznana amerykańska rozgrywająca Artego, mająca polskie obywatelstwo Julie McBride. I Tomasz Herkt śmiało poleca 35-letnią rozgrywającą do kadry.
„Trochę dziwię się, że nie ma jej w drużynie narodowej. Nie po to wyrabialiśmy jej polskie papiery, aby nie korzystać z niej w reprezentacji, tym bardziej, że nie mamy w kraju tak renomowanej zawodniczki na tej pozycji. Julie pokazała w tym turnieju wielką klasę i bez niej wygrać byłoby nam niezwykle trudno. McBride łączy w sobie takie cechy jak umiejętności, charakter i profesjonalizm” – skomentował.
Były trener reprezentacji Polski uważa jednak, że z finałowego turnieju PP nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków i doszukiwać się przełożenia na ligowe rozgrywki.
„Droga do mistrzostwa jest bardzo daleka. Cieszymy się z naszych dotychczasowych osiągnięć, ale zdajemy sobie sprawę, że czeka nas jeszcze wiele trudnych meczów. Tym bardziej, że stawka jest niezwykle wyrównana. Moim zdaniem w kolejce po medale stoi osiem zespołów” – podsumował trener bydgoskiej drużyny.