25. MŚ w lotach - Stoch zadowolony z decyzji sędziów, Kot nie ma pretensji
Skoczkowie narciarscy byli zadowoleni z decyzji sędziów po odwołaniu kwalifikacji do konkursu indywidualnego mistrzostw świata w lotach w Oberstdorfie. "To była dobra decyzja sędziego" - powiedział Kamil Stoch, lider Polaków.
Zawodnicy w czwartek oddali zaledwie po jednym z zaplanowanych trzech skoków. Z powodu zbyt silnego wiatru udało się przeprowadzić tylko jedną sesję treningową. Druga oraz kwalifikacje zostały odwołane.
"Było sporo loterii, kręcenia wiatrem i to była dobra decyzja sędziego. Jeden skok udało się oddać i ja jestem zadowolony. Mam nadzieję, że teraz wróciłem na dobre tory, tak jak przed i w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Co, by nie mówić, trochę byłem wymęczony, ale teraz znowu głowa się odświeżyła, a co za tym idzie ciało też reaguje na bodźce z mózgu" - skomentował Stoch.
Triumfator niedawnego TCS zajął drugie miejsce w treningu. Pierwszy był Norweg Daniel Andre Tande.
"Miejmy nadzieję, że w kolejnych dniach pogoda nam dopisze i będziemy mogli oddać więcej skoków. Oberstdorf to dla mnie szczególne miejsce i bardzo chętnie zawsze tu wracam. Tym bardziej, że zawsze osiągam tu dobre rezultaty' - powiedział Austriak Stefan Kraft.
Polskę reprezentować będzie czterech zawodników: Stoch, Stefan Hula (14. w treningu), Piotr Żyła (16.), Dawid Kubacki (20.). Maciej Kot był dopiero 29. i musiał pogodzić się z decyzją trenera Stefana Horngachera o wycofaniu go z rywalizacji. Tym bardziej, że szkoleniowiec ma prawo w konkursie indywidualnym wystawić tylko czterech podopiecznych.
"Ta decyzja była chyba trudniejsza dla Stefana, ale szczerze mówiąc żadnej innej się nie spodziewałem, bo wiedziałem, że nie te czwartkowe treningi miały o wszystkim zaważyć. Musiałbym pewnie wygrać serię treningową, żeby startować. Trzeba patrzeć na całokształt, a Stefan, Dawid, Kamil i Piotrek skakali od pewnego czasu lepiej ode mnie" - przyznał.
Kot nie ma zamiaru się jednak załamywać i podejmuje rękawicę, by dalej walczyć o udział w niedzielnym konkursie drużynowym. W piątek i sobotę będzie startować jako przedskoczek.
"To na pewno boli, ale wcześniej się z tą sytuacją pogodziłem. Przyjechałem tu z chęcią rywalizacji o to miejsce, ale także z planem B, jeśli się to nie uda. Ważne jest dla mnie cały czas być z grupą, trzymać kontakt i pokazać trenerowi, że cały czas walczę i jestem gotowy do powrotu, bo jeszcze ważne konkursy przed nami. Droga nie jest zamknięta" - uważa drużynowy mistrz świata sprzed roku.
Podkreślił jednocześnie, że najważniejsza jest dla niego świadomość, że przegrał miejsce w sprawiedliwej walce.
"Każdy z nas miał jednakowe szanse i warunki przygotowań. Chodzi mi o całokształt. To nie jest ujma na honorze, bo inni skaczą naprawdę dobrze" - zaznaczył.
Po kontuzji, jakiej nabawił się w trakcie Turnieju Czterech Skoczni, do rywalizacji wraca Niemiec Richard Freitag.
"Byłem trochę zdenerwowany przed dzisiejszym dniem, bo nie wiedziałem, na czym stoję. Od dwóch tygodni nie skakałem, a tutaj od razu jest mamuci obiekt, więc to normalne, że pojawił się stres. Na szczęście nic mnie nie bolało i zamierzam tu powalczyć. Trzeba jednak pamiętać, że na starcie jest wielu dobrych zawodników" - zaznaczył niedawny lider Pucharu Świata.
Kwalifikacje zostały przeniesione na piątek na godz. 14.30. Na razie prognozy nie są jednak pomyślne. Wiatr ma wiać z prędkością 13 km/h, czyli tak samo jak... w czwartek.
Z Oberstdorfu - Marta Pietrewicz (PAP)