Zbigniew Boniek: siła w 1978, niepewność w 1982 i obawa w 1986 roku (część 2)

2017-12-26, 11:40  Polska Agencja Prasowa

Prezes PZPN Zbigniew Boniek w drugiej części rozmowy z PAP wspomina mundiale, w których uczestniczył. "W 1978 roku mieliśmy za dużo ludzi do grania. Mistrzostwa 1982 to była dla nas niepewność, a w 1986 w Meksyku chcieliśmy się głównie nie skompromitować" - ocenił.

Polska Agencja Prasowa: Jeden z meczów na mundialu w Rosji - z Japonią na koniec fazy grupowej - Polska zagra w Wołgogradzie. We wrześniu 1977 roku reprezentacja, z panem i Adamem Nawałką w składzie, przegrała tam towarzyskie spotkanie z ZSRR 1:4. Pamięta pan to miasto?

Zbigniew Boniek: Szczerze mówiąc, nic nie pamiętam. Nawet tego, że grałem w takim meczu.

PAP: Rok później był mundial w Argentynie. Jakie ma pan wspomnienia? Inauguracyjny mecz z Niemcami (0:0), gdy wszedł pan za Włodzimierza Lubańskiego w 79. minucie? Trzeci mecz grupowy, z Meksykiem (3:1), gdy strzelił pan dwa gole? A może arcyważne spotkanie w drugiej fazie turnieju z Argentyną (0:2), w nocy polskiego czasu?

Z.B.: Moje pierwsze skojarzenie to optymizm i siła naszej drużyny, choć mówię o nastrojach jeszcze przed mundialem. A już na mistrzostwach, pamiętam, najpierw przyjechaliśmy wieczorem do hotelu w Rosario, a następnego dnia do takiego centrum, gdzie był golf klub, boiska, spotykaliśmy się z dziennikarzami. Spędzaliśmy tam całe dni. Piłkarsko też dobrze pamiętam ten mundial. Kiedy jechałem na mistrzostwa, byłem wybrany piłkarzem wiosny w Polsce, najlepszym zawodnikiem naszej ligi. Ale nie miałem pewnego miejsca w kadrze. Tam się to wszystko szatkowało.

PAP: Kłopoty bogactwa czasami mogą być przeszkodą...

Z.B.: To był chyba nasz największy problem w MŚ 1978, że za dużo było ludzi do grania, a selekcjoner każdemu chciał dać szansę. A tak to nie funkcjonuje. Jednego dnia ławka rezerwowych, a następnego pierwszy skład. Raz ten, raz tamten. A to Boniek, a to Iwan, a to Szarmach, itd. To tej drużynie nie pomogło. Byliśmy szalenie silni, jednak z perspektywy czasu myślę, że 5-8. miejsce to wszystko, na co było nas stać. Wiadomo, jaka była presja, żeby triumfowała Argentyna...

PAP: Cztery lata później mundial w Hiszpanii i trzecie miejsce, a po drodze pana trzy gole z Belgią (3:0).

Z.B.: Mistrzostwa 1982 to był taki trochę strach, jechaliśmy w nieznane, bo długo nie graliśmy meczów towarzyskich, jedynie sparingi z klubami. Ale jak zaczynaliśmy turniej, byliśmy przekonani, że jesteśmy mocni. I po dwóch pierwszych meczach zaczęły się cztery dni niepewności. Pojawiło się ryzyko wczesnego odpadnięcia.

PAP: Remis 0:0 z Włochami nie był złym wynikiem, ale identyczny rezultat z Kamerunem przyjęto w kraju z rozczarowaniem. Dopiero zwycięstwo nad Peru 5:1 rozwiało wątpliwości...

Z.B.: Kamerun był dobrym zespołem. Zresztą ja nie wiem, może na mundialu w Rosji zremisujemy 0:0 z Senegalem, tak samo z Kolumbią i wygramy wysoko z Japonią? Życzyłbym naszej reprezentacji, żeby zanotowała takie wyniki. Bo miałaby pięć punktów, a z takim dorobkiem na pewno wchodzi się do 1/8 finału.

PAP: Wtedy po dwóch remisach czekało Peru, czyli - w tamtym okresie - naprawdę silny zespół.

Z.B.: Oczywiście. Peru wówczas to m.in. Cubillas, Uribe, Velasguez, bramkarz Quiroga. Po pierwszej połowie było 0:0, ale później nasza niepewność przeszła w euforię. Zwycięstwa dają takie uczucie. Nastąpiła eksplozja przekonania, że jesteśmy mocni.

PAP: W 1982 roku po raz ostatni rozgrywano drugą fazę grupową. W niej odbył się m.in. wspomniany mecz z Belgią. Najlepszy w pana karierze?


Z.B.: Czy ja wiem? To chyba trochę przejaskrawienie. W dorosłej karierze byłem wysuniętym pomocnikiem, mogłem występować jako napastnik, defensywny pomocnik, a nawet środkowy obrońca. W Juventusie, gdy nie miał kto grać, bodaj w dwóch meczach występowałem na środku defensywy. W Romie grałem pół sezonu i nie przegraliśmy meczu. Mogłem być ustawiany naprawdę wszędzie, na prawej stronie, na lewej. W związku z tym rzadko strzelałem trzy gole. Nie byłem typowym napastnikiem, klasyczną "dziewiątką". Dlatego mecz z Belgią to taki mój bilet wizytowy, ale uważam, że było dużo spotkań, w których grałem podobnie.

PAP: Przed mundialem w Hiszpanii ostatni mecz towarzyski rozegraliście ponad pół roku wcześniej, na pożegnanie z kadrą Jana Tomaszewskiego, gdy ulegliście w Łodzi Hiszpanii 2:3. Później byliście siedem miesięcy bez oficjalnego spotkania... Inna sprawa, że mogliście trochę to zrekompensować bardzo długimi zgrupowaniami...


Z.B.: Rzeczywiście, obecnie sytuacja jest zupełnie inna, sposób obcowania, bycia ze sobą na zgrupowaniach. Wtedy nie mieliśmy internetu, smartfonów. Graliśmy w karty, byliśmy razem od rana do wieczora. Sympatyczne wieczory, grupa się cementowała. To nie tak jak dzisiaj, że zawodnicy są na zgrupowaniu i czasami słowa ze sobą nie zamienią.

PAP: W 1986 roku graliście na mundialu w Meksyku, czyli m.in. pamiętne piekło w Monterrey. Krzysztof Pawlak wspominał kiedyś w rozmowie z PAP, że w meczu z Portugalią (1:0) schudł pięć kilogramów...

Z.B.: Było ciężko. W Meksyku od początku, gdy przylecieliśmy, nie myśleliśmy, żeby coś wygrać, tylko żeby się nie skompromitować i jak najpóźniej odpaść. To szalona różnica. Co innego jechać na turniej i myśleć, żeby zwyciężyć, a czym innym jest cel - nie przegrać. Męczyliśmy się strasznie od pierwszego do ostatniego meczu. Ale oprócz tego graliśmy całkiem dobrze. Nawet w przegranym 0:4 meczu 1/8 finału z Brazylią przez 30 minut prezentowaliśmy się świetnie. Jedną z bramek rywale zdobyli z rzutu karnego, którego nie powinno być, bo faul miał miejsce przed polem karnym.

PAP: Temperatura też się panu dała we znaki?

Z.B.: Okropność. Byliśmy zakwaterowani w Monterrey w jakiejś bursie, czymś w rodzaju akademika. Mieliśmy na każdy posiłek 350 metrów i 104 schody do pokonania. Za każdym razem.

PAP: To już przed treningiem byliście zmęczeni...

Z.B.: Nie byliśmy przygotowani logistycznie, ale chyba również mentalnie. Do futbolu zaczynała wchodzić nowa generacja piłkarzy, która "atakowała", ale jeszcze nie grała. To nowe pokolenie - zdolne, dobre - było, według mnie, symbolem innej Polski. Wkraczał kapitalizm, zaczynały się postawy nieco roszczeniowe. Dużo oczekiwań, a mniej dawania od siebie. Ci piłkarze mogli mieć roszczenia, bo byli znakomici, ale w sumie jeszcze nic nie zdobyli. I chyba niewielu z nich osiągnęło to, do czego byli predysponowani.

Rozmawiał: Maciej Białek (PAP)

Sport

Polscy juniorzy najlepsi na świecie. Zwycięstwo w SoN 2 przypieczętowane w ostatnim wyścigu

Polscy juniorzy najlepsi na świecie. Zwycięstwo w SoN 2 przypieczętowane w ostatnim wyścigu

2024-07-12, 22:30
Czas na kolejną edycję Enea Bydgoszcz Triathlon. To będzie rekordowa impreza

Czas na kolejną edycję Enea Bydgoszcz Triathlon. To będzie rekordowa impreza

2024-07-12, 14:19
KH Energa Toruń ma nowego prezesa. Zmiana na stanowisku po 14 latach

KH Energa Toruń ma nowego prezesa. Zmiana na stanowisku po 14 latach

2024-07-12, 08:13
Wisła Kraków po 12 latach wróciła do europejskich pucharów. Biała Gwiazda pokonała Llapi Podujevo

Wisła Kraków po 12 latach wróciła do europejskich pucharów. „Biała Gwiazda” pokonała Llapi Podujevo

2024-07-11, 22:58
Wimbledon: Jan Zieliński zagra o finał miksta po niezwykle wyrównanym meczu

Wimbledon: Jan Zieliński zagra o finał miksta po niezwykle wyrównanym meczu

2024-07-11, 18:01
Worek medali w smoczych łodziach Sukces chełmińskich wioślarzy na mistrzostwach Europy [zdjęcia]

Worek medali w smoczych łodziach! Sukces chełmińskich wioślarzy na mistrzostwach Europy [zdjęcia]

2024-07-11, 12:21
Euro 2024: Anglia awansowała do finału. Decydujący gol padł w 90. minucie

Euro 2024: Anglia awansowała do finału. Decydujący gol padł w 90. minucie

2024-07-10, 23:29
Mistrz Polski chce pomagać młodym sportowcom. Jego klub i fundacja działają coraz prężniej

Mistrz Polski chce pomagać młodym sportowcom. Jego klub i fundacja działają coraz prężniej

2024-07-10, 20:28
Anwil zagra w europejskich pucharach. Twarde Pierniki przedłużyły umowę z Diduszką

Anwil zagra w europejskich pucharach. Twarde Pierniki przedłużyły umowę z Diduszką

2024-07-10, 15:04
Wiktor Przyjemski znów pojedzie w Bydgoszczy. Zawodnik dostał szansę w IMP

Wiktor Przyjemski znów pojedzie w Bydgoszczy. Zawodnik dostał szansę w IMP

2024-07-10, 07:33
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę