Sprawa dopingu Adriana Zielińskiego jeszcze nie zakończona
Podczas wtorkowego posiedzenia odwoławczego panelu dyscyplinarnego przy Polskiej Agencji Antydopingowej w sprawie ciężarowca Adriana Zielińskiego ponownie nie zapadły żadne ostateczne decyzje.
Przesłuchano jednego świadka, strony miały wystąpienia końcowe, ale decyzji definitywnie zamykającej sprawę nie podjęto.
Panel zdecydował o konieczności rozwiania wszystkich ujawnionych jeszcze wątpliwości podniesionych przez Zielińskiego i jego przedstawiciela prawnego. Podjęto decyzję o konieczności ponownego zbadania procedur stosowanych podczas analizy próbek pobranych u zawodnika, gdyż to właśnie one – jak poinformował PAP pełniący obowiązki dyrektora Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski – zostały podważone.
Procedury zastosowane podczas badania próbki pobranej u zawodnika zostaną m.in. porównane z przepisami Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 28 listopada 2017 roku.
Zawodnik ponownie potwierdził, że jego wszystkie plany sportowe są nadal związane z ciężarami i że trenuje po to, aby utrzymać formę i walczyć o prawo startu w igrzyskach w Tokio z 2020 roku.
Pochodzący z Nakła nad Notecią Zieliński został wykluczony z reprezentacji Polski podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku po ujawnieniu w jego organizmie środka dopingowego. Mistrz olimpijski w kat. 85 kg z Londynu cały czas twierdzi, że nigdy świadomie nie zażywał zabronionego środka, nandrolonu, który został wykryty w jego organizmie.
Jednak jego zapewnieniom nie dał wiary panel dyscyplinarny Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie, który 13 stycznia 2017 roku zdecydował o nałożeniu na zawodnika czteroletniej dyskwalifikacji. Pozytywny wynik dało badanie próbki pobranej 1 lipca 2016 roku w Polsce.
Już w Rio de Janeiro badanie przeprowadzone u młodszego z braci, mistrza Europy Tomasza Zielińskiego także dało wynik pozytywny. Obaj wciąż zapewniają o swojej niewinności. Adrian przed panelem dyscyplinarnym przy Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie dowodził, że nandrolon spożył nieświadomie. Zanieczyszczona nim miała być zażywana przez niego witamina B12.
Złoty medalista olimpijski z Londynu wielokrotnie podkreślał, że dla niego, zawodnika najwyższej klasy światowej, kontrole antydopingowe były codziennością. Przed wyjazdem do Rio de Janeiro przeszedł ich kilkanaście.
"Statystycznie byłem najczęściej badanym zawodnikiem w Polsce wśród wszystkich sportowców i nigdy nie było zastrzeżeń do moich próbek" - wyjaśniał.