Ekstraklasa siatkarzy – Jakub Bednaruk: ZAKSA nas złamała
Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz przegrali przed własną publicznością z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3. Mistrzowie Polski nie przegrali jeszcze żadnego spotkania. „Wystarczył mały pstryczek i ZAKSA nas złamała” – powiedział wściekły na swoich zawodników Jakub Bednaruk.
"Wystarczył mały pstryczek, bo nie skończyliśmy piłki na 17:15 i wtedy ZAKSA nas złamała. Nie ma elementu, z którego mógłbym dziś być zadowolony. Nie rozpatruję jednak tego spotkania pod kątem siatkarskim, bo wiadomo, że Kędzierzyn jest zdecydowanie lepszy. Uważam, że dziś nie pokazaliśmy, że gramy jak faceci. Przeciwnicy złamali dziś nas psychicznie, zagraliśmy bez charakteru. Jeżeli dostaję po głowie, to leżę na ziemi, ale próbuje wstać, a dziś dostaliśmy naprawdę pstryczka, tu nic się nie stało, a my byliśmy przerażeni. Żaden z moich zawodników nie ma prawa pójść do domu i powiedzieć: zrobiłem dziś wszystko, co mogłem” – podsumował w ostrych słowach szkoleniowiec Łuczniczki.
Do połowy pierwszego seta bydgoszczanie jednak toczyli dość wyrównaną walkę z rywalami i gdyby nie ta jedna piłka w jego końcówce mogli urwać choć seta ZAKSie. Po przegranej nie byli jednak w stanie nawiązać równej walki, popełniali sporo błędów w zagrywce, bo popsuli ich aż 20 i dość łatwo oddali pozostałe dwie partie.
„Weszliśmy mocno naładowani i nastawieni na walkę, bo wiadomo, że graliśmy z mistrzem Polski. Myślę, że rywali zaskoczyła nasza mocna zagrywka, ale w drugiej części pierwszej partii ZAKSA włączyła swój drugi bieg, docisnęła zagrywką, mieliśmy problem z przyjęciem, trochę błędów w ataku i myślę, że to zadecydowało dziś o naszej przegranej. Ich zagrywka jest różnorodna, ciężko się ją przyjmuje. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, chcieliśmy jednak zawalczyć najmocniej jak się da i niestety nie udało się” – powiedział po meczu przyjmujący Jakub Rohnka.
ZAKSA jak dotąd nie przegrała żadnego z pięciu wcześniej rozegranych spotkań i co więcej nie straciła jeszcze nawet punktu. Mimo to, do spotkania z bydgoszczanami nie podeszła lekceważąco, tym bardziej, że jak podkreślił przyjmujący tego zespołu, takie spotkania mogą się różnie zakończyć.
„Wiedzieliśmy, że taki przeciwnik jak Łuczniczka musi ryzykować i nie ma nic do stracenia. Dlatego lepiej otworzyli to spotkanie, a my musieliśmy się rozkręcić i zacząć dużo lepiej rozprowadzać piłkę, by wygrać. Myślę, że mimo wszystko o wyniku całego spotkania zdecydowała końcówka pierwszej partii. Całego seta Łuczniczka grała bardzo dobrze, ale uciekła im sama końcówka. Po ich błędzie, nam zaczęło się grać dużo łatwiej. Robiliśmy swoje, a przeciwnicy mieli trudne zadanie, by nas dogonić. Co więcej, złapaliśmy na tyle doby rytm, że mogliśmy sobie pozwolić nawet na kilka błędów w kolejnych setach, czego z pewnością nie moglibyśmy zrobić z mocniejszymi rywalami. Cieszymy się, że w większości udało się nam zrealizować zamierzenia na to spotkanie i wygraliśmy 3:0” – przyznał przyjmujący ZAKSy Rafał Buszek.