Pjongczang - zapalono pochodnię olimpijską
We wtorek w starożytnej Olimpii zapalono pochodnię, z której ogień 9 lutego posłuży do zapalenia znicza zimowych igrzysk olimpijskich w południowokoreańskim Pjongczangu. Z powodu pochmurnej pogody użyto wcześniej przygotowanej lampy.
Ceremonia rozpoczęła się w samo południe czasu miejscowego na terenie starożytnej świątyni Hery. Zwykle ogień zostaje wzniecony za pomocą promieni słonecznych skupionych przez zwierciadło optyczne. Tym razem użyto ognia ze specjalnej zapasowej lampy, w poniedziałek zapalonej z zachowaniem odpowiedniej procedury. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w 2000 roku przed letnimi igrzyskami w Sydney.
"Nasze marzenie o organizacji igrzysk staje się rzeczywistością. Korea Południowa to dopiero drugie azjatyckie państwo, które będzie gospodarzem zimowej olimpiady" - podkreślił przewodniczący komitetu organizacyjnego Lee Hee-beom.
"Chcemy, aby międzynarodowa społeczność zrozumiała, że jesteśmy zdeterminowani, aby wszystkim zapewnić bezpieczeństwo" - dodał, nawiązując do ostatnich napięć spowodowanych programem nuklearnym Korei Północnej.
"Igrzyska olimpijskie są święte i uniwersalne. Są ponad wszystkim, co nas dzieli. W naszym delikatnym, zdającym się dryfować świecie igrzyska mają siłę, by zjednoczyć ludzi" - podkreślił przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach.
Sztafetę z pochodnią rozpoczął biegacz narciarski Apostolos Angelis. 24-latek był członkiem siedmioosobowej reprezentacji Grecji na igrzyska w Soczi (2014). W eliminacjach sprintu zajął 74. miejsce. Od Angelisa przejął ją były koreański piłkarz Park Ji-Sung. Najbardziej znany jest z występów w Manchesterze United, z którym triumfował w Lidze Mistrzów (2008) oraz cztery razy świętował mistrzostwo Anglii.
Przez osiem dni ogień będzie podróżował po Grecji. 1 listopada, na 101 dni przed rozpoczęciem igrzysk, dotrze do Korei. W Incheon rozpocznie się zasadnicza część sztafety. Zawita do 17 miast i weźmie w niej udział 7500 osób.