Miedziński wygrywa w Toruniu, Hampel srebrnym medalistą cyklu
Startujący z "dziką kartą" Adrian Miedziński wygrał Grand Prix w Toruniu, ostatnią eliminację mistrzostw świata na żużlu. Tytuł zapewnił sobie Anglik Tai Woffinden, srebrny medal zdobył Jarosław Hampel, a brązowy Duńczyk Niels-Kristian Iversen.
W finale turnieju na Motoarenie Miedziński pokonał Amerykanina Grega Hancocka, Hampela i Iversena.
Przed zawodami teoretycznie szansę dogonienia Brytyjczyka w klasyfikacji generalnej miał Hampel. Woffinden nie najlepiej rozpoczął toruńską Grand Prix. Po słabym starcie miał spory problem, by dogonić rywali. Ostatecznie na metę przywiózł zaledwie jeden punkt. Zdecydowanie lepiej zawody rozpoczęły się dla Hampela, który swój pierwszy start wygrał po twardej walce ze Szwedem Antonio Lindbaeckiem na pierwszym łuku. Trzy punkty na otwarcie zdobył także Miedziński, od zwycięstwa rozpoczął także trzeci w klasyfikacji Iversen.
Zmiany w motocyklu Woffindena przyniosły skutek już w kolejnym starcie. Po fenomenalnym wyjściu spod taśmy w biegu piątym Brytyjczyk ograł trzech reprezentantów Polski i przywożąc za sobą Miedzińskiego oraz Hampela zapewnił sobie tytuł indywidualnego mistrza świata. W dalszej części zawodów walka toczyła się już tylko o pozostałe dwa medale.
Po dwóch seriach startów prowadził Greg Hancock walczący jeszcze o brąz, jednak zajmujący trzecią pozycję Iversen nie tracił do Amerykanina dystansu.
Rzadko zdarzającą się na starcie świecę kibice zebrani na Motoarenie obejrzeli w biegu dziesiątym. Tuż po tym, jak taśma poszła w górę motocykl jak z procy wyjechał spod Lindbaecka, który upadł plecami na tor. Na szczęście zawodnikowi nic poważnego się nie stało.
Pod taśmą biegu 19. stanęli między innymi Hampel i Iversen. Walka pomiędzy tymi żużlowcami zadecydowała o ostatecznym podziale medali tegorocznych mistrzostw. Po fantastycznej walce i kilku mijankach lepszy okazał się reprezentant Polski. Jadący w tym biegu dotychczasowy lider toruńskich zawodów Hancock po raz pierwszy musiał uznać wyższość rywali. Dzięki wygranej Hampel zapewnił sobie prowadzenie po fazie zasadniczej, a do półfinałów awansowali wszyscy trzej biało-czerwoni.
Medaliści całego tegorocznego cyklu spotkali się w pierwszym półfinale. Po świetnym wyjściu spod taśmy Hampela, Iversenowi i Woffindenowi pozostała walka o drugą pozycję, premiującą awansem do finału. Zwycięsko z tej walki wyszedł Duńczyk, eliminując z turnieju nowo kreowanego mistrza świata. Drugi półfinał należał do Hancocka, a po walce przez cztery okrążenia drugi na metę wpadł Miedziński.
Finał wieczoru należał do żużlowca miejscowego Unibaksu. Popularny "Miedziak” po słabym starcie rozpędzał się z okrążenia na okrążenie. Prowadzącego od startu Hancocka wyprzedził na wejściu w pierwszy łuk ostatniego okrążenia, zapewniając sobie zwycięstwo w całym turnieju. Drugi był Amerykanin. Na najniższym stopniu podium toruńskiej Grand Prix stanął srebrny medalista tegorocznego cyklu - Hampel.
Czołowa ósemka tegorocznych mistrzostw zapewniła sobie prawo startu w cyklu GP 2014. Dziewiąte miejsce zajął Tomasz Gollob, który w Toruniu nie wystartował z powodu kontuzji i musi liczyć na stałą "dziką kartę" przyznawaną przez organizatorów mistrzostw.
Wyniki:
pierwszy półfinał
1. Jarosław Hampel (Polska)
2. Niels-Kristian Iversen (Dania)
3. Tai Woffinden (W.Brytania)
4. Krzysztof Kasprzak (Polska)
drugi półfinał
1. Greg Hancock (USA)
2. Adrian Miedziński (Polska)
3. Darcy Ward (Australia)
4. Nicki Pedersen (Dania)
finał
1. Adrian Miedziński (Polska)
2. Greg Hancock (USA)
3. Jarosław Hampel (Polska)
4. Niels-Kristian Iversen (Dania)
Końcowe wyniki
1. Adrian Miedziński (Polska) 15 pkt
2. Greg Hancock (USA) 18
3. Jarosław Hampel (Polska) 17
4. Niels-Kristian Iversen (Dania) 13
5. Darcy Ward (Australia) 13
6. Tai Woffinden (W.Brytania) 10
7. Krzysztof Kasprzak (Polska) 9
8. Nicki Pedersen (Dania) 8
9. Leon Madsen (Dania) 7
10. Antonio Lindbaeck (Szwecja) 6
11. Martin Vaculik (Słowacja) 6
12. Troy Batchelor (Australia) 6
13. Andreas Jonsson (Szwecja) 5
14. Matej Zagar (Słowenia) 3
15. Fredrik Lindgren (Szwecja) 2
16. Ales Dryml (Czechy) 0
Klasyfikacja końcowa MŚ:
1. Tai Woffinden (W.Brytania) 151 pkt
2. Jarosław Hampel (Polska) 142
3. Niels-Kristian Iversen (Dania) 132
4. Greg Hancock (USA) 129
5. Nicki Pedersen (Dania) 121
6. Emil Sajfutdinow (Rosja) 114
7. Matej Zagar (Słowenia) 110
8. Darcy Ward (Australia) 106
--------------------------------------
9. Tomasz Gollob (Polska) 89
10. Krzysztof Kasprzak (Polska) 89
11. Fredrik Lindgren (Szwecja) 83
12. Chris Holder (Australia) 82
13. Andreas Jonsson (Szwecja) 64
14. Martin Vaculik (Słowacja) 62
15. Antonio Lindbaeck (Szwecja) 51
...
18. Adrian Miedziński (Polska) 15
22. Krzysztof Buczkowski (Polska) 6
. Bartosz Zmarzlik (Polska) 6
Po zawodach powiedzieli:
Adrian Miedziński (Polska – zwycięzca GP w Toruniu): "Gratulacje dla wszystkich trzech medalistów tegorocznego cyklu. Ja czuję się świetnie, wygrać ostatnie zawody w tym sezonie i to przed swoją publicznością to fantastyczne uczucie. Całe zawody szukałem optymalnych ustawień. W odpowiednim momencie, a więc na półfinał udało się je znaleźć i ostatecznie zwyciężyć."
"Na pewno chciałbym startować wśród najlepszych, bo to jest ogromna przyjemność występować w takim towarzystwie. Będę robił wszystko, aby tam się znaleźć. Szkoda tego sezonu, bo od początku układało się książkowo, potem upadek, po którym co prawda wróciłem w ciągu dwóch tygodni do ścigania, ale jeszcze dwa miesiące nie czułem się najlepiej. Dopiero po tym czasie wszystko wróciło do normy i teraz jest ok. Zobaczymy, czy będzie inna opcja, by walczyć z najlepszymi na świecie. Jeżeli nie uda się z dziką kartą, to na pewno w przyszłym sezonie będę robił wszystko, by wywalczyć awans do Grand Prix".
Niels Kristian Iversen (Dania – brązowy medalista cyklu Grand Prix): "Był to szalony rok dla mnie, bo nie spodziewałem się, że wchodząc do Grand Prix przez kwalifikacje będę miał szansę walczyć o pudło. Moim marzeniem było to, by zostać w ósemce ,ale fantastyczny sezon i medal jest uwieńczeniem mojej ciężkiej pracy. Wielu zawodników chciałoby być na moim miejscu. Wreszcie mam satysfakcję, że nie jestem tylko mistrzem Danii indywidualnie, ale także najwyżej notowanym zawodnikiem wśród Duńczyków w cyklu Grand Prix. Jest to wielki przywilej, ale muszę być czujny, bo nie jestem najmłodszy, młodzież bardzo mocno atakuje pozycje starych wyjadaczy. Sukces jest ogromny także dlatego, że jestem wyżej niż Nicki Pedersen, a od lat walczymy o palmę pierwszeństwa".
Jarosław Hampel (Polska – srebrny medalista): "Jestem szczęśliwy, że udało się to drugie miejsce wywalczyć, bo do samego końca musiałem o to srebro bardzo mocno zabiegać. Z Nielsem do samego niemalże końca jechaliśmy dobrze, równo, więc losy medali rozstrzygnęły się dopiero dziś. Ogólnie sezon był udany, jednak Tai w tym roku był naprawdę świetny, nie mylił się, był po prostu w każdej z rund naprawdę bardzo dobry. To drugie miejsce uważam za ogromny sukces".
Tai Woffinden (Wielka Brytania – indywidualny mistrz świata): "Chciałem podziękować wszystkim moim rywalom, bo było bardzo dużo kapitalnej jazdy w kontakcie, ale bardzo czystej. Chcę podkreślić, że wszyscy walczyli fair. Obecne tutaj dziewczyna i mama to są filary mojej wiary w to, co robiłem. Na początku roku notowania bukmacherów miałem bardzo marne, więc nikt nie postawiłby złamanego funta, że zostanę mistrzem świata. Dziękuję sponsorom, dziękuję ludziom którzy mi zaufali i dali dziką kartę. Chcę podkreślić, że dwa złamane w tym roku obojczyki wybiły mnie trochę z rytmu, ale zdołałem wrócić do reżimu startowego i udało się wszystko kapitalnie zakończyć.
- Wielu chciało mi założyć koronę mistrza świata już przed rundą na Friends Arena w Sztokholmie. Wystarczyła jednak chwila utraty koncentracji, uderzyłem w tylne koło motocykla Tomasza Golloba i wszyscy wiedzą, jak to się skończyło. Było wielkie pompowanie, wszyscy chcieli zrobić ze mnie mistrza świata, a ja mówiłem, żeby wszystko toczyło się spokojnie, bo żużel jest nieprzewidywalnym sportem. Uważam, że ciężka praca, spokój i determinacja zaprowadziły mnie na sam szczyt. Tak naprawdę to dopiero dzisiaj podczas zawodów poczułem, że mogę nim być i tak też się stało.
- Teraz czeka mnie mnóstwo cierpienia, bo będzie musiał być jeszcze raz złamany mój obojczyk i wyjęte płytki, które są tam wstawione. Przez najbliższy czas będę więc musiał cierpieć, ale mogę zapewnić, że na rundę w Nowej Zelandii, 5 kwietnia, będę przygotowany w stu procentach. Na pewno nie będzie tak, że ten sukces uśpi moją czujność, postaram się być jak najlepiej przygotowany do obrony tytułu w przyszłym roku". (PAP)