MŚ w wioślarstwie 2017 - medaliści wrócili do Polski
Reprezentacja Polski na mistrzostwa świata w Sarasocie, w tym medaliści zakończonej w niedzielę imprezy, wrócili we wtorek do Warszawy. "To był udany sezon naszego wioślarstwa" - ocenił na konferencji prasowej prezes związku Ryszard Stadniuk.
Biało-czerwoni wywalczyli na Florydzie trzy srebrne medale w zawodach seniorów i jeden brązowy w parawioślarstwie, wszystkie w konkurencjach olimpijskich i paraolimpijskiej. Jak poinformował podsekretarz stanu w MSiT Jan Widera, szef resortu Witold Bańka zaprosił do siebie medalistów, by osobiście im pogratulować.
Prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich ocenił pozytywnie nie tylko samą imprezę w USA, ale też cały sezon.
"Zdobywaliśmy medale w regatach Pucharu Świata, na tej podstawie wyjeżdżaliśmy do Sarasoty na te najważniejsze zawody mając sześć, siedem szans medalowych. Największą przeszkodą tam były warunki - wysoka temperatura i wilgotność powietrza. Huragan Irma skomplikował nam przygotowania. Wylecieliśmy z tygodniowym opóźnieniem, to pozbawiło nas okresu adaptacyjnego" - relacjonował Stadniuk.
Jego zdaniem, prognozy przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio w 2020 roku są bardzo dobre.
"Medale MŚ zdobyli zawodnicy młodzi, więc możemy ze spokojem myśleć o tym najważniejszym celu" - ocenił.
Na drugim stopniu podium stanęły: czwórka bez sterniczki (Olga Michałkiewicz, Joanna Dittmann, Monika Ciaciuch i Maria Wierzbowska), kobieca czwórka podwójna (Agnieszka Kobus, Marta Wieliczko, Maria Springwald i Katarzyna Zillmann) oraz męska dwójka podwójna (Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup).
Do swojego wyniku różnie podchodzą obie kobiece załogi. Medal mającej niewielki staż czwórki bez sterniczki można uznać za zaskoczenie, tym bardziej że z powodu wypadku Anny Wierzbowskiej w sierpniu doszło do zmiany składu tej osady.
"Popłynęłyśmy w finale dokładnie tak, jak sobie założyłyśmy. Po biegu rozmawiałyśmy, że wyszło nam absolutnie wszystko. Przed startem, podczas rozgrzewki, powiedziałam dziewczynom, że jeśli to utrzymamy, to zdobędziemy medal" - wspominała młodsza siostra Anny - Maria Wierzbowska.
Z drugiej strony, reprezentantki Polski w czwórce podwójnej nie kryły niedosytu.
"Do Sarasoty jechałyśmy po złoto, a wyszło, jak wyszło. Próbowałyśmy finiszować, ale... Chyba żadna z nas nie pamięta ostatnich metrów. To dla nas dodatkowa motywacja, ale też nie należy o tym myśleć jak o porażce. Osiągnęłyśmy najlepszy wynik w tej konkurencji w historii kraju" - zaznaczyła Kobus.
Mistrzostwa w Sarasocie odbyły się w dniach 24 września - 1 października. Startowało w nich 10 polskich osad, a sześć z nich zakwalifikowało się do finałów A, czyli do najlepszej szóstki.