Ekstraklasa piłkarska - remisy Sandecji ze Śląski i Arki z Cracovią
11. kolejka ekstraklasy piłkarskiej rozpoczęła się od podziału punktów. Sandecja Nowy Sącz zremisowała ze Śląskiem Wrocław 1:1. Identycznym wynikiem zakończyło się starcie w Gdynii, gdzie miejscowa Arka podejmowała Cracovię Kraków.
Wrocławianie już po kilkudziesięciu sekundach mogli objąć prowadzenie, gdy w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Robert Pich. Michał Gliwa popisał się jednak dobrą interwencją. Z kolei w 3. minucie mogło być 1:0 dla Sandecji. Wojciech Trochim świetnie podał do Bartłomieja Dudzicia, który jednak nie potrafił pokonać Jakuba Wrąbla w sytuacji sam na sam.
Potem mecz nie był już tak atrakcyjny i przez większość czasu gra toczyła się w środku pola. W 29. minucie goście wyprowadzili znakomity szybki kontratak. Marcin Robak podał do Picha, lecz ten źle przyjął piłkę i Adrian Basta zdołał mu ją wybić.
Chwilę później sądeczanie znowu dali się zaskoczyć szybkim rozegraniem piłki przez rywala. Sito Riera zagrał do Robaka, a ten pewnym strzałem w długi róg dał Śląskowi prowadzenie. Było to szóste trafienie wrocławskiego napastnika w czterech ostatnich meczach.
Gdy wydawało się, że goście utrzymają prowadzenie do przerwy Tomasz Brzyski podał z boku pola karnego do Aleksandyra Kolewa i najlepszy snajper Sandecji strzałem z pierwszej piłki doprowadził do wyrównania. To był piąty gol Bułgara w tym sezonie.
Po przerwie lekką przewagę uzyskała Sandecja, ale nie wypracowała zbyt dobrych okazji. Za to w 62. minucie powinno być 2:1 dla Śląska, lecz Gliwa – w odstępie kilku sekund – obronił groźne strzały Robaka i Picha. Zwłaszcza ta druga interwencja była najwyższej klasy.
Potem obydwa zespoły sprawiały wrażenie zadowolonych z remisu i koncentrowały się przede wszystkim na uważnej grze w obronie. W końcówce nieco aktywniejsi byli gospodarze, ale poza strzałem Trochima w ostatniej akcji meczu nie zagrozili bramce rywali.
***
W stojącym na przeciętnym poziomie drugim meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Arka zremisowała w Gdyni z Cracovią 1:1 (0:0). Tym samym zamykający tabelę goście nie zdołali wygrać dziewiątego ligowego spotkania z rzędu.
W 8. minucie pomocnik gospodarzy Dawid Sołdecki uderzył zza pola karnego, ale wprost w bramkarza rywali Grzegorza Sandomierskiego. A później zawodnicy obu drużyn starali się uśpić kibiców seryjnymi podaniami w poprzek boiska, które przerywały proste straty.
Kolejne godne odnotowania wydarzenie miało miejsce dopiero w 31. minucie, kiedy po stracie Michała Nalepy goście powinni objąć prowadzenie. Po strzale Javiera Hernandeza niepewnie interweniował Pavels Steinbors, który odbił piłkę przed siebie, ale Adam Deja zamiast dobić uderzenie hiszpańskiego pomocnika zagrał na środek pola karnego, gdzie nie było żadnego z jego kolegów i idealna okazja została zaprzepaszczona.
Od tego momentu gra nieznacznie się ożywiła. W 34. minucie indywidualną akcją popisał się Rafał Siemaszko, ale wywalczył tylko rzut rożny. Sześć minut później świetną sytuację zmarnował Frederik Helstrup, który z 10 metrów posłał piłkę nad poprzeczką.
Na początku drugiej połowy krakowianie sprawiali wrażenie, jakby nie wyszli z szatni. Szczególnie niepewnie poczynała sobie defensywa przyjezdnych, którą nękał głównie Siemaszko. W 47. minucie uderzenie napastnika Arki zablokował Słoweniec Matic Fink, a siedem minut później po nieporadnej interwencji Piotra Malarczyka Siemaszko strzelił obok słupka.
W 62. minucie gdynianie objęli prowadzenie. Najpierw po akcji Nalepy z Siemaszko gdynianie wywalczyli rzut rożny, a po dośrodkowaniu z kornera tego pierwszego skuteczną główką popisał się Adam Marciniak.
Goście szybko, bo już 69. minucie i także po rzucie rożnym, doprowadzili do remisu. A Steinborsa pokonał z boiska leżący niemalże na murawie Michał Helik. W końcówce więcej z gry miała Cracovia. W 74. minucie Michal Siplak główkował obok słupka, a po chwili niecelnie uderzył Mateusz Szczepaniak.
Z kolei w ostatniej minucie doliczonego czasu z ostrego kąta Sandomierskiego starał się zaskoczyć rezerwowy Luka Zarandia.