El. ME piłkarek ręcznych - Polki rozgromiły Włoszki
Polskie piłkarki ręczne pokonały w Lubinie Włochy 40:13 (16:8) w pierwszym meczu grupy 2. eliminacji mistrzostw Europy. Najwięcej goli dla biało-czerwonych rzuciła Sylwia Lisewska – siedem. W niedzielę Polki zmierzą się na wyjeździe ze Słowacją.
W grupie 2 poza Polską i Włochami grają także Słowacja i Czarnogóra. Środowe rywalki biało-czerwonych w tym zestawie wydawały się teoretycznie najsłabszym rywalem i spotkanie w Lubinie pokazało, że tak może być. Podopieczne trenera Leszka Krowickiego dominowały na boisku od pierwszej do ostatniej minuty i wygrały 40:13.
Polki pierwsze zdobyły gola, ale chwilę później rywalki zdołały odpowiedzieć. Było 1:1 i był to pierwszy i jedyny remis w tym pojedynku. Biało-czerwone nie narzucając jakiegoś wyjątkowego tempa i nie broniąc specjalnie twardo systematycznie powiększały przewagę. Widać było, że próbują różnych rozwiązań w ataku i jeszcze brak im czasami zrozumienia, ale były też akcje bardzo widowiskowe. Jak ta, kiedy Joanna Drabik przyblokowała rywalki, piłka trafiła na skrzydło do Kingi Grzyb, a ta zamiast rzucać narzuciła do środka do wbiegającej Kingi Achruk. Akcja byłą bardzo efektowna i wzbudziła ogromny aplauz w hali.
Po kwadransie było jeszcze tylko 9:6, ale przez kolejne dziesięć minut Włoszki nie potrafiły trafić do bramki strzeżonej przez Weronikę Gawlik i zrobiło się 13:6.
Polki świetnie rozpoczęły drugą połowę, kiedy dzięki twardej obronie nie pozwoliły przyjezdnym zdobyć gola przez ponad siedem minut. Biało-czerwone w tym czasie dzięki przechwytom i kontrom z dużą łatwością trafiały do siatki. Kiedy Włoszki w końcu przełamały polską defensywę i pokonały Adriannę Płaczek, było już 23:9.
Zespół trenera Krowickiego nie odpuszczał do końca w defensywie i rywalki w całej drugiej połowie zdołały rzucić zaledwie pięć bramek. W ataku natomiast Polski próbowały dalej kolejnych rozwiązań, m.in. gry w siódemkę w polu, bez bramkarki, co także dawało następne bramki. W niedzielę Polki zmierzą się w Nitrze ze Słowacją i to spotkanie na pewno będzie już znacznie trudniejsze. Do mistrzostw Europy kwalifikują się dwie najlepsze drużyny z każdej grupy.
Po meczu piłkarek ręcznych Polska - Włochy (40:13) w eliminacjach mistrzostw Europy powiedzieli:
Leszek Krowicki (trener reprezentacji Polski): „Cieszę się, że z boku wyglądało to tak, że było łatwo, lekko i przyjemnie. Takie mecze z teoretycznie łatwiejszym przeciwnikiem nie są wcale takie proste, bo czasami brakuje odpowiedniej koncentracji, nastawienia, co czasami prowadzi do kontuzji. Cieszę się z postawy dziewczyn i z tego, że to, co sobie mówiliśmy w przerwie w szatni, zostało zrealizowane. Utrzymaliśmy tempo z pierwszej połowy, konsekwencję w defensywie i Włoszki nie wytrzymały. Mieliśmy za zadanie poćwiczyć pewne zagrywki i to się też nam udało. Inaczej jest na treningu, a inaczej podczas meczu. Nie popadamy jednak w euforię, bo wiemy, że wiele jeszcze pracy przed nami i również te trudniejsze spotkania przed nami. Dalej pracujemy i przygotowujemy się do kolejnego spotkania ze Słowacją, które na pewno nie będzie wyglądało, jak to z Włoszkami”.
Sylwia Lisewska (rozgrywająca reprezentacji Polski): „Cieszę się nie tylko z wygranej, ale także z tego, że udało się zrealizować to, co sobie założyłyśmy, a mianowicie nie dałyśmy sobie rzucić więcej niż 15 goli. Postawiłyśmy twardą obronę i po przerwie większość bramek zdobywałyśmy po kontrataku. To spotkanie było także szansą na przećwiczenie pewnych zagrywek i to się też nam chyba udało. Teraz mecz ze Słowacją, która na pewno będzie bardziej wymagającym rywalem. Dobrze zaczęłyśmy te eliminacje i liczę, że tak będzie dalej”.
Karolina Kudłacz-Gloc (rozgrywająca reprezentacji Polski): „Cieszę się z powrotu do reprezentacji. Czułam się bardzo dobrze, bo znamy się z dziewczynami od dawna i tworzymy fajnie rozumiejącą się grupę. O samym meczu nie ma co wiele mówić. Miałyśmy wygrać i wygrałyśmy. Może trochę źle weszłyśmy w to spotkanie i w pierwszym kwadransie pozwoliłyśmy im na zbyt dużo, ale później już wszystko było tak, jak chciałyśmy. To było bardzo dobre przetarcie przed kolejnymi meczami, które powinny być trudniejsze. Ale kto wie, może ze Słowaczkami też wygramy tak wysoko?”
Kinga Achruk (rozgrywająca reprezentacji Polski): „Wygrałyśmy i to jest najważniejsze. Dominowałyśmy przez całe spotkanie i nie pozwoliłyśmy Włoszkom na wiele. Cieszę się, że wróciła do zespołu Karolina Kudłacz-Gloc, bo to nie tylko świetna zawodniczka, ale również dobry duch tej drużyny. Teraz mecz ze Słowacją i też będziemy chciały wygrać. Nie możemy się już tłumaczyć, że jesteśmy młodą drużyną i dopiero się uczymy. Czarnogóra jest faworytem naszej grupy, ale ja nie lubię bawić się w typowanie. Liczę, że to my wygramy grupę i z pierwszego miejsca awansujemy na mistrzostwa Europy”.