ME siatkarzy 2017 - nieudana inauguracja. Polska wyraźnie przegrała z Serbią
Polscy siatkarze przegrali z Serbią 0:3 w swoim pierwszym meczu mistrzostw Europy. Spotkanie odbyło się w Warszawie na PGE Narodowym. Teraz biało-czerwoni przeniosą się do Gdańska, gdzie czekają ich starcia z Finlandią i Estonią.
W pojedynku tych dwóch zespołów, który wcześniej odbył się w Gdańsku, Finowie okazali się lepsi dopiero po tie-breaku.
Polacy dobry mieli jedynie początek pierwszego seta, kiedy udało im się wypracować przewagę 5:2. Później jednak było coraz gorzej, a Serbowie się rozkręcali. Znakomicie spisywał się Uros Kovacevic, a na drugiej przerwie technicznej bałkańska ekipa prowadziła 16:14.
Biało-czerwoni mieli coraz większe problemy z przyjęciem, regularnie blokowany był Dawid Konarski, Michał Kubiak i Bartosz Kurek. A to oni mieli zdobywać punkty. Nie znajdowali jednak żadnej recepty na świetnie postawiony serbski blok. Ekipa Nikoli Grbica wygrała 25:22.
Obraz gry niewiele zmienił się także w drugiej odsłonie tego spotkania. Wprawdzie do stanu 12:12 polscy kibice mogli żyć jeszcze nadzieją, tak później Serbowie nie pozostawili żadnych złudzeń, kto jest lepszy. Biało-czerwoni gonili wynik, było nawet 21:22, ale w tym decydującym momencie Bartłomiej Lemański miał zagrywkę w aut, a rywale to wykorzystali i zwyciężyli 25:22.
Trzeci set to był pogrom. Trener Ferdinando De Giorgi sięgnął wprawdzie jeszcze po rezerwowych – Mateusza Bieńka, Grzegorza Łomacza i Rafała Buszka, ale w pewnym momencie Serbowie prowadzili już pięcioma punktami 16:11.
Totalnie bezradni byli typowani na liderów – Kurek, Kubiak i Konarski. Zresztą właśnie ich też trener zmienił. I wtedy rozpoczęła się pogoń za wynikiem. Głównie za sprawą dwóch Łukaszów - Wiśniewskiego i Kaczmarka Polacy doprowadzili do remisu 18:18.
Ale potem znowu się coś zacięło. Złe przyjęcie, niefortunne decyzje w ataku i dobre obrony Serbów, dały rywalom dwa punkty przewagi 22:20 i ją tylko powiększali. Wygrali trzeciego seta 25:20 i 3:0 w całym meczu.
Zwycięzcy czterech grup awansują bezpośrednio do ćwierćfinału. Zespoły z drugich i trzecich miejsc zagrają w barażu. Impreza odbywa się także w Szczecinie, Katowicach i Krakowie, gdzie toczyć się będzie bezpośrednia walka o medale. A te rozdane zostaną 3 września.
Polska - Serbia 0:3 (22:25, 22:25, 20:25)
Polska: Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Łukasz Wiśniewski, Bartłomiej Lemański i Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Rafał Buszek, Mateusz Bieniek.
Po spotkaniu Polska – Serbia 0:3 w mistrzostwach Europy siatkarzy w Warszawie powiedzieli:
Michał Kubiak (kapitan polskiej reprezentacji): „Ten dzień zapamiętamy do końca życia. Dziękuję kibicom i wszystkim, którzy przyłożyli swoją cegiełkę do tego wydarzenia. Rzeczywistość jest taka, że przegraliśmy mecz. Serbowie zagrali od nas trochę lepiej. To spotkanie nie przekreśla nas w kontekście całego turnieju. Impreza dopiero się zaczyna, mimo że inaczej sobie wyobrażaliśmy początek. Mamy wszyscy nadzieję, że w Gdańsku będzie dużo lepiej, jeśli chodzi o wynik, bo na trybunach już lepiej być nie może”.
Dragan Stankovic (kapitan reprezentacji Serbii): „To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, ale to nadal jest tylko pierwszy mecz w mistrzostwach Europy. Musimy się teraz koncentrować na kolejnych przeciwnikach. Zagraliśmy dobrą siatkówkę, ale wydaje mi się, że możemy zaprezentować się jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że z każdym spotkaniem nasza forma będzie także rosła.
- Kiedy na trybunach siedzi 60 tys. ludzi i kibicują oni rywalom, nie jest to łatwa sytuacja. Kluczowa w tym meczu była sytuacja w połowie pierwszego seta, kiedy byliśmy 2-3 punkty do tyłu, ale trzymaliśmy się razem jako drużyna. Wtedy uwierzyliśmy w siebie i ostateczny wynik 3:0 jest naprawdę dobry. Musimy teraz o tym zapomnieć i skoncentrować się na kolejnych meczach”.
Ferdinando De Giorgi (trener reprezentacji Polski): „Serbia rozegrała bardzo dobre spotkanie, na wysokim poziomie i zasłużyła na wygraną. Wprawdzie wynik nie pozwolił nam na końcowy uśmiech, ale chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy przyszli na trybuny. Rywale tym razem byli lepsi. Wykorzystali wszystkie swoje najmocniejsze strony, a my nie potrafiliśmy ich zniwelować. Nie poddaliśmy się, ale też nie byliśmy w stanie znaleźć naszych mocnych stron. Przestaliśmy kontrolować spotkanie i wywierać presję.
- Ale głowa do góry. Mamy przed sobą kolejne spotkania i na pewno podejdziemy do nich z pewnością siebie. W trakcie meczu zrobiłem dwie podwójne zmiany, a dopiero druga – w trzecim secie - dała efekt. Kiedy się przegrywa spotkanie, wtedy widzi się wiele rzeczy, które nie funkcjonują tak jak powinny. Aspekt mentalny nie był decydujący w tym starciu, nie poradziliśmy sobie w kwestiach czysto siatkarskich.
- Nie szukajmy na siłę lidera naszej drużyny. Każdy z zawodników ma swoją rolę do odegrania. Musimy się po prostu skupić na tym, by jak najlepiej grać w siatkówkę”.
Nikola Grbic (trener reprezentacji Serbii): „Jak się wychodzi na mecz, to trzeba się koncentrować wyłącznie na tym, co dzieje się na boisku, a wszystko inne przestaje się liczyć. Powiedziałem chłopakom, że różnica między młodym i niedoświadczonym zawodnikiem, a takim który już coś takiego przeżył leży wyłącznie w emocjach. Obaj muszą poradzić sobie z taką samą presją i oczekiwaniami. Różnica polega na tym, jak sobie z tym radzą. Doświadczeni mówią: ok, jest duża publiczność, ale muszę się skoncentrować na tym, co jest do zrobienia. Młody gracz jest przytłoczony tym, co się dzieje wokół i traci przez to koncentrację. Chciałem to moim zawodnikom uzmysłowić.
- Najważniejsze jest to, by myśleć o swoich zadaniach. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak moi zawodnicy do tego podeszli. Nasz wynik i nasza gra to tylko konsekwencja tego podejścia. Przed meczem widziałem, że oni koncentrują się na swoich zadaniach. Nie było żartów, rozmów, słuchania muzyki. Pełna koncentracja. Tak zachowywali się już w szatni. To był dobry znak. Uspokoiłem się, bo wiedziałem, że będą grać dobrze. Wynik jest tego konsekwencją”.
Bartosz Kurek (przyjmujący reprezentacji Polski): „Chciałbym wiedzieć, jak się to wszystko skończy. Zaczęło się na pewno średnio. Graliśmy długimi fragmentami na równi z Serbami, ale w innych fragmentach setów pokazali, że są w tej chwili zespołem lepszym. Przynajmniej dzisiaj tak było. Mam nadzieję, że jeszcze się z nimi spotkamy, bo to by oznaczało, że zajdziemy gdzieś wysoko. Były też pozytywne rzeczy, o których trzeba pamiętać, ale było też dużo błędów, pomyłek, niepewności. Oby w następnych meczach było lepiej.
- Dobrze zagraliśmy w obronie, ale słabo blokiem. W ogóle nie nałożyliśmy na rywali presji w tym elemencie. I tak nieźle wyciągnęliśmy parę piłek i mieliśmy swoje szanse w kontrataku. Musimy to jednak na pewno poprawić. Do Gdańska jedziemy jednak z podniesionymi głowami. Ci, którzy po pierwszym meczu ustawili naszą grupę, muszą wziąć jeszcze trochę na wstrzymanie, bo pozostałe zespoły naprawdę potrafią zagrać dobrą siatkówkę.
- Ciężko pracowaliśmy, żeby tu być i reprezentować Polskę. Jestem zbudowany tym, że walczyliśmy i trzymaliśmy się do końca. Nie było mnie na PGE Narodowym trzy lata temu. Jestem zadowolony, że coś takiego przeżyłem, bo to jest naprawdę wyzwanie mentalne, sportowe. Widok kibiców, jak wychodzi się na taki stadion to coś pięknego. To zostanie ze mną do końca życia".