Lekkoatletyczne MŚ - porażka Bolta, Polacy bez medalu w dysku
Trzecie miejsce Jamajczyka Usaina Bolta na 100 m to największa niespodzianka i najważniejsze wydarzenie drugiego dnia mistrzostw świata w Londynie. Bez medalu powrócą do kraju dyskobole - Piotr Małachowski i Aleksander Urbanek.
Wielki faworyt "setki" Bolt uzyskał wynik 9,95. Przed nim finiszowali dwaj Amerykanie - Justin Gatlin (9,92) i Christian Coleman (9,94).
Jamajczyk, który 21 sierpnia skończy 31 lat, był niepokonany na tym dystansie na wielkich imprezach od igrzysk w Pekinie w 2008 roku. Wyjątkiem był finał MŚ w Daegu w 2011 roku, gdzie został zdyskwalifikowany z powodu falstartu. W sobotę wywalczył 14. medal imprezy tej rangi, z czego 11 ma z najcenniejszego kruszcu. Występem nad Tamizą kończy karierę. Zapowiedział, że wystartuje jeszcze w sztafecie 4x100 m.
Gatlin na 100 m w MŚ triumfował już... 12 lat temu w Helsinkach. Stracił później tytuł, podobnie jak zwycięstwo na 200 m, wskutek przyłapania na stosowaniu dopingu. Wygrywając w wieku 35 lat został najstarszym w historii mistrzem globu na najkrótszym dystansie.
Podczas prezentacji sprinterów stadion zabuczał przez kilkanaście sekund, podobnie jak w piątek, gdy spiker wymieniał nazwisko Amerykanina. Podobnie zareagował na jego sukces, choć jednym z pierwszych, który złożył mu gratulacje, był Bolt - mimo porażki bohater wieczoru.
Broniący tytułu Małachowski (WKS Śląsk Wrocław) rzucał dyskiem równo, ale w najlepszej próbie osiągnął tylko 65,24 i zajął piąte miejsce w konkursie. Na siódmej pozycji uplasował się Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki) - 64,15. Polaków rozdzielił mistrz olimpijski z Londynu z 2012 roku Niemiec Robert Harting - 65,10, który miał aż cztery rzuty nieudane.
"Nie jestem zły na wynik, bo ten jest w miarę w porządku. Piąte miejsce – też nie ma tragedii. Dwa-trzy tygodnie temu piątą lokatę wziąłbym w ciemno. U mnie jednak nie było widać walki w kole. Nie chodziły mi nogi. To nie jest wina treningu, moja czy przygotowań. Czasami tak jest, że nie trafia się w dzień i koniec" – podkreślił Małachowski.
Wynikiem 69,21 zwyciężył 26-letni Litwin Andrius Gudzius, nawiązując do wielkich osiągnięć rodaka Virgilijusa Alekny, który był dwukrotnie mistrzem olimpijskim (2000 i 2004) oraz dwukrotnym mistrzem świata (2003, 2005) i Europy (2006). Gudzius o dwa centymetry wyprzedził lidera tegorocznej tabeli Szweda Daniela Stahla. Trzeci był Amerykanin Mason Finley - 68,03.
Na podium skoku w dal mężczyzn stanęło dwóch reprezentantów RPA - na najwyższym stopniu Luvo Manyonga wynikiem 8,48, a na najniższym Ruswahl Samaai - 8,32. Rozdzielił ich Amerykanin Jarrion Lawson - 8,44.
Złoty medal w biegu na 10 000 m zdobyła mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Etiopka Almaz Ayana - 30.16,32. Za nią metę minęła jej rodaczka Tirunesh Dibaba - 31.02,69, a trzecia była Kenijka Agnes Jebet Tirop - 31.03,50.
W poniedziałkowym finale na 1500 m pobiegnie Angelika Cichocka (SKLA Sopot), która w półfinałowej serii uzyskała 4.03,96 i zajęła czwarte miejsce (piąty czas dnia). Sofii Ennaoui (MKL Szczecin) do awansu zabrakło pięć setnych sekundy. Wynikiem 4.05,80 uplasowała się na 13. miejscu.