Lotto ekstraklasa piłkarska - remis Piasta ze Śląskiem i triumf Wisły Kraków
4. kolejka Lotto ekstraklasy piłkarskiej rozpoczęła się od meczu w Gliwicach, gdzie miejscowy Piast zremisował ze Śląskiem Wrocław 1:1. W drugim piątkowym spotkaniu Wisła Płock przegrała u siebie ze swoją imienniczką, Wisłą Kraków 0:1.
Piast Gliwice pozostaje bez zwycięstwa w bieżącym sezonie. W końcówce rzut karny dla gospodarzy zmarnował Konstantin Vassiljev. Gliwiczanie zaczęli sezon ligowy słabo, a w poprzedniej kolejce doznali wyjazdowej porażki z Lechem Poznań 1:5, co zepchnęło ich na koniec tabeli. A Śląsk przyjechał na mecz po domowej wygranej z Lechią Gdańsk 3:2.
Kibiców wchodzących na stadion spiker witał informacją o statystycznej przewadze gospodarzy w pojedynkach z wrocławianami, którzy w Gliwicach nie wygrali w lidze od ośmiu lat.
Początek spotkania był w wykonaniu Piasta obiecujący. Kilka razy poważnie zagrozili bramce rywali. Tyle, że gola zdobyli goście. Centrę Michała Chrapka z rzutu rożnego głową wykorzystał Marcin Robak. Gliwiczanie nie zrażeni stratą atakowali. W 27. minucie Mateusz Mak trafił co prawda z bliska tylko w boczną siatkę, ale już uderzenie Patryka Dziczka zza pola karnego dało gospodarzom wyrównanie, a 19-latkowi pierwszego ekstraklasowego gola. Tuż przed przerwą na telebimie pojawił się wynik 2:1 po koronkowej akcji zakończonej strzałem Sasy Zivca do pustej bramki. Sędzia trafienia nie uznał, z racji „spalonego”.
Słoweniec mógł się wpisać na listę strzelców cztery minuty po przerwie, gdyby sprostał bramkarzowi Śląska w pojedynku „oko w oko”. Gospodarzom wyraźnie się spieszyło do objęcia prowadzenia. W kolejnej akcji znów przed szansą stanął Zivec i ponownie lepszy okazał się Jakub Wrąbel.
Wrocławska defensywa przeżywała trudne chwile. Po kwadransie trener przyjezdnych Jan Urban postanowił wzmocnić atak swojego zespołu wpuszczając na boisko drugiego napastnika Arkadiusza Piecha. Nadal częściej nacierał Piast, którego kibice domagali się drugiego gola. W ostatnich 20 minutach do „głosu” w ofensywie zaczęli dochodzić piłkarze trenera Urbana.
W 86. minucie rzutu karnego dla gospodarzy nie wykorzystał Konstantin Vassiljev. Estończyk nie trafił w bramkę, podobnie jak w meczu pierwszej kolejki z Cracovią, też zakończonym remisem 1:1.
***
W Płocku upał wyraźnie dawał się we znaki piłkarzom obu drużyn, dużo biegali, ale bezproduktywnie, strzałów było jak na lekarstwo, więcej starć kończących się upadkami na murawę. Pierwszy celny strzał w wykonaniu gospodarzy miał miejsce dopiero w 29. min, jego autorem był Giorgi Merebaszwili, a piłka trafiła prosto w ręce krakowskiego bramkarza.
W 34. min szarżą w kierunku bramki gości popisał się Arkadiusz Reca, podał do czekającego na polu karnym Kamila Bilińskiego, któremu nie pozwolił na oddanie strzału Arkadiusz Głowacki. Chwilę później dwukrotnie z rzutów rożnych mieli szanse na otwarcie wyniku krakowianie. W kolejnej akcji z narożnika pola karnego rzut wolny wykonywał Carlos, ale posłał piłkę prosto w ręce Seweryna Kiełpina.
Dziewięć minut po przerwie kontuzjowanego bramkarza gości musiał zmienić Michał Buchalik.
Okazję na strzelenie gola płocczanie mieli w 66. min. Po dośrodkowaniu na pole karne, krakowianie wybili piłkę wprost do Merebaszwilego, który strzelił w kierunku bramki, ale jakimś cudem obrońcy wybili piłkę na rzut rożny.
Z kolei w 73. min Carlitos idealnie zgrał piłkę do Petera Brleka, który wpadł w pole karne i próbował strzelić z bardzo ostrego kąta, jednak piłka minimalnie minęła słupek.
W odpowiedzi próbowali zaskoczyć rywala płocczanie w 81. min. Nie zdołał pokonać Buchalika Mateusz Piątkowski, a Merebaszwili dobijał prosto w bramkarza.
W doliczonym czasie gry płocczanie mogli zmienić wynik spotkania, mimo znakomitej sytuacji strzał Piątkowskiego nie trafił do siatki. Za to skuteczni w 5. minucie doliczonego czasu byli goście. Strzałem w długi róg gola zdobył Carlitos, a chwilę później sędzia zakończył spotkanie.