Wimbledon 2017 - Jerzy Janowicz odpadł w 3. rundzie
Jerzy Janowicz przegrał z Francuzem Benoit Paire'em 2:6, 6:7 (3-7), 3:6 w trzeciej rundzie i został wyeliminowany z wielkoszlemowego turnieju tenisowego na trawiastych kortach w Wimbledonie.
Janowicz zaimponował stylem, w jakim pokonał w drugiej rundzie rozstawionego z „14” Francuza Lucasa Pouille.
Przed meczem z Paire'em zaznaczył, że ten potrafi zagrać zarówno bardzo dobrze, jak i bardzo słabo, ale on musi się skupić wyłącznie na sobie. Nie udało mu się jednak utrzymać równie dobrej dyspozycji co dwa dni wcześniej. 46. w rankingu ATP rywal regularnie nękał go skutecznymi skrótami oraz minięciami. Lepiej spisywał się też w polu serwisowym.
To będący obecnie 141. rakietą świata Polak jako pierwszy miał okazje na przełamanie, ale w drugim gemie zmarnował wszystkie trzy. Przy stanie 2:2 sam stracił podanie, a po chwili rywal podwyższył przewagę na 4:2. Łodzianinowi wyszło później efektowne zagranie w biegu, gdy umieścił piłkę w rogu kortu, ale to był tylko pojedynczy przebłysk. Francuz objął prowadzenie w spotkaniu po 25 minutach gry.
Janowicz postawił później większy opór rywalowi, ale nie miało to przełożenia na wynik końcowy kolejnej partii. Żaden z tenisistów tym razem nie zanotował „breaka”. Paire kilkakrotnie poślizgnął się na trawie. W ósmym gemie wydawało się, że ma kłopoty z łydką, ale nie przeszkodziło mu to w kontynuowaniu gry. Gdy dochodziło do wymian przy siatce, przeważnie lepszy okazywał się w nich Francuz. Przy stanie 6:5 Polak miał piłkę setową, ale nie wykorzystał jej. W tie-breaku był tylko tłem dla dobrze dysponowanego przeciwnika.
W piątym gemie trzeciej odsłony niżej notowany z tenisistów miał kolejne trzy okazje na przełamanie, ale żadnej z nich nie zamienił na punkt. Paire wypracował sobie jedną taką okazję – przy swoim prowadzeniu 4:3 – i od razu wygrał gema. Chwilę później wykorzystał też pierwszą piłkę meczową.
Spotkanie trwało godzinę i 42 minuty. Francuz zanotował 14 asów, Janowicz - cztery. Pierwszy z tenisistów miał 63 uderzenia wygrywające i 22 niewymuszone błędy, a drugi, odpowiednio – 20 i 12. Z sześciu dotychczasowych konfrontacji obaj wygrali po trzy (według statystyk ATP bilans wynosi teraz 2-2, ale dodatkowo zmierzyli się jeszcze w challengerze i w Pucharze Hopmana).
26-letni Polak po raz trzeci odpadł w trzeciej rundzie londyńskiej imprezy. Jego największym sukcesem pozostaje półfinał w 2013 roku. Janowicz po serii kontuzji (z tego powodu zabrakło go rok temu na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Club) teraz po raz ostatni skorzystał z tzw. zamrożenia rankingu i dzięki temu wystąpił w głównej drabince Wimbledonu. W najnowszym notowaniu rankingu ATP powinien się znaleźć w okolicy 110. pozycji.
Rok starszy Paire po raz pierwszy dotarł do czwartej rundy w tym turnieju. Jego najlepszym wynikiem w Wielkim Szlemie jest właśnie 1/8 finału. Wcześniej udało mu się awansować do tego etapu tylko raz – w US Open 2015.
Z Polaków w stawce singlowych zmagań pozostała już tylko Agnieszka Radwańska. Rozstawiona z „dziewiątką” krakowianka w sobotę będzie walczyć o awans do 1/8 finału. Mecz otwarcia przegrała Magda Linette.
"Rywal zagrał dziś absolutnie kosmicznie. Miał dzień konia, nie ma co ukrywać. Tak naprawdę po tym meczu mogę być wściekły na siebie tylko z jednego punktu. W pierwszym secie, gdzie miałem break pointa, powinienem go wykorzystać. I tylko o to jestem zły na siebie" - powiedział na konferencji prasowej Janowicz.
Na spotkanie z dziennikarzami przyszedł w towarzystwie Guentera Bresnika, który jest jego trenerem-konsultantem. Austriak stał jedynie z boku i nie włączał się w rozmowę tenisisty z dziennikarzami.
6-letni gracz wyjawił, że w ubiegłym tygodniu doznał bolesnej kontuzji, która utrudniała mu poruszanie się. Ratunkiem okazał się fizjoterapeuta, który pomógł łodzianinowi odzyskać sprawność.
"W sobotę nie byłem optymistycznie nastawiony. Bardziej myślałem o tym, żebym w ogóle mógł wyjść na kort, a nie o walce o zwycięstwo. W czwartek na treningu spotkało mnie coś bardzo przykrego. Trochę klocki mi się posypały, ale Torben, który pracuje ze mną od kilku lat w Londynie, wyprowadził mnie z tego. W niedzielę było troszkę lepiej, a w poniedziałek to 98 procent perfekcji. Całe szczęście, że Torben był pod telefonem, bo bez niego wydaje mi się, że dalej miałbym problemy z wizytami w toalecie" - relacjonował.
"Powoli, jestem na dobrej drodze. Na pewno trzeba omijać takie sytuacje, jakie przytrafiły mi się w czwartek, bo wtedy wieczorem, w piątek i sobotę miałem ogromny problem, żeby się przemieścić z łóżka do toalety. Sprawiało mi to ogromny kłopot. Było ciężko, ale w niedzielę pojawiło się światełko w tunelu. Zaufałem Torbenowi i było dobrze. Najważniejsze, żeby pozostać zdrowym. Jeśli będę grał systematycznie, to wydaje mi się, że będę piął się w górę w rankingu" - podkreślił.
Janowicz nie zostanie raczej, by kibicować w sobotę Agnieszce Radwańskiej, która będzie wówczas walczyć o awans do 1/8 finału.
"Będę musiał uciekać jak najszybciej, bo w poniedziałek będę mógł już mieć pierwszy mecz w Niemczech. Challenger w Brunszwiku to będzie raczej ostatni turniej, który będzie mi się liczył do klasyfikacji US Open. Potrzebuję ok. 30 punktów, żeby mieć zapewnione miejsce w głównej drabince nowojorskiej imprezy. Więc teraz konieczna jest szybka ewakuacja i jeszcze szybsza adaptacja do kortów ziemnych" - zaznaczył.
Później czekają go jeszcze dwa starty na "mączce". Po zawodach w Niemczech wystąpi w poznańskim challengerze.
"Odpuściłem występ w Hamburgu na rzecz Poznania, a potem zrobię sobie trochę odpoczynku, bo ten okres będzie intensywny. Na razie wiem, że gram trzy turnieje na ziemi. W czasie, gdy będzie turniej w Hamburgu, będę trenować w Austrii, a potem polecę do Kitzbuehel" - wyliczał Polak.
Już po French Open zapowiedział, że rozważa przeprowadzkę do Wiednia, gdzie mieszka Bresnik, a w rozmowie z PAP po drugiej rundzie Wimbledonu przyznał, że nastąpi to już wkrótce. W piątek na pytanie, czy ma już konkretny termin odparł, że takich spraw nie załatwia się w dwa dni.
"Na razie będę szukał mieszkania. Póki co podróżuję tam autem. Lubię jeździć, nie sprawia mi to większej trudności. Droga katowicka nie jest zbyt równa, ale na całe szczęście jest jeszcze prosta, więc można jeździć" - skwitował z uśmiechem.
Spytany, jak długo zamierza zostać w Austrii stwierdził, że jeszcze tego nie wie.