Pjongczang - Polscy bobsleiści szlifują formę w Bydgoszczy
Polscy bobsleiści trenują przed sezonem olimpijskim na obiektach bydgoskiego Zawiszy. Celem jest wywalczenie kwalifikacji na igrzyska w 2018 roku. Prezes związku deklaruje, że sukcesem w Pjongczangu będzie miejsce w "okolicach" pierwszej dziesiątki.
Kadra "A" i "B" przygotowują się do sezonu w Bydgoszczy pod okiem łotewskiego szkoleniowca Janisa Mininsa.
"Jesteśmy na etapie budowania bazy przed sezonem olimpijskim. To druga konsultacja zawodników, podczas której trenerzy mogą się im przyjrzeć i przetestować różne rozwiązania. Wybraliśmy Bydgoszcz, jako miejsce odpowiednie do naszych celów. Jest to swojego rodzaju odkrycie, gdyż dotychczas wybieraliśmy najczęściej Centralne Ośrodki Sportu, ale tutaj jest wszystko, czego potrzebujemy, w jednym kompleksie i na małej przestrzeni" - powiedział PAP prezes Polskiego Związku Bobslei i Skeletonu Marek Wiśniowski, który odwiedził w województwie kujawsko-pomorskim trenujących zawodników.
Zarządzający związkiem Wiśniowski uważa, że z kwalifikacją dwójki bobslejowej na igrzyska olimpijskie 2018 nie powinno być problemu.
"Naszym celem jest również występ w Pjongczangu czwórki, która jest niezwykle perspektywiczną załogą. Mamy pilota jeżdżącego technicznie bardzo dobrze. W próbach przedolimpijskich był on oceniany pozytywnie. Nie boję się stwierdzenia, że chcielibyśmy się tam +zakręcić+ wokół pierwszej dziesiątki" - dodał.
Wiceprezes ds. sportowych Andrzej Żyła wyjaśnił, że o kwalifikacji olimpijskiej zadecydują punkty zdobyte przez poszczególnych pilotów w trakcie siedmiu jesienno-zimowych Pucharów Świata.
"Polską kwalifikację załoga już ma. PŚ będą się odbywały do 14 stycznia. W ich trakcie zadecyduje się, którzy piloci zdobędą kwalifikacje, bo te w bobslejach przypisane są do nich, a nie do załóg, w których mogą następować roszady personalne" - wspomniał Żyła.
Dodał, że obecnie trenujący zawodnicy są o klasę lepsi od tych, którzy zajęli w 2014 roku podczas IO w Soczi 27. miejsce.
"To był najgorszy start na igrzyskach w historii naszych bobslei. Dziesiąte miejsce jest w zasięgu, a my myślimy nawet o zdobyciu punktu" - uzupełnił Żyła.
Szansą na sukces ma być bardzo dobra technika i świetne przygotowanie fizyczne pilota - Mateusza Lutego. On sam również zapowiada odważnie, że chce na IO walczyć o miejsce w pierwszej dziesiątce.
"Tor w Korei jest bardzo ciekawy. Nie za prosty, ale też nie przekombinowany. Przyjemnie się na nim jeździ. Są ukryte miejsca, które trzeba dobrze +złapać+. Zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce byłoby dla mnie dużym sukcesem, ale po to się uprawia sport, żeby stawiać sobie ambitne cele. U mnie bobsleje są tradycją rodzinną, przechodzącą z pokolenia na pokolenie - od dziadka, poprzez wujka, aż skończywszy, póki co, na mnie. Dobry przejazd sprawia mi ogromną satysfakcję. Chcę porównywać swoją technikę z rywalami z bardziej utytułowanych krajów i cały czas ją poprawiać" - powiedział PAP Luty.
Zdaniem łotewskiego szkoleniowca Mininsa budżet tamtejszego związku, w porównaniu z polskim, znacznie się różnią. Nakłady na ten sport w jego rodzinnym kraju, jak również jego tradycje, są na znacznie wyższym poziomie. "Dla mnie dużą satysfakcją jest fakt, że możemy rywalizować na dobrym poziomie z nacjami, które są najlepsze w tym sporcie, a przecież to jest stan po jednym roku mojej pracy. Moja misja w Polsce jest dla mnie dużym wyzwaniem. Kreujemy wspólnie ze związkiem zupełnie nowy system" - podkreślił w rozmowie z PAP szkoleniowiec polskich bobsleistów.
"Koreański tor wymaga bardzo dobrej techniki prowadzenia boba. Szczególnie trudny jest dolny odcinek. Nie można zestawić tego toru z europejskimi, gdyż ma on zupełnie inną specyfikę. Na zawodach przedolimpijskich nasz pilot prezentował się świetnie i w całym środowisku oceniany był bardzo pozytywnie. Jeden z łotewskich dziennikarzy ocenił, że znajdował się on w trakcie tej próby w trójce najlepiej zjeżdżających pilotów. To mówi samo za siebie" - podsumował Żyła.
Podczas IO w Pekinie w 2022 roku prezes związku chce już walczyć o medale - tak w bobslejach, jak również w skeletonie. Przed IO 2018 związek czekają jeszcze zakupy. Potrzebny jest bob dla czwórki. Sprzęt dobrej jakości, nie z najwyżej półki, kosztuje ok. 60-70 tysięcy euro. (PAP)