French Open 2017 - pierwszy wielkoszlemowy tytuł Ostapenko
Łotyszka Jelena Ostapenko pokonała rozstawioną z "trójką" Rumunkę Simonę Halep 4:6, 6:4, 6:3 w finale turnieju French Open. 20-letnia tenisistka po raz pierwszy w karierze wystąpiła w decydującym meczu w Wielkim Szlemie.
Finał kobiecego singla zapowiadano jako pojedynek obrony z atakiem oraz doświadczenia z młodością. Górą była siła i ofensywny styl 20-letniej Ostapenko.
Łotyszka przyzwyczaiła już kibiców na kortach im. Rolanda Garrosa, że jest bardzo ekspresyjna i atakuje niemal w każdej sytuacji, co skutkuje efektownymi zagraniami w pobliżu linii końcowej lub... błędami. Nie inaczej było w sobotę. Po udanych akcjach zaciskała znacząco pięść, a po pomyłkach wskazywała wymownie na swoją głowę, wzruszała ramionami, co chwila patrzyła i mówiła coś w stronę swojego boksu oraz...uspokajała samą siebie.
W pierwszym secie starsza o pięć lat Halep dwukrotnie straciła podanie - w tym na samym początku spotkania. Od razu jednak rewanżowała się rywalce przełamaniem powrotnym. To jednak zepchnięta do defensywy faworytka zapisała na swoim koncie tę partię, notując "breaka" przy stanie 5:4.
Drugi set zaczęła od prowadzenia 3:0 i wiele osób już myślało, że losy pojedynku są rozstrzygnięte. W ćwierćfinale imponujący powrót zanotowała Rumunka (przegrywała w nim 3:6, 1:5). Tym razem popisała się nim zawodniczka z Rygi. Kontynuowała odważną grę, a niemal każde jej zagranie było celne. W efektownym stylu wygrała zarówno drugą, jak i decydującą odsłonę.
Była to pierwsza konfrontacja tych tenisistek i trwała prawie dwie godziny. Ostapenko miała 54 uderzenia wygrywające i tyle samo niewymuszonych błędów. Halep miała ich - odpowiednio - osiem i dziesięć.
Łotyszka jest 47. rakietą świata, choć w poniedziałek awansuje na 12. pozycję. Co prawda w tym sezonie na mączce była w finale w Charleston i odpadła rundę wcześniej w Pradze, ale w Rzymie zatrzymała się na drugiej rundzie, a w Stuttgarcie przegrała mecz otwarcia. Od stycznia jej najlepszym wynikiem w Wielkim Szlemie była trzecia runda. W Paryżu debiutowała rok temu i przegrała wówczas mecz otwarcia.
Jej awans do finału miał dodatkowy wymiar - największym sukcesem w karierze uczciła bowiem 20. urodziny. Została pierwszą Łotyszką w liczonej od 1968 roku Open Erze w wielkoszlemowym półfinale. Nigdy wcześniej zawodnik z tego kraju nie zagrał zaś w decydującym spotkaniu w imprezie tej rangi.
To pierwszy przypadek w historii, by we French Open w singlu zwyciężył zawodnik nierozstawiony. Ostapenko, która od miesiąca współpracuje z byłą hiszpańską tenisistką Anabel Mediną Garrigues, jest też najmłodszą triumfatorką tej imprezy od 20 lat.
Ostapenko wcześniej trzykrotnie wystąpiła w finale turniejów WTA, ale żadnego z nich nie wygrała. W deblu triumfowała raz - w lutym w parze z Alicją Rosolską w Sankt Petersburgu.
Za sobotni triumf otrzymała czek na 2,1 mln euro. Przez całą wcześniejszą karierę zarobiła na korcie niespełna 1,3 mln dol.
8 czerwca 1997 roku, czyli w dniu narodzin tenisistki z Rygi, w Paryżu triumfował Gustavo Kuerten. Brazylijczyk do tego momentu nie wygrał żadnej innej imprezy tej rangi ani turnieju ATP.
Halep po raz drugi zagrała w decydującym meczu w Wielkim Szlemie. Poprzednio również miało to miejsce we French Open - trzy lata temu przegrała z Rosjanką Marią Szarapową 4:6, 7:6 (7-5), 4:6. Jedyną Rumunką, która triumfowała w turnieju tej rangi była Virginia Ruzici, która świętowała sukces właśnie w Paryżu w 1978 roku, a obecnie jest menedżerką Halep.
Zawodniczka z Konstancy w sobotę grała nie tylko o tytuł, ale i o miano pierwszej rakiety świata. W przypadku zwycięstwa wyprzedziłaby prowadzącą Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber. Od poniedziałku będzie wiceliderką rankingu WTA.
Po finale kobiecego singla w wielkoszlemowym turnieju tenisowym French Open, w którym Łotyszka Jelena Ostapenko pokonała Rumunkę Simonę Halep 4:6, 6:4, 6:3, powiedziały:
Jelena Ostapenko: "Jestem naprawdę szczęśliwa, brak mi słów. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, dotrze to pewnie do mnie w ciągu kilku dni lub tygodni... To było moje marzenie. Oglądałam ten turniej jako dziecko. To niesamowite uczucie grać tutaj. Odwiedziłam te korty jako 12-latka, gdy byłam w tutejszym muzeum, ale nie przypuszczałam wtedy, że pewnego dnia wygram ten turniej. Nie mogę też uwierzyć, że jestem mistrzynią wielkoszlemową w wieku 20 lat. Słyszałam, że Gustavo Kuerten wygrał po raz pierwszy ten turniej w dniu moich narodzin. Brak mi słów. Dziękuję całemu mojemu teamowi - mojej mamie, trenerce Anabel Medinie Garrigues, agentowi. Wszyscy bardzo wspierali mnie w tym tygodniu.
- Wiedziałam, że Simona to świetna zawodniczka i gra wspaniale. Starałam się cały czas grać agresywnie. Zawsze uderzam piłkę bardzo mocno. Nikt mnie nie uczył jak to robić. Taki mam charakter. Przy stanie 0:3 w drugim secie zdenerwowałam się trochę, ale pomyślałam, że nie mam nic do stracenia i walczyłam o każdy punkt. Było kilka takich gemów, kiedy dosłownie wszystko szło po mojej myśli. Przed meczem byłam trochę zdenerwowana. Wiedziałam, że to spotkanie będzie transmitowane na wielkim telebimie w Rydze. Kiedy jednak wyszłam na kort, to zeszło ze mnie napięcie.
- Wciąż mam nad czym pracować i chcę awansować w rankingu WTA. Muszę poprawić serwis i forhend. Muszę też ograniczyć błędy. Już nie mogę doczekać się Wimbledonu, bo lubię grać na trawie. Moją idolką jest zaś od zawsze Serena Williams. Jest wspaniałą mistrzynią, a jej styl gry jest podobny do mojego".
Simon Halep: "Chcę pogratulować Jelenie. Zasłużyła na wszystkie pochwały, które kierowane są pod jej adresem. Ciesz się tym i tak trzymaj, bo wciąż jesteś dzieckiem.
- To nie jest dla mnie łatwy moment, ale mam nadzieję, że to uczucie minie. Boli mnie brzuch od emocji, ale mam nadzieję, że mogę wygrać ten turniej w przyszłości. To moje marzenie. Nie uważam, bym dzisiaj zrobiła coś źle. Grałam dobrze. Zabrakło mi trochę szczęścia. Jelena miała sporo zagrań w linię lub po siatce. Wszystko jej dziś sprzyjało. Zasłużyła na zwycięstwo. Dobrze spisywała się, będąc w trudnym położeniu. Grała bardzo mocno. Czasem byłam tylko widzem na korcie".