Ekstraklasa koszykarzy - Stelmet mistrzem Polski! Torunianie ze srebrem!
Piąty mecz finału ekstraklasy koszykarzy rozgrzał kibiców do czerwoności. Po dwóch kwartach torunianie prowadzi 47:29. Ostatecznie to jednak Stelmet wygrał u siebie 88:82. Tym samym zielonogórzanie całą rywalizację wygrali 4:1 i po raz czwarty, a trzeci z rzędu, zostali mistrzem Polski. Z kolei srebrny krążek dla Polskiego Cukru Toruń to największy sukces w historii klubu.
O zwycięstwie zielonogórzan zadecydowała ich determinacja w drugiej połowie, w której odrobili 18 punktów straty z pierwszych dwóch części spotkania. Drugie 20 minut klub z Zielonej Góry wygrał 60:35. Jego szkoleniowiec - 32-letni Artur Gronek jest najmłodszym trenerem w historii, który sięgnął po mistrzostwo.
Najlepszym zawodnikiem finału (MVP) został uznany nominalny rezerwowy Stelmetu Amerykanin James Florence. Bohaterem sobotniego meczu był natomiast reprezentant Polski Thomas Kelati. Zdobył 19 pkt, trafiając m.in. pięć z sześciu rzutów za trzy punkty, w tym jeden z połowy boiska, przy obrońcach rywali, tuż przed zakończeniem trzeciej kwarty, który pozwolił zielonogórzanom zmniejszyć starty do 11 pkt (56:67).
Spotkanie było emocjonujące, a jego losy, jak przystało na decydujący mecz finału, ważyły się do ostatnich sekund. Mimo że Polski Cukier wygrał wysoko walkę o zbiórki (37:25), to jego zawodnicy nie byli w stanie zatrzymać, szczególnie w ostatniej kwarcie naporu gospodarzy. Tę część Stelmet wygrał 32:15. Gospodarze trafili też w całym meczu (ale głównie w drugiej połowie) 16 z 27 rzutów zza linii 6,75 m (59 proc.). Torunianie mieli sześć celnych takich rzutów na 20 oddanych.
Jednak na początku meczu to goście walczyli tak, jakby prowadzili w finałowej rywalizacji 3-1. Zaskoczyli zielonogórzan agresywnością i indywidualnymi akcjami. Po pięciu minutach był remis 10:10, ale potem przewagę zaczęli zyskiwać koszykarze Polskiego Cukru. Łatwo znajdowali drogę do kosza Jure Skific i Bartosz Diduszko, a pod tablicami dobrze spisywał się senegalski środkowy Cheikh Mbodj, który ogrywał środkowych Stelmetu. Równo z końcową syreną pierwszej kwarty Łukasz Wiśniewski trafił zza linii 6,75 m i Polski Cukier wygrywał 28:21.
Trener Stelmetu Gronek dokonywał wielu zmian, brał przerwy na żądanie w drugiej odsłonie, ale nie był w stanie pobudzić swoich graczy. Zielonogórzanie nie trafiali z dystansu, co było ich mocną stroną w poprzednich spotkaniach, a szczególnie w meczu numer cztery w Toruniu, zwycięskim 81:78.
Z dystansu nie mylili się natomiast torunianie - Skific trafił trzy z trzech prób, a jego koledzy punktowali za dwa. Przewaga Polskiego Cukru rosła z minuty na minutę i na 85 sekund przed przerwą było już 45:27. Różnica mogła być jeszcze większa, ale podopieczni trenera Jacka Winnickiego w kilku kontrach tracili piłkę lub popełniali proste błędy.
W trzeciej kwarcie gospodarze niwelowali straty bardzo powoli. Poprawili co prawda skuteczność w rzutach za trzy punkty - nie mylił się Florence i Kelati, ale w obronie nadal pozwalali rywalom na wiele.
Decydująca dla losów spotkania była czwarta kwarta. W niej zdeterminowani obrońcy tytułu agresywnie bronili i konsekwentnie grali w ataku. Pierwsze cztery minuty wygrali 13:5 i w 34. z 18-punktowej przewagi torunian pozostały tylko trzy punkty (69:72). Do pierwszego w tej części remisu doprowadził Armani Moore trafiając zza linii 6,75 m (72:72). Natomiast pierwsze prowadzenie w drugiej części spotkania dały obrońcy tytułu rzuty wolne Przemysława Zamojskiego (76:75) wykonywane w 36. min.
Decydujący szturm przypuścili gospodarze na trzy minuty przed końcem. Najpierw do ponownego remisu doprowadził dystansowym rzutem Moore (79:79), a na 92 sekundy przed końcem kapitan Łukasz Koszarek trafił kolejną "trójkę" dla Stelmetu i jego ekipa prowadziła 82:79. Torunianie także rzutami z dystansu próbowali zmniejszyć straty, ale pudłowali Aleksander Perka i Kyle Weaver, a piłki padały łupem wysokich graczy gospodarzy.
Kontry wyprowadzane przez zielonogórzan kończyły się faulami zawodników Polskiego Cukru. Na linii rzutów wolnych w ostatniej minucie stawali Koszarek i Zamojski pewnie wykonując swoje próby i pieczętując zwycięstwo w tym wyrównanym, pełnym zwrotów akcji meczu.
Stelmet BC Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:82 (21:28, 8:19, 27:20, 32:15).
Punkty:
Stelmet: Thomas Kelati 19, Armani Moore 15, Łukasz Koszarek 13, Przemysław Zamojski 12, Vladimir Dragicevic 11, James Florence 10, Karol Gruszecki 6, Adam Hrycaniuk 2, Jarosław Mokros 0, Filip Matczak 0;
Polski Cukier: Jure Skific 18, Obie Trotter 14, Cheikh Mbodj 13, Aleksander Perka 11, Bartosz Diduszko 10, Kyle Weaver 9, Łukasz Wiśniewski 7, Krzysztof Sulima 0, Tomasz Śnieg 0, Maksym Sanduł 0.
Po piątym meczu finału Stelmet BC Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 88:82 i zdobyciu mistrzostw Polski przez zielonogórzan powiedzieli:
Artur Gronek (trener Stelmetu BC Zielona Góra): "Jestem dumny z drużyny. Dziękuję zespołowi, wszystkim osobom w klubie, tym szczególnie, które wspierały mnie w trudnych momentach, bo nie ma co ukrywać, że to nie był łatwy sezon. Oczywiście także kibicom. Zaczęliśmy z dobrą energią w defensywie, ale tak było tylko przez trzy minuty. Potem zbyt szybko uwierzyliśmy, że torunianie poddadzą się bez walki. W nasz atak wkradła się panika, nie graliśmy konsekwentnie swojego. Rywale poczuli pewność siebie. W przerwie meczu, w szatni było głośno, po to, by pobudzić koszykarzy, wyzwolić w nich energię. Tylko wysiłek i maksymalnie zaangażowanie mogło odwrócić losy spotkania. I tak się stało.
- W drugiej połowie trafialiśmy rzuty, które normalnie nam wpadają. Zmieniliśmy też styl obrony przeciw akcjom torunian pick and roll. Nie pozwaliśmy na akcje jeden na jeden, które w pierwszej połowie kończyły się punktami Polskiego Cukru. Zatrzymaliśmy dzięki temu atak rywali na 35 punktach, choć w trzeciej kwarcie odrabianie strat przychodziło nam naprawdę ciężko. Wykorzystywaliśmy faule, bo jestem zwolennikiem, że lepiej sfaulować gracza niż pozwolić mu na łatwe punkty spod kosza czy kontry. Myślę, że z psychologicznego punktu widzenia bardzo ważny był rzut Thomasa Kelatiego z połowy boiska na zakończenie trzeciej kwarty. Dał nam energię i wiarę, a torunianom podciął skrzydła. W czwartej kwarcie każdy zawodnik do zwycięstwa dołożył swoją cegiełkę, zrobili to także kibice".
James Florence (Stelmet BC, najlepszy zawodnik finałów): "Przegrywaliśmy o 18 punktów, bo byliśmy w pierwszej połowie niespokojni i nerwowi, bardziej skupieni na tym, jak będziemy świętować mistrzostwo niż na tym, co dzieje się na parkiecie. W drugiej połowie to się zmieniło. Myśleliśmy tylko o tym, by odrobić straty i co może się zdarzyć, jeśli dojdzie do meczu szóstego czy nawet siódmego. Walczyliśmy do końca. To było najważniejsze. Nie myślę o tym co będzie w następnym sezonie, w przyszłości. Teraz najważniejsze jest świętowanie mistrzostw z kolegami z drużyny".