Ekstraklasa koszykarzy - Bartosz Diduszko: wiedzieliśmy, że Czarni mają krótką ławkę
Polski Cukier Toruń jest o krok od awansu do finału ekstraklasy koszykarzy po drugim domowym zwycięstwie z Energą Czarnymi Słupsk 83:76. "Wiedzieliśmy, że rywale mają krótką ławkę i musimy przycisnąć" - powiedział PAP Bartosz Diduszko.
Gracz toruńskiej drużyny rzucił w sobotę 15 punktów i był najskuteczniejszym zawodnikiem Polskiego Cukru. Rywali w grze bardzo długo utrzymywał Anthony Goods, którego licznik zatrzymał się na 13 "oczkach" - wszystkich zdobytych w pierwszej połowie spotkania. Piętnaście punktów na swoim koncie miał Grzegorz Surmacz.
"Od samego początku ruszyliśmy agresywnie na rywali. Wiedzieliśmy, że musimy wywierać presję. Nie tylko punktowaliśmy, ale szybko cztery przewinienia złapał ich center David Kravish, który jest niezwykle groźnym zawodnikiem. Dzięki temu było nam łatwiej pod ich koszem. Zneutralizowaliśmy również świetnego rozgrywającego Lewisa i jesteśmy o krok od wielkiego finału. Oni u siebie się nie poddadzą, więc ten wynik to aż 2:0 i tylko 2:0" - podkreślił Diduszko.
Jego zdaniem kluczowa w drugim meczu półfinałowym była dominacja gospodarzy "na tablicach". Polski Cukier zebrał 46 piłek, a rywale 33. Torunianie są w fazie play off niepokonani. W ćwierćfinale w trzech meczach wyeliminowali radomską Rosę, a w serii półfinałowej prowadzą 2:0.
"Musimy utrzymać koncentrację w Słupsku i najlepiej zamknąć serię już w trzecim spotkaniu. Nie dzielmy jednak skóry na niedźwiedziu. Wiemy, że tam nie gra się łatwo, a rywale się nie położą. Do tego ich hala jest specyficzna. Będą mieli trzy dni odpoczynku, ale my znów czujemy, że forma jest podobna do tej z początku rozgrywek. W końcu w play off jesteśmy niepokonani, a to o czymś świadczy" - ocenił rozgrywający Polskiego Cukru Tomasz Śnieg.
Diduszko uzupełnił, że dobrze dzieląc się piłką i grając zespołowo oraz szybko, jego zespół jest bardzo trudny do zatrzymania.
"Gdy tak gramy, to najczęściej wygrywamy. Dziś doprowadziliśmy na własne życzenie do nerwowej końcówki. Tego musimy unikać" - podsumował.
W zupełnie innych nastrojach byli koszykarze ze Słupska. Zgodnie podkreślali jednak, że nie poddają się w rywalizacji półfinałowej.
"Zagraliśmy dziś bardzo dobre zawody. Oczywiście mamy swoje problemy, ale jest 2:0, a to jeszcze nie koniec rywalizacji. Wracamy do siebie. Tam chcemy być silni i pokazać dobrą koszykówkę. Będziemy walczyli" - podkreślił szkoleniowiec gości Roberts Stelmahers.
W sobotnim meczu padł rekord frekwencji w toruńskiej hali. Pojedynek półfinałowy oglądało ponad cztery tysiące kibiców. Rywalizacja w półfinale toczy się do trzech wygranych. Kolejny mecz zaplanowany został na wtorek 23 maja w Słupsku, początek o godzinie 17.45.