Wywiad z Pawłem Fajdkiem: Nie straciłem na jakości

2017-05-12, 12:00  Polska Agencja Prasowa

Paweł Fajdek przed nowym sezonem zapewnia, że igrzyska w Rio de Janeiro to dla niego już zamknięty rozdział. "Czuję, że nie straciłem na jakości, co potwierdzają rzuty za granicę 80 metrów” - powiedział w wywiadzie dla PAP dwukrotny mistrz świata w rzucie młotem.

Polska Agencja Prasowa: Jeszcze nie zaczął się sezon, a pan już straszy rywali – trzykrotnie przekraczając 80 m w Miami Hurricane Alumni i rzucając 83 m podczas nieoficjalnych zawodów w Bradenton na Florydzie. Już teraz chciał pan pokazać konkurentom, że w roku mistrzostw świata obrońca tytułu jest bardzo mocny?

Paweł Fajdek: Od jakiegoś czasu dość regularnie przekraczam granicę 80 metrów, a w tym roku udało się to zrobić szybciej niż zazwyczaj. Jestem bardzo zadowolony z takiego początku. To może być bowiem zwiastun dobrego sezonu i potwierdzenie, że przygotowania idą w dobrym kierunku. Oba starty były bardzo przyjemne, a 83 metry nawet mnie trochę zaskoczyło...

PAP: Mistrzostwa świata w Londynie jednak dopiero za trzy miesiące (4-13 sierpnia) i w takich przypadkach kibice martwią się, czy wysoka forma nie przyszła zbyt wcześnie?

P.F.: Nikt nie powiedział, że uzyskałem już swój najlepszy wynik w sezonie i nie będę rzucał dalej. Tak dobry rezultat wynikał m.in. z... przerwy w treningach. Miałem trochę problemów z plecami, przez tydzień odpuściłem zajęcia i na zawodach przyszła świeżość. Do wyniku z Bradenton podchodzę jednak ze spokojem, bo cały czas jesteśmy w trakcie przygotowań. Właściwy sezon startowy zacznę w sobotę na zawodach w Kielcach. Na moje oko pierwszych ciekawych rezultatów mogę spodziewać się w czerwcu w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Szczecinie. Tam zawsze startuje mi się dobrze i dla mnie będzie to pierwszy realny sprawdzian tegorocznych możliwości.

PAP: Przed sezonem zaszło u pana kilka istotnych zmian. Najważniejsza to powrót do trenerki Jolanty Kumor, która namówiła pana do uprawiania lekkoatletyki. Rozstanie po latach współpracy z Czesławem Cybulskim było dobrą decyzją?

P.F.: Nie rozpatruję tego w kategoriach dobrej lub złej zmiany. Pewne decyzje trzeba było podjąć i tak się stało. Obecna sytuacja nie jest dla mnie czymś nowym. Dobrze się w niej odnalazłem, bo planowałem to od dawna. Jak widać po pierwszych rezultatach, treningi idą w dobrym kierunku. Czuję, że nie straciłem na jakości, co potwierdzają rzuty za granicę 80 m. Dobrze się dogadujemy i wspieramy.

PAP: Nie jest trochę tak, że to pan – jako uczeń, który przerósł mistrza - w tym teamie szkoleniowym jest kapitanem i ustala reguły?

P.F.: Współpracujemy na zasadzie partnerstwa. Nie ma osoby, która dowodzi. Jestem w grupie trzech zawodników, w której każdy jest na innym poziomie i walczy o inne cele. Trener zaś jest w tym zespole spoiwem. Przyznam, że takiego komfortu pracy jeszcze nie miałem zarówno jeśli chodzi o zgrupowania, treningi, jak i czas między nimi. Mamy świetny team, wspierający się z każdej strony. To wymarzona grupa, w jakiej zawsze chciałem trenować.

PAP: Do sezonu przygotowywał się pan na Florydzie, a nie w Kalifornii, gdzie zimą trenuje większość lekkoatletów z Polski. Dlaczego wybrał pan ten kierunek?

P.F.: Bo zawsze byłem trochę... inny. A tak poważnie, wynikało to z komfortu pracy. W przeszłości bywaliśmy na obozach w Portugalii, gdzie do koła była kolejka 12 zawodników. Takie treningi nie były dobre dla żadnego z nas. Dlatego teraz skorzystaliśmy z możliwości wyjazdu do Bradenton, gdzie mieliśmy świetne warunki. Trenowaliśmy w najdroższym liceum na świecie - IMG Academy, a rozmach tamtejszej bazy sportowej zadziwiał na każdym kroku.

PAP: Udało się zobaczyć Miami Beach albo słynną bazę statków kosmicznych i centrum NASA na Przylądku Canaveral?

P.F.: Na przylądek mieliśmy za daleko. Zwiedziliśmy za to Miami przy okazji zawodów i była to świetna odskocznia od monotonii treningów. Zobaczyliśmy życie miejscowych, które wygląda, jak w bajce. Byliśmy też na plaży, wykąpaliśmy się w oceanie. To naprawdę przepiękne miejsce.

PAP: Dzięki wyjazdowi na Florydę uniknął pan też wplątania w aferę alkoholową z udziałem polskich lekkoatletów w ośrodku treningowym Chula Vista w Kalifornii, która zostawiła rysę na wizerunku reprezentacji.

P.F.: Czas tej afery przeminął i nie ma już co do tego wracać. Najważniejsze, że wszystko zostało wyjaśnione, a teraz każdy zapewne skupia się już na startach. Ja też.

PAP: Zimą zmienił pan nie tylko sztab szkoleniowy, ale też miejsce zamieszkania - z Poznania na Żarowo. Bliskość rodziny pomaga czy może absorbuje zbyt wiele uwagi taty dwuletniej Laili?

P.F.: Jako rodzic nie mogę narzekać, bo moje dziecko nie jest aż tak absorbujące. Teraz co prawda przechodzi bunt dwulatka, ale i tak jestem bardzo szczęśliwy, że w czasie sezonu, między startami, będę w domu. Dla mnie to ogromna oszczędność czasu, bo teraz często spędzałem go w podróży do i z Poznania. Będę bliżej żony i dziecka, brata czy rodziców. Tak sobie kiedyś to wymarzyłem i teraz wszystko udało się fajnie poukładać.

PAP: Jakie jest pana zdanie w toczącej się dyskusji na temat pomysłu Europejskiego Stowarzyszenia Lekkoatletycznego (EA) o unieważnieniu najlepszych wyników uzyskanych przed 2005 rokiem?

P.F.: Jestem za. Nieustannie walczę o poprawienie najlepszych rezultatów i fajnie byłoby mieć dodatkową motywację. W mojej konkurencji rekord Rosjanina Jurija Siedycha ma już jednak 31 lat i jest wynikiem kosmicznym (86,74 m – PAP). W dziesiątce najlepszych osiągnięć są też wyniki zawodników, jak choćby Białorusinów, złapanych na dopingu, ale na innych zawodach. Uważam, że jeśli walczymy o oczyszczenie dobrego imienia lekkoatletyki, osoby stosujące niedozwolone wspomaganie automatycznie powinny tracić też swoje rekordy. Poza aspektem moralnym, że nie powinny być uznawane wyniki, które są w jakikolwiek sposób podejrzane, pomysł EA dałby lekkoatletyce nowy impuls. Innym sposobem na zwiększenie atrakcyjności rzutu młotem, bez karania kogokolwiek, mogłoby być zmienienie parametrów – skrócenie linki o centymetr czy dodanie paru gramów do kuli. Tak zrobiono przecież w rzucie oszczepem.

PAP: W tej chwili można w ogóle marzyć o poprawieniu rekordu Siedycha, który jest o blisko trzy metry lepszy od pańskiego rekordu Polski (83,93 m)?

P.F.: Nie powiem, że jest on nie do osiągnięcia, bo to będzie można ocenić, jak zakończę karierę. Żeby jednak włączyć się w walkę o ten rekord przygotowania do sezonu muszą przebiec perfekcyjnie i w pełni zdrowia. Wtedy rzutów na 83 m na tym etapie nie można by jeszcze uznawać za zwiastun formy. Uważam, że jest to w moim zasięgu i kiedyś taką próbę podejmę. Może już w przyszłym roku, przy okazji mistrzostw Europy.

PAP: Z optymizmem patrzy pan w przyszłość, co oznacza, że niepowodzenie w igrzyskach w Rio de Janeiro to już zamknięty rozdział w karierze?

P.F.: Dla mnie tak, ale dla niektórych chyba jeszcze nie. To już jest jednak historia. Nawet gdybym wygrał, nie miałoby wpływu na kolejne sezony. Każdy z nich to nowy etap. To, co było wcześniej nie ma znaczenia. Trochę czasu zajęło mi, żeby sobie z tym poradzić i do dziś, jak spojrzę na wyniki z Rio, jest we mnie żal. Nie znalazłem się w finale, ale dzięki temu Dilszod Nazarow z Tadżykistanu napisał piękną historię zdobywając pierwsze olimpijskie złoto dla swojego kraju i został bohaterem narodowym.

PAP: Jakie wnioski można wyciągnąć z takiej surowej lekcji?

P.F.: Że nie ma w sporcie nic pewnego. I jest to lekcja nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich. Nie ma zawodników, którzy przed zawodami są stuprocentowymi kandydatami do zwycięstwa. To jest tylko sport i przekonałem się o tym kilka razy. Może dlatego było mi łatwiej otrząsnąć się po Rio.

PAP: To chyba przed Londynem nie obieca pan trzeciego z rzędu złota mistrzostw świata?

P.F.: Kto stanie na najwyższym stopniu podium okaże się 11 sierpnia. Ja jak zawsze będę robił wszystko, żeby osiągnąć sukces i jak najlepiej przygotować się do najważniejszej imprezy w tym roku.

Rozmawiał: Bartłomiej Pawlak (PAP)

Sport

Dominik Kubera pojedzie w Grand Prix. Polak trzeci w GP Challenge

Dominik Kubera pojedzie w Grand Prix. Polak trzeci w GP Challenge

2024-10-04, 22:37
Nie żyje Bartosz Kustra. Dziennikarz sportowy Polskiego Radia PiK miał 42 lata [wspomnienia Słuchaczy]

Nie żyje Bartosz Kustra. Dziennikarz sportowy Polskiego Radia PiK miał 42 lata [wspomnienia Słuchaczy]

2024-10-04, 21:34
Anwil Włocławek rozpoczął sezon od zwycięstwa. Pewna wygrana w Zielonej Górze

Anwil Włocławek rozpoczął sezon od zwycięstwa. Pewna wygrana w Zielonej Górze

2024-10-04, 21:26
Pałac z pierwszym zwycięstwem. Bydgoszczanki pokonały faworyta

Pałac z pierwszym zwycięstwem. Bydgoszczanki pokonały faworyta

2024-10-04, 20:24
Energa Toruń przedłuża serię porażek. Bardzo słaby występ w Jastrzębiu-Zdroju

Energa Toruń przedłuża serię porażek. Bardzo słaby występ w Jastrzębiu-Zdroju

2024-10-04, 20:05
Jerzy Kanclerz o transferach Polonii: Zmontowaliśmy drużynę z ambicjami na Ekstraligę

Jerzy Kanclerz o transferach Polonii: Zmontowaliśmy drużynę z ambicjami na Ekstraligę

2024-10-04, 17:17
Iga Świątek rozstała się z trenerem. Koniec trzyletniej współpracy pełnej sukcesów

Iga Świątek rozstała się z trenerem. Koniec trzyletniej współpracy pełnej sukcesów

2024-10-04, 10:40
Sportowy weekendowy rozkład jazdy  co czeka regionalne zespoły

Sportowy weekendowy rozkład jazdy – co czeka regionalne zespoły?

2024-10-04, 10:00
LKE: Świetne występy Legii i Jagiellonii. Polskie kluby pokonały faworytów

LKE: Świetne występy Legii i Jagiellonii. Polskie kluby pokonały faworytów

2024-10-03, 23:54
Anioły Toruń z kolejnym zwycięstwem. Rywal nie urwał nawet seta

Anioły Toruń z kolejnym zwycięstwem. Rywal nie urwał nawet seta

2024-10-03, 23:10
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę