Lotto Ekstraklasa piłkarska - remis Jagielloni w Kielcach
W 32. kolejce, a w 2. serii spotkań grupy mistrzowskiej punkty stracił lider. Jagiellonia Białystok zremisowała na wyjeździe 1:1 z Koroną Kielce. Takim samym wynikiem zakończyło się piątkowe spotkanie w grupie spadkowej, pomiędzy Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin.
Do meczu z liderem tabeli Korona przystąpiła bez czterech zawodników z podstawowego składu. Kontuzje nadal leczą Djibril Pape Diaw i Ilijan Micanski, a za kartki nie mogli zagrać Radek Dejmek i Mateusz Możdżeń.
Pierwsi groźną akcję w szóstej minucie przeprowadzili gospodarze. Z rzutu rożnego dośrodkował Miguel Palanca, ale strzał Jacka Kiełba minął o kilka metrów bramkę gości. Już minutę później bramkarz Jagiellonii Marian Kelemen musiał interweniować po silnym uderzeniu Palanki.
Goście byli wyraźnie zaskoczeni bardzo ofensywną grą podopiecznych Michała Bartoszka. Nie zrażeni padającym deszczem piłkarze Korony cały czas atakowali, ale obrońcy „Jagi” pewnie interweniowali. Jednak w 27. minucie kielczanie mogli objąć prowadzenie po sprytnie wykonanym rzucie wolnym. Palanca wrzucił piłkę w pole karne do Rafała Grzelaka, ale ten zagrał wzdłuż bramki, choć wydawało się, że mógł pokusić się o oddanie strzału.
Pierwszy raz gorąco pod bramką Milana Borjana zrobiło się dopiero w 38. min. Kontra gości mogła zakończyć się bramką, ale strzał z kilkunastu metrów Fedora Cernycha był minimalnie niecelny. Trzy minuty później trener Bartoszek zmuszony został do dokonania pierwszej zmiany. Za kontuzjowanego Kiełba wszedł Dani Abalo. 60 sekund później kielczanie powinni objąć prowadzenie. Po kolejnym rzucie rożnym piłkę dostał Grzelak, ale jego uderzenie z 10 metrów poszybowało nad bramką Kelemena.
Od początku drugiej połowy w zespole gości na boisku pojawił się Konstantin Vassiljev, który zastąpił Dmytro Chomczenowskiego. Dwie minuty po zmianie stron ambitni gospodarze wreszcie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Nabila Aankoura, Sierhij Pyłypczuk z bliska pokonał bezradnego Kelemena. Riposta gości była błyskawiczna, bowiem w 49. min. był już remis 1:1. Kapitalnym uderzeniem z około 30 metrów popisał się Arvydas Novikovas i Borjan musiał wyciągać piłkę z siatki.
Po upływie zaledwie 180 sekund Korona ponownie mogła wrócić na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Palanki główka Bartosza Kwietnia trafiła jednak w słupek bramki gości. Drugie 45 minut toczone było w bardzo szybkim tempie, a obie drużyny wyraźnie zasygnalizowały, że w tym meczu interesuje ich tylko zwycięstwo.
Przewaga jednak cały czas należała do Korony. W 66. min strzał z woleja wprowadzonego w drugiej połowie Vanji Markovica minął bramkę gości. Jagiellonia odpowiedziała uderzeniem z rzutu wolnego Vassiljewa, po którym Borjan przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 67. min trener Michał Probierz wzmocnił siłę ataku swojego zespołu, desygnując do gry Przemysława Frankowskiego.
W 77. min kieleccy kibice podnieśli już ręce w geście radości, ale okazało się, że przedwcześnie. Palanca znalazł się w sytuacji sam na sam z Kelemenem, ale bramkarz gości popisał się kapitalną interwencją. Trzy minuty później to „Jaga” mogła zdobyć bramkę, ale strzał Cernycha minął bramkę gości. Kilkadziesiąt sekund później główka Gutieri Tomelina była również minimalnie niecelna.
Obie drużyny do końca walczyły o zwycięstwo, ale to ciekawe spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Z dorobkiem 34 punktów po piątkowym starciu Jagiellonia utrzymuje prowadzenie w tabeli.