Michał Kwiatkowski: to był niesamowity początek sezonu
"To był dla mnie niesamowity początek sezonu" – podkreślił Michał Kwiatkowski, który 18 marca został pierwszym polskim kolarzem triumfującym w "monumencie", czyli jednym z pięciu najbardziej prestiżowych wyścigów klasycznych – Mediolan-San Remo.
Ponadto po raz drugi w karierze wygrał inny włoski wyścig klasyczny Strade Bianche. W klasykach ardeńskich, które były jego głównym wiosennym celem, plasował się w ścisłej czołówce: był drugi w Amstel Gold Race, siódmy w Strzale Walońskiej i trzeci w kolejnym "monumencie" – Liege-Bastogne-Liege.
"Patrząc na pierwszą część sezonu, mogę być zadowolony z tego, że prezentowałem solidną formę od początku aż do mojego głównego celu, czyli Liege-Bastogne-Liege. Po drodze udało mi się wygrać wielki wyścig, jakim jest monument Mediolan-San Remo. Zwyciężyłem również w Strade Bianche" – ocenił Kwiatkowski.
Mistrz świata z 2014 roku przyznał jednak, że po klasykach ardeńskich pozostał duży niedosyt.
"W Amstel Gold Race przegrałem po świetnej walce, i nie do końca udanym sprincie, z wielkim mistrzem Philippe'em Gilbertem. Wyścig przyniósł jednak i mnie, i drużynie nadzieję, że w Strzale Walońskiej i w Liege będzie można się poprawić. Wygrał jednak dwukrotnie Alejandro Valverde, który miał niesamowitą wiosnę. Na pewno jest we mnie apetyt na powrót do Liege i na inne ardeńskie klasyki, aby zwyciężyć w nich w przyszłości" – przyznał.
Właśnie w Liege Kwiatkowski zakończył pierwszą część sezonu. Obecnie spędza kilka tygodni w kraju, aby – jak mówi – "złapać trochę oddechu", spotkać się z najbliższymi i z kibicami. 7 maja będzie gospodarzem wyścigu Velo Toruń.
Potem czeka go zgrupowanie wysokogórskie z grupą Sky, w czerwcu wyścig Criterium du Dauphine, a od 1 lipca start w Tour de France.
"Stanę u boku Christophera Froome'a, któremu przyświeca jeden cel – wygrać po raz kolejny Tour de France. Jazda z zawodnikiem mającym w dorobku już trzy zwycięstwa w tym wyścigu będzie dla mnie niesamowitym przeżyciem i doświadczeniem. Mam nadzieję, że będę w lipcu w dobrej formie i pomogę Christopherowi" – zaznaczył.
W ostatniej części sezonu najważniejszym startem Kwiatkowskiego będą w drugiej połowie września mistrzostwa świata w Bergen.
"Ciężko mi coś powiedzieć o trasie. Tym razem nie planuję przyjazdu na rekonesans. Słyszałem, że jest selektywna, a i sam dystans – ponad 270 km – na pewno swoje zrobi. W Bergen pada ponad 250 dni w roku, więc są duże szanse na deszcz podczas wyścigu. Faworytami będą kolarze specjalizujący się w ciężkich klasykach, takich jak Liege-Bastogne-Liege. Ważne, aby na mistrzostwa świata zakwalifikowała się maksymalnie duża reprezentacja Polski. Ja na pewno będę bardzo zmotywowany, aby walczyć o jak najwyższe miejsce" – podsumował.
Rozmawiał: Artur Filipiuk (PAP)