Wiktorowski: Radwańska jeszcze wygra turniej wielkoszlemowy
Tomasz Wiktorowski jest przekonany, że Agnieszka Radwańska - wbrew sceptykom - wygra turniej wielkoszlemowy. "Mam nadzieję, że będzie to w 2017 roku" - podkreślił trener tenisistki w wywiadzie dla PAP, w którym m.in. omówił przygotowania do sezonu.
Polska Agencja Prasowa: Obecny okres przygotowawczy Agnieszki Radwańskiej jest nietypowy, bo cały spędzony w kraju...
Tomasz Wiktorowski: W ostatnich latach zawsze gdzieś wyjeżdżaliśmy. Teraz zostaliśmy w Polsce, ale niewiele to zmienia w sposobie naszych przygotowań. I tak modyfikujemy każdy "off season", dostosowując go do tego, co zaobserwowaliśmy w danym roku. Muszą pojawiać się inne bodźce, by Agnieszka robiła dalej postępy. Małym problemem w tej chwili jest pogoda. Trochę wyższa temperatura niż obecnie i więcej słońca pozytywnie wpłynęłyby na organizm – zwłaszcza taki, który jest cały czas eksploatowany. Na tym etapie przygotowań obciążenia są bowiem dosyć duże. Automatycznie pojawia się więc osłabienie, a aura, którą mamy w tej chwili, nie sprzyja. To minus, ale taka była nasza decyzja. Mamy możliwości, żeby gdzieś wyjechać, np. do Dubaju jest blisko. Nie pojechaliśmy na International Premier Tennis League (IPTL) i postanowiliśmy pozostać w Polsce.
PAP: Czy ta niższa temperatura jest głównym powodem przeziębienia, z którym w ostatnich dniach zmagała się pana podopieczna?
T.W.: Wirusy niestety szaleją. Wolałbym, żeby mróz chwycił i potrzymał trochę dłużej. Temperatura w okolicach zera i balansowanie między ujemną i dodatnią to najgorsze warunki, zwłaszcza do przeprowadzenia ciężkiego treningu. Ale nie narzekam, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego jak będzie. Od paru lat nie mamy w kraju prawdziwej zimy w tym okresie. Z drugiej strony pozostanie w domu, w gronie rodziny i przyjaciół ma swoje plusy dla zawodnika, który podróżuje praktycznie przez cały rok i często zmienia strefy czasowe. W pewnym momencie ma się tego po prostu dosyć. Dlatego zdecydowaliśmy się zostać.
PAP: Wadą tego rozwiązania wydaje się być także mocno ograniczona liczba sparingpartnerów. Czy trzecia rakieta świata przed rozpoczęciem sezonu grała z kimś poza Dawidem Celtem i prezydentem Andrzejem Dudą?
T.W.: Zawsze mamy możliwość rozegrać kilka treningów z różnymi sparingpartnerami. Poza tym Dawid cały czas prezentuje taki poziom, że spokojnie mógłby sparować z zawodnikami ATP. Ważniejsze dla nas byłoby stworzenie warunków meczowych, jakie są potem podczas turniejów. Przykładowo, obecność dzieci podających piłki byłaby bardzo wartościowa. Na sparingi nie ściągniemy raczej "ballboyów". Jeśli pojawia się naturalna okazja, by zagrać sety kontrolne jak w IPTL, to leciałbym od razu. Z drugiej strony, każdy przygotowuje się w podobnych warunkach. Niewiele jest zawodniczek, które dostają szanse, by grać mecze w grudniu, więc startujemy w styczniu z tego samego poziomu co wszyscy.
PAP: Jakie były najważniejsze elementy, nad którymi pracowaliście w ostatnich tygodniach?
T.W.: Jest kilka rzeczy, na które położyliśmy nacisk. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale mamy kilka elementów technicznych, taktykę rozgrywania punktów oraz motorykę i suplementację. Na podstawie wyników badań trochę zmodyfikowaliśmy dietę. To są niezauważalne zmiany, ale w ogólnym rozrachunku istotne. Korygujemy na bieżąco na podstawie wyników testów. Dlatego kwestie dotyczące przygotowania rozkładamy na poszczególne tygodnie i mimo że mamy wcześniej plan ramowy, to muszą pojawiać się poprawki. Zawsze powtarzam, że naszą bazą jest i pozostanie regularność. Czasami słyszę zarzuty, że trenujemy w taki, a nie inny sposób. Agnieszka jest wyjątkową tenisistką. Z nią nie można pracować tak jak z każdą inną zawodniczką. Ma pewne indywidualne cechy oraz nawyki, które powodują, że jej tenis bardzo różni się od szablonu i wymaga odpowiedniego podejścia.
PAP: Będący drugim trenerem krakowianki Celt w ostatnich wywiadach często wspominał o odwadze w przejmowaniu inicjatywy. Wypracowuje się ją na korcie czy raczej poprzez rozmowy?
T.W.: Jest to element bardzo ważny. Często uzależniony od osobowości i przyzwyczajeń zawodnika. Agnieszka musi umieć sobie poradzić w każdej sytuacji, dlatego cały czas pracujemy nad mocą. Narzędzia, które są potrzebne do gry ofensywnej już są. Teraz musi chcieć je wykorzystać. Ma pewne utrudnienia, przez co nie uzyskuje takiej prędkości piłki podczas ataków, jakiej byśmy oczekiwali, ale jest coraz lepiej. Nie zagłębiając się w szczegóły, mamy swój styl bazowy i na tym będziemy opierać na pewno kolejne sezony. Jak powiedział jeden z moich starszych kolegów, "w silniku Mercedesa się nie grzebie". Drobnych zmian możemy jednak dokonywać i to robimy.
PAP: Szczyt formy w kończącym się roku był planowany na lato, z Wimbledonem i igrzyskami w Rio de Janeiro, ale paradoksalnie najlepsze w wykonaniu Radwańskiej okazały się początek i koniec roku. Czy wyciągając wnioski z tej sytuacji inaczej podchodzicie do kolejnego sezonu?
T.W.: Tamten spadek formy w środku roku wynikał prawdopodobnie z tego, że pierwsze cztery miesiące były bardzo dobrze zagrane. To naturalne, że po tak dużej liczbie meczów przychodzi mały kryzys. Niestety, wypadł w momencie, w którym nie chcieliśmy. Przy tylu startach nie da się dokładnie planować. Staramy się tak przygotowywać, by najlepsze momenty przychodziły w okolicach najważniejszych turniejów, ale prawda jest taka, że jak jedziemy do Dauhy czy Eastbourne, czyli na teoretycznie mniejsze imprezy, Agnieszka i tak daje z siebie 100 procent. Zmęczenie się odkłada i po świetnym początku przyszedł mały kryzys. To było nieuniknione. Pewnych kwestii nie przeskoczymy, bo taka jest fizjologia wysiłku. Agnieszka nie jest zawodniczką, która gra 12 turniejów w roku. Jest prowadzona bardziej metodą startową niż treningową i tutaj też nie będziemy wprowadzali radykalnych zmian. Ma kompletnie inny styl niż pozostałe zawodniczki z czołówki. Dopasowujemy to co robimy do jej możliwości. Nie sugerujemy się dziewczynami, które mają 20 cm i kg więcej oraz zupełnie inną technikę uderzeń.
PAP: Co roku powtarzane jest, że celem Polki jest triumf w Wielkim Szlemie. Biorąc pod uwagę upływający czas, czy nie lepiej byłoby skupić się na budowaniu formy pod imprezę tej rangi, w której wydaje się mieć największe szanse, czyli Wimbledon?
T.W.: Tak naprawdę musielibyśmy sobie wówczas odpuścić okres startów na kortach ziemnych, co jest niewykonalne. Dla każdej tenisistki Wielki Szlem jest najważniejszym celem w roku. W przypadku Agnieszki zwraca się na to dużą uwagę, bo jeszcze takiego turnieju nie wygrała. Ale spokojnie, moim zdaniem wygra i mam nadzieję, że będzie to w 2017 roku. Mamy mnóstwo przykładów z niedalekiej przeszłości, że można zdobyć swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy będąc starszym niż Aga obecnie.
PAP: 27-letnia krakowianka na tle rywalek wyróżnia się drobną budową, a ona i pan nieraz podkreślaliście, że obciążenia związane z kolejnymi latami startów dają o sobie znać. Na jakim etapie pod tym względem znajduje się ona obecnie?
T.W.: Na pewno ma jeszcze rezerwy na kilka sezonów. Jeżeli pod względem mentalnym będzie dalej silna i będzie miała w sobie głód sukcesu, chęć zwyciężania oraz nadal będzie chciała latać po świecie, to jest to dziewczyna, która i w wieku 30 lat może osiągać świetne wyniki. Do tej pory sześć razy z rzędu kończyła sezon w "ósemce" rankingu WTA, w ośmiu kolejnych latach występowała w mastersie. W historii tenisa jest tylko kilka kobiet, które były w stanie utrzymać wysoki poziom tak długo. Ten rok Agnieszka zakończyła jako trzecia rakieta świata, czyli najwyżej w karierze. To tylko potwierdza, że są w niej jeszcze rezerwy. Tak delikatną osobę jak ona trzeba jednak prowadzić metodą małych kroków, bo żadne rewolucyjne zmiany nie są tutaj wskazane.
PAP: W mijającym roku w świecie sportu głośno było o dopingowych wpadkach. Przyłapana została m.in. rosyjska tenisistka Maria Szarapowa, ale i gwiazdy innych dyscyplin. Czy po tych aferach przywiązują państwo jeszcze większą wagę do sprawdzania przyjmowanych przez Radwańską leków i odżywek?
T.W.: Odkąd pamiętam zawsze przywiązywaliśmy maksymalną uwagę do tego, żeby sprawdzać wszystkie używane suplementy. Nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy błąd i dlatego robimy to sami oraz opieramy się na opiniach specjalistów.
PAP: Podobno udział Radwańskiej w lutowym turnieju Pucharu Federacji będzie zależał od tego, ile meczów wcześniej zagra i jej stanu zdrowia. A czy wpływ na jej decyzję może mieć obecna sytuacja w Polskim Związku Tenisowym, co zasugerował jej ojciec?
T.W.: Nie wiem, co się obecnie dzieje w PZT. Dochodzą do mnie tylko doniesienia prasowe. Jeśli chodzi o występy Agnieszki, to będziemy mogli coś powiedzieć bliżej terminu rozgrywek.
rozmawiała Agnieszka Niedziałek (PAP)