Rio - Małachowski: jeśli pozwoli zdrowie, w Tokio będę walczył o złoto
Dwukrotny wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem Piotr Małachowski zapowiedział, że jeśli pozwoli zdrowie i forma, za cztery lata w Tokio powalczy o złoty medal. W poniedziałek razem z innymi bohaterami igrzysk z Rio został przyjęty przez premier Beatę Szydło.
"Wy jesteście tutaj często, ja bodaj drugi-trzeci raz w życiu. To dla mnie duże wydarzenie, maleńki stres, ale na pewno jest przyjemnie" - powiedział do dziennikarzy Małachowski w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Polak przegrał w Rio de Janeiro tylko z Niemcem Christophem Hartingiem. Małachowski, który prowadził od początku konkursu, uzyskał w najlepszej próbie 67,55 m. Harting w ostatniej próbie rzucił 68,37.
"On też ciężko trenował. Zrobił to co miał zrobić, wyszło mu to najlepiej, lepiej niż mnie. Taki jest sport. Ja nie patrzę wstecz, bo nie mogę już tego zmienić. To już historia. Nikt nie ma to wpływu" - przyznał Małachowski.
Przeszłości nie zmieni, ale ma plany na przyszłość. Należą do nich m.in. kolejne igrzyska - za cztery lata w Tokio. Czy wówczas będzie w stanie wywalczyć złoty medal?
"Zobaczymy, co ze zdrowiem. Jeżeli będę rzucał na takim poziomie jak teraz, a sport będzie mi sprawiał frajdę, jak to tej pory sprawia, to będę walczył o złoty medal. Jeśli jednak będę rzucał po 62-63 metry, niestety będę musiał podziękować wszystkim za kibicowanie, za chwile, w których byli razem ze mną" - zapowiedział.
W zakończonych 21 sierpnia igrzyskach polscy sportowcy wywalczyli 11 medali - dwa złote, trzy srebrne i sześć brązowych.
"Jak oceniam ogólnie występ polskich olimpijczyków? Bardzo dobrze. Wiadomo, było kilka +pewnych nadziei+, jak Paweł Fajdek (nie awansował do finału rzutu młotem - PAP). Niestety, taki jest sport. Bywa brutalny. Ale ja wiem, ile ci wszyscy zawodnicy włożyli pracy, żeby osiągnąć minimum i tam wystartować. Nikt tam nie udał się specjalnie po to, żeby spisać się jak najgorzej, lecz pokazać z jak najlepszej strony. Brazylia to zmiana klimatu, stref czasowych. Nie jest to łatwe dla sportowców. Ale cóż, wszyscy mieli takie same warunki. Mam nadzieję, że za cztery lata w Tokio ci młodzi zawodnicy, którzy się teraz pojawili, zdobędą medale. Nie jedenaście, ale więcej" - przyznał dyskobol.
Niedawno Małachowski przekazał srebrny krążek zdobyty w Rio na licytację, z której dochód został przeznaczony na leczenie chorego chłopca.
"Olek prawie od dwóch lat (...) walczy z nowotworem gałki ocznej. W Polsce nie ma już szans na uratowanie oczka Olka. Jedyną szansą jest terapia w Nowym Jorku. Cała wylicytowana kwota zostanie przeznaczona na leczenie Olka" - poinformował wówczas lekkoatleta.
W poniedziałek przekazał kolejne wiadomości.
"Mam nadzieję, że wygram życie i zdrowie Olka. Z tego co wiem, wczoraj wylecieli do Nowego Jorku, więc liczę, że są już na miejscu. Tam ma być kilka zabiegów, zostaną na trzy miesiące. Mam nadzieję, że po tym czasie będą dobre wieści i będziemy się cieszyć razem z jego rodzicami oraz ludźmi, którzy wpłacali pieniążki na konto" - zaznaczył Małachowski. (PAP)