Ekstraklasa koszykarzy - Anwil - Rosa 56:71
Trzeci mecz ćwierćfinałowy: Anwil Włocławek - Rosa Radom 56:71 (8:23, 18:17, 12:22, 18:9).
Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw): 2-1 dla Rosy. Czwarty mecz w czwartek we Włocławku.
Punkty:
Anwil Włocławek: David Jelinek 14, Danilo Andjusic 10, Robert Tomaszek 9, Kamil Łączyński 8, Bartosz Diduszko 5, Kervin Bristol 4, Piotr Stelmach 3, Robert Skibniewski 2, Michał Chyliński 1, Kamil Hanke 0, Fiodor Dmitriew 0, Adrian Warszawski 0.
Rosa Radom: Michał Sokołowski 26, Torey Thomas 13, Kim Adams 11, Robert Witka 6, Daniel Szymkiewicz 6, Igor Zajcew 5, Damian Jeszke 3, Seid Hajrić 1, Filip Zegzuła 0, Łukasz Bonarek 0, Jakub Schenk 0.
Była to pierwsza porażka Anwilu na własnym parkiecie. Wcześniej w sezonie regularnym i play off wygrali w Hali Mistrzów 18 spotkań z rzędu.
Radomianie we Włocławku musieli grać bez swojego najlepszego strzelca C.J. Harrisa, który po feralnym wsadzie pod koniec drugiego meczu doznał kontuzji lewej dłoni. Jak poinformowała Rosa, Amerykanin ma założone na niej 17 szwów. Sytuacja nie rozbiła jednak podopiecznych trenera Wojciecha Kamińskiego, bo to oni zdecydowanie lepiej rozpoczęli trzecią konfrontację.
Pierwsze punkty zdobył Robert Witka, a koszykarze Anwilu mieli spore problemy ze skutecznością i nie byli w stanie zatrzymać radomian w szybkich kontrach. Przez pierwsze pięć minut włocławianie rzucili zaledwie dwa punkty, a pierwszą kwartę przegrali aż 8:23.
Po ostrej reprymendzie od trenera Igora Milicicia „Rottweilery” na początku drugiej kwarty zaczęły odrabiać straty. W krótkim czasie, dzięki nieco lepszej skuteczności i trójkom Davida Jelinka oraz Danilo Andjusica, odrobili dziesięć punktów. Koszykarze z Radomia szybko zareagowali na nieco lepszą grę gospodarzy i znów przejęli kontrolę nad wynikiem.
Pierwszą połowę zakończyli z niemal podwójnie lepszą skutecznością rzutów z gry i lepiej radzili też sobie pod koszem. Wszystko to przełożyło się na czternastopunktowe prowadzenie Rosy do przerwy (40:26). W tej części gry najskuteczniejsi byli Jelinek w Anwilu (10 pkt) oraz Michał Sokołowski w Rosie (14).
Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Zespół Milicica, mimo różnych pomysłów na rozegranie poszczególnych akcji, nie był w stanie rozbić świetnej obrony rywali. Ci wykorzystywali niemal każdą okazję do zdobycia punktów, świetnie zbierali i w trzeciej kwarcie powiększyli swoje prowadzenie o kolejne dziesięć "oczek".
Rozbity Anwil nie był już w stanie nic więcej zrobić i musiał uznać wyższość Rosy. Włocławianie przegrali 56:71, po raz pierwszy w swojej "twierdzy". W rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą radomianie 2-1. Czwarty mecz odbędzie się także we Włocławku w czwartek o godz. 20.
„O ile się nie mylę, w pierwszej kwarcie nie trafiliśmy 12 punktów spod samego kosza i to złamało nam kark. Potem mieliśmy głupie straty, radomianie lepiej trafiali, mieli dziś lepszy dzień od nas i zasłużenie wygrali. Walczymy jednak nadal u siebie i liczymy na to, że przy równie fantastycznym dopingu naszych wspaniałych kibiców w czwartek wyrównamy serię i pojedziemy do Radomia. To że play offy nie są łatwe, widać po wszystkich zawodnikach. Gramy ostro, sędziowie mają dużo roboty, muszą wszystko widzieć, szybko reagować. My musimy teraz zagrać po prostu lepiej, stanąć pewniej w obronie i skuteczniej zbierać pod koszem. W czwartek damy z siebie wszystko” – powiedział po meczu środkowy Anwilu Robert Tomaszek. (PAP)