Puchar Świata w skokach - Żyła bohaterem, Stoch tuż za podium
Piotr Żyła odniósł życiowy sukces, zajmując - ex aequo z Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem - pierwsze miejsce w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Oslo. Trzeci był Słoweniec Robert Kranjec, a tuż za podium uplasował się Kamil Stoch.
Pod skocznią w Holmenkollen zebrało się w niedzielne popołudnie kilkanaście tysięcy kibiców, w tym bardzo wielu Polaków. W tłumie ludzi powiewały flagi z napisami, m.in.: Lubaczów, Gołdap, Bolewice. Sympatycy biało-czerwonych przybyli z wiarą, że po wygranych w Kuopio i Trondheim Kamilowi Stochowi uda się skompletować hat-trick. Utwierdziła ich w tym seria próbna, w której mistrz świata był najlepszy.
W konkursie pierwszy wielką radość fanom skoków z Polski i sobie sprawił Żyła. Osiągnął 135,5 m i długo był liderem. Wyprzedził go dopiero skaczący siódmy od końca Kranjec, który wylądował półtora metra bliżej, ale otrzymał wyższe noty za styl.
Stoch, w świetnym stylu, poszybował na 132 m i wdarł się między Żyłę i Słoweńca. Czwarty był Schlierenzauer, który choć zapewnił sobie drugą w karierze Kryształową Kulę, to w ostatnich tygodniach nie błyszczał.
W finale wyniki były gorsze. Pierwszy granicą 130 m, o 50 cm, przekroczył Norweg Anders Jacobsen. Z lekkiego letargu wybudził kibiców Schlierenzauer, który doleciał do 135. metra i objął zdecydowane prowadzenie, wysoko zawieszając poprzeczkę trójce czekających na swoją próbę rywalom.
Żyła poszedł na całość, wytrzymał ciśnienie, a po wyświetleniu rezultatu - 133,5 m - wiadomo było, że odniesie życiowy sukces. Na najradośniejszego zawodnika w polskiej kadrze na zeskoku czekali Maciej Kot i Dawid Kubacki, jakby przeczuwając, że mogą być świadkami historycznych chwil. Nota - 270,1 pkt. Identyczna jak Austriaka. Wtedy Żyła mógł być pewny, że stanie na podium.
Skaczący po nim Stoch zdecydował się, wraz z trenerem Łukaszem Kruczkiem, na pokerową zagrywkę - obniżenie rozbiegu o dwie belki. Manewr nie powiódł się. Ledwie 121 m to dużo za mało, by myśleć o trzecim z rzędu zwycięstwie.
Gdy prowadzący na półmetku Kranjec osiągnął 126 m było pewne, że zwycięzców będzie dwóch, ale bohater polskiej ekipy, kibiców i konkursu - jeden. Piotr Żyła. Jego radość z życiowego sukcesu była na pewno większa niż Schlierenzauera po 49. wygranej w karierze.
26-letni zawodnik Wisły Ustronianki, którym w klubie opiekuje się Jan Szturc, wujek i wychowawca Adama Małysza, po raz pierwszy stanął na podium pucharowych zawodów i od razu na najwyższym stopniu. Wcześniej jego najlepsze osiągnięcie to szóste miejsce, trzykrotnie w tym sezonie.
Stoch zajął czwarte miejsce, w klasyfikacji generalnej cyklu wciąż jest trzeci, ale zbliżył się do Norwega Andersa Bardala - siódmego w Oslo - na 71 pkt.
Maciej Kot był w niedzielę 11., a Dawid Kubacki - 20. Do finałowej "30" z Polaków nie awansował tylko Krzysztof Miętus - zajął 46. lokatę.
Za tydzień finał Pucharu Świata - tradycyjnie w Planicy. Skoczków czekają dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy.