Rajd Dakar - Dąbrowski i Czachor pokonali poważną awarię
Na trasie czwartego odcinka specjalnego Rajdu Dakar (429 km) pech dopadł Marka Dąbrowskiego i Jacka Czachora. Awaria skrzyni biegów w Toyocie Hilux zatrzymała ich na blisko siedem godzin. Usterkę udało się jednak naprawić i kierowcy ukończyli etap.
Ponad osiem godzin po najszybszym w środowej rywalizacji Francuzie Stephane Peterhanselu na metę w San Salvador de Jujuy w Argentynie dotarła załoga Orlen Team. Heroiczna walka z awarią zakończyła się naprawieniem auta, choć przez długi czas zanosiło się na to, że dla weterana tej imprezy Dąbrowskiego i Czachora, który ukończył dotychczas wszystkie Dakary, przyjdzie pożegnać się z wspinającymi się coraz wyżej w góry uczestnikami rajdu.
Piąty etap rozpocznie się na ok. 4500 m n.p.m. i w czwartek osiągnie rekordową w historii Dakaru wysokość - 4600 m. To jednocześnie drugi odcinek w formule maratońskiej, co oznacza, że załogi mają zakaz korzystania z serwisu. Przed nimi 642 km po bezdrożach, w tym 327 km odcinka z pomiarem czasu. Meta w boliwijskiej Uyuni.
"Dakar dopiero się rozkręca. Odcinki będą coraz trudniejsze. W Boliwii nie będą bardzo wymagające terenowo, ale na dużej wysokości. Później wracamy do Argentyny, gdzie na pewno będzie ciężko. Rozmawiałem z Markiem Comą, pięciokrotnym zwycięzcą tej imprezy, m.in. w ubiegłym roku, a obecnie jej dyrektorem. Jak zaznaczył, Dakar dopiero się zaczyna i będzie się jeszcze działo" – powiedział Jakub Przygoński, który w klasyfikacji generalnej zajmuje 14. miejsce, najwyższe z grona polskich kierowców. (PAP)