Liga hiszpańska - sędzia nakłaniany, by sprzyjać Realowi Madryt
Pragnący zachować anonimowość sędzia liniowy złożył donos na dwie osoby, które miały nakłaniać go do podejmowania decyzji sprzyjających Realowi Madryt w meczu piłkarskiej ekstraklasy z Barceloną 21 listopada. O sprawie poinformowały katalońskie media.
Dziennik "L Esportiu" oraz radio "Cadena Cope" dowiedziały się, że arbiter złożył oficjalny donos do zajmującego się sprawami korupcji sądu w Barcelonie. Sędzia miał usłyszeć polecenie od dwóch osób: jednego z kolegów po fachu oraz członka komitetu sędziowskiego Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej (RFEF).
Zgłoszenie złożył za pośrednictwem prawnika Jacinto Vicente Hernandeza. Sam nie chciał ujawniać swojego nazwiska z obawy przed możliwymi represjami. O sprawie powiadomiono też hiszpańską Straż Obywatelską (Guardia Civil), czyli służby zajmujące się m.in. nadużyciami finansowymi.
Zdaniem arbitra, nie jest on jedynym, wobec którego stosowano tego typu presję. Wie przynajmniej o drugim takim przypadku i wyraził nadzieję, że ta osoba również włączy się w to postępowanie.
Treść "denuncii", czyli donosu z 19 października, została później opublikowana.
"To jest jak coś rodem z powieści Kafki. Mam nadzieję, że nie jest to prawda. Przedyskutujemy to na zebraniu zarządu. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, będzie to ogromny cios dla prestiżu La Liga" - skomentowała wiceprezes Barcelony Susana Monje.
Nie wiadomo jeszcze, kto poprowadzi Gran Derbi, ale autor donosu jest w jednym z zespołów sędziowskich, którym to zadanie może zostać powierzone.
"We wrześniu inny sędzia powiedział mu, że jeśli to on będzie wtedy na murawie, powinien starać się wpłynąć na wynik na korzyść Realu. Zalecenie miało pochodzić od +kogoś wewnątrz+ sędziowskich władz, a on, jako liniowy, ma większą szansę manipulacji niż arbiter główny, któremu na ręce patrzą media" - relacjonuje brytyjski dziennik "The Guardian", powołując się na katalońskie media.
Arbiter miał ponadto dowiedzieć się, że do takich sytuacji dochodziło już wcześniej w tym sezonie. Odparł, że nie podoba mu się to zalecenie, na co jego kolega po fachu miał powiedzieć: "Mnie też nie, ale jesteśmy ciągle oceniani przez komitet, od którego zależą nasze kariery, więc mądrzej będzie słuchać rozkazów".
Członek komitetu Jose Angel Jimenez Munoz miał zadzwonić do sędziego trzy dni później, ponieważ ten nie wyraził chęci współpracy. Autor donosu przyznaje, że nie posiada żadnych dowodów na to, że faktycznie doszło do tej rozmowy telefonicznej. Rozważał możliwość oddzwonienia i nagrania tego drugiego połączenia, ale Jimenez Munoz miał skontaktować się z nim z niezidentyfikowanego numeru.
Sam poszkodowany powątpiewa, czy w tej sprawie zostanie wszczęte oficjalne śledztwo, ponieważ brakuje twardych dowodów. Ma jednak nadzieję na pomoc drugiego z sędziów, o którym na razie nic więcej nie wiadomo.
Real zagra w Madrycie z Barceloną 21 listopada. Po ośmiu kolejkach oba zespoły mają po 18 punktów i są na czele tabeli ekstraklasy, wspólnie z Celtą Vigo. (PAP)