Lekkoatletyczne MŚ - w sobotę początek święta "królowej sportu"
W sobotę o godz. 1.35 czasu warszawskiego maratonem mężczyzn rozpoczną się w Pekinie 15. lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Szef PZLA Jerzy Skucha liczy na cztery medale, świat nie może się doczekać kolejnego popisu jamajskiego "króla sprintu" Usaina Bolta.
W stolicy Chin wszystko jest już gotowe na lekkoatletyczne show, w którym ma wystąpić rekordowa liczba uczestników - 1936 (1043 mężczyzn i 893 kobiety) z 207 krajów. Organizatorzy poinformowali, że biletów w sprzedaży już nie ma, a tzw. Ptasie Gniazdo, które w 2008 roku gościło igrzyska olimpijskie, zapełni się w każdej sesji. Na trybunach będzie mogło usiąść 50 tys. kibiców.
Światowe media najwięcej czasu i miejsca poświęcają rywalizacji Jamajczyka Usaina Bolta z Amerykaninem Justinem Gatlinem. Pierwszy z nich jest rekordzistą świata, obrońcą tytułu i sześciokrotnym mistrzem olimpijskim, ale w tym sezonie nie błyszczał. Gatlin z kolei biega szybciej niż przed dopingową wpadką i wielu zastanawia się, jak to jest możliwe i czy wchodzi w grę jego zwycięstwo nad "najszybszym człowiekiem świata".
Przed dwoma laty w Moskwie nie padł żaden rekord globu, teraz eksperci mówią, że szanse są dwie. A wśród nich wymieniana jest Anita Włodarczyk. Zawodniczka warszawskiej Skry w tym roku posłała młot na 81,08. Jako pierwsza kobieta w historii przekroczyła magiczną granicę 80 metrów.
"Anita jest zdrowa i bardzo dobrze przygotowana. Zna dobrze miejscowe koło, a Pekin jest dla niej szczęśliwym miejscem. Apetyty mamy zaostrzone" - przyznał jej trener Krzysztof Kaliszewski.
Na rekord świata kibice liczą także w skoku o tyczce mężczyzn. Bohaterem ma być Renaud Lavillenie. Francuz do tej pory nie miał jednak szczęścia do mistrzostw świata i złą passę chce przerwać w Pekinie. Za historyczny wynik IAAF wypłaci nagrodę w wysokości 100 tys. dolarów.
Szef PZLA liczy na cztery medale. "Szans jest więcej, ale jeśli wrócimy do kraju z czterema medalami, uznam imprezę za bardzo udaną. Mamy naprawdę silną ekipę" - ocenił Skucha.
Oprócz Włodarczyk, faworytem jest także młociarz Paweł Fajdek (Agros Zamość) i dyskobol Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław).
"A oprócz tego zawsze trafiają się tzw. czarne konie. Miejmy nadzieję, że tym razem też tak będzie" - dodał.
Zawody potrwają do 30 sierpnia. Biało-czerwonych wystąpi 50, a najliczniejszą grupę tworzą Amerykanie - 158 lekkoatletów. Pula nagród wynosi ponad siedem milionów dolarów, a złoty medal wyceniony jest na 60 tys.
Z Pekinu - Marta Pietrewicz (PAP)