Lekkoatletyczne MŚ - Anita Włodarczyk: za doping dożywocie i do więzienia
Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) przyznała, że gdyby to od niej tylko zależało, za stosowanie dopingu przez sportowców karałaby bez żadnej taryfy ulgowej. "Dożywotni zakaz startów w zawodach i do więzienia" - powiedziała PAP rekordzistka świata w rzucie młotem.
Za ten wyczyn (1 sierpnia we Władysławowie uzyskała odległość 81,08 m) uhonorowana została Nagrodą Sportową m. st. Warszawy, którą wręczyła jej prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Uroczystość odbyła się w środę na stadionie lekkoatletycznym OSiR Targówek w otoczeniu licznej rzeszy dzieci uczestniczących w akcji "Lato w mieście". Wielce stremowane zadawały Włodarczyk pytania, na które podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego chętnie odpowiadała.
- Co pani robi w wolnym czasie? "Mam go bardzo mało. Trenuję codziennie, a na zgrupowaniach dwa razy. Po takim wysiłku najważniejszy jest relaks, odpoczynek".
- W sporcie nie zawsze się zwycięża. Jak przeżywa pani porażki? "Na szczęście bolesnych nie doznałam, a jeśli czasami nie wygrałam konkursu, to nie dramatyzowałam z drugiego miejsca".
- Jak się udało pani poprawić rekord świata? "Nic nie ma za darmo. To efekt systematycznego trenowania przez dziesięć miesięcy, i to codziennie. Nie ma czegoś takiego, że mi się nie chce. To jest jedyna droga do sukcesu".
- Czy zawsze rzucała pani młotem? "Jak byłam w waszym wieku, to grałam w koszykówkę. A wszystko zaczęło się na lekcji wychowania fizycznego. Najbardziej lubiłam wyścigi rzędów i grę w dwa ognie".
Włodarczyk przeprosiła dzieci, że więcej czasu im nie poświęci, bowiem spóźni się na samolot do Pekinu, gdzie w sobotę rozpoczną się lekkoatletyczne mistrzostwa świata.
W rozmowie z PAP pytana o sprawy dopingu, o których ostatnio znowu zrobiło się w mediach głośniej, powiedziała: "Trzeba wszystkich karać bezlitośnie, bo inaczej tego zła się nie wypleni. Nie może być żadnej taryfy ulgowej. Pierwsza wpadka i od razu dożywocie, a do tego jeszcze więzienie. Sądzę, że takie kary dopiero odstraszyłyby sportowców od sięgania po niedozwolone środki".
W środę Brytyjczyk Sebastian Coe został wybrany w Pekinie na prezydenta Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF). Mistrz olimpijski na 1500 m z 1980 i 1984 roku otrzymał 115 głosów, a jego kontrkandydat, utytułowany ukraiński tyczkarz Siergiej Bubka - 92.
"Wyborami się nie interesowałam. Nie wiem, czy lepszy jest Coe czy lepszym prezesem byłby Bubka. Jeśli miałabym oceniać, to dopiero po wykonanej pracy" - podkreśliła Włodarczyk, pierwsza kobieta, która przekroczyła w rzucie młotem granicę 80 metrów. (PAP)