LŚ siatkarzy – Rosja - Polska 1:3
Polscy siatkarze wygrali w Kazaniu z Rosjanami 3:1 (30:32, 25:14, 25:22, 25:18) w swoim siódmym meczu Ligi Światowej. To piąte zwycięstwo biało-czerwonych i pierwsze wyjazdowe. Drugie spotkanie z mistrzami olimpijskimi w sobotę o 17.10 czasu warszawskiego.
Polska: Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Mika, Mateusz Bieniek i Paweł Zatorski (libero) oraz Rafał Buszek, Marcin Możdżonek, Grzegorz Łomacz.
Rosja: Artiem Wołwicz, Jewgienij Siwożelez, Siergiej Sawin, Andriej Aszczew, Paweł Moroz, Igor Kołodinski i Aleksiej Wierbow (libero) oraz Siergiej Antipkin, Aleksiej Spiridonow, Maksim Michajłow, Artem Smoliar.
Polacy dotarli do Kazania po dwóch porażkach z Amerykanami i trwającej 26 godzin podróży z Chicago. Mimo wszystko z wielkim optymizmem podchodzili do rywalizacji. W końcu Rosjanie nie wygrali w tej edycji Ligi Światowej ani jednego meczu i zdobyli zaledwie jeden punkt.
Ekipa Andrija Woronkowa występuje wprawdzie bez swoich największych gwiazd, które dostały wolne, ale i tak spodziewano się po mistrzach olimpijskich czegoś więcej. Fala krytyki spadła na siatkarzy "Sbornej" zwłaszcza po ostatnich dwóch porażkach u siebie z Iranem.
Nic zatem dziwnego, że już w pierwszym secie mocno wzięli się do pracy. Zaskoczeni ich postawą Polacy nie mieli nic do powiedzenia i przegrywali już 3:8. Trener Stephane Antiga szybko postanowił ściągnąć z boiska wyraźnie zmęczonego Mateusza Mikę i zastąpić go Rafałem Buszkiem.
To był dobry ruch, Polacy doprowadzili do wyrównania 13:13, a przy 16:15 po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie. Później walka toczyła się o każdy punkt. Rosjanie nie chcieli ustąpić, a biało-czerwoni bronili kolejne setbole. Mieli też swoje szanse, by zakończyć tą partię, ale ostatecznie to gospodarze rozstrzygnęli ją na swoją korzyść 32:30.
W drugim secie podopieczni Antigi nie pozostawili żadnych złudzeń, kto jest drużyną lepszą. Kolejny dobry występ zaliczał środkowy Effectoru Kielce Mateusz Bieniek, a Buszek znakomicie poradził sobie z rolą zmiennika i zanotował aż 84-procentową skuteczność w przyjęciu. Polacy rozbili "Sborną" 25:14 i nie pomógł nawet Aleksiej Spiridonow, który pojawił się na boisku. To najwyżej wygrany set przez biało-czerwonych w tej edycji Ligi Światowej.
W trzeciej partii nie było już tak łatwo. Rosjanie się obudzili, choć w dużej mierze to Polacy kontrolowali wydarzenia na boisku. Nerwowo zaczęło być, gdy gospodarze wyszli na prowadzenie 14:12. Wówczas na parkiecie pojawił się na rozegraniu Grzegorz Łomacz. Jak z nut grał Buszek, który nie tylko bronił i atakował, ale także świetnie asekurował. Ostatni punkt w secie zdobył Bieniek, a Polacy wygrali 25:22.
Poszli też za ciosem w kolejnej odsłonie spotkania. Bardzo szybko wypracowali sobie przewagę 14:6 i później konsekwentnie zdobywali kolejne punkty. Nie zdołał ich wyprowadzić z równowagi bardzo dobrze serwujący Paweł Moroz. Po jego serwisie Rosjanie zdobyli cztery punkty z rzędu, ale i tak górą byli mistrzowie świata. Ekipa Antigi wygrała 25:18 i cały mecz 3:1.
Polacy pozostaną na drugim miejscu w tabeli grupy B. Amerykanie, bez względu na wynik spotkania z Irańczykami, pozostaną liderami. (PAP)