El. ME 2016 - Polska - Gruzja 4:0
W sobotnim meczu trener Adam Nawałka nie mógł skorzystać z pauzującego za kartki obrońcy Kamila Glika, którego zastąpił dobrze spisujący się w minionym sezonie w Jagiellonii Białystok Michał Pazdan. Najważniejsze jednak, że polski selekcjoner miał do dyspozycji wszystkich czołowych piłkarzy ofensywnych. Największa konkurencja jest wśród bocznych pomocników. W sobotę były kapitan Jakub Błaszczykowski - wracający do kadry po długiej przerwie - rozpoczął na ławce rezerwowych (wszedł w 64. minucie), natomiast Maciej Rybus zagrał jako lewy obrońca.
Gruzini, którzy do tej pory zdobyli punkty jedynie w starciu z outsiderem Gibraltarem, byli na Stadionie Narodowym mocno osłabieni. Nie zagrali pauzujący za kartki pomocnik Dnipro Dniepropietrowsk Dżaba Kankawa (uczestnik niedawnego finału Ligi Europejskiej w Warszawie) oraz kontuzjowany napastnik włoskiego Empoli Lewan Mczedlidze. Ponadto trener Kachaber Cchadadze miał problemy w defensywie. Z powodu urazów nie wystąpili m.in. Akaki Czubutia oraz Gia Grigalawa.
Sobotnie spotkanie na Stadionie Narodowym rozgrywano w obecności kompletu widzów (56,5 tys.) i przy rozsuniętym dachu, który dzień wcześniej był zamknięty w obawie przed burzą.
Trener Nawałka zapowiadał, że jego podopieczni będą prowadzić grę i tak rzeczywiście było. Najwięcej pracy miał gruziński bramkarz Giorgi Loria. Już w 10. minucie groźnie, ale minimalnie niecelnie strzelił z dystansu aktywny Kamil Grosicki. Trzy minuty później ten sam zawodnik zmarnował dogodną okazję, po szybkim kontrataku gospodarzy.
Przewaga biało-czerwonych rosła z każdą minutą. W kolejnych akcjach bliscy zdobycia gola byli Sławomir Peszko i Robert Lewandowski. Ten drugi w 19. minucie w sytuacji sam na sam minął już Lorię, ale jego strzał wybił z linii bramkowej Aleksandre Amisulaszwili. Niedługo później golkiper gości wygrał pojedynek z Lewandowskim, popisując się efektowną paradą. W 42. minucie Loria ponownie musiał się wykazać umiejętnościami, tym razem po technicznym strzale zza pola karnego Arkadiusza Milika.
Druga połowa zaczęła się od... groźnej sytuacji Gruzinów. Po dośrodkowaniu na pole karne niecelnie głową uderzył Guram Kaszia.
W 62. minucie kibice na Stadionie Narodowym mieli wreszcie powody do ogromnej radości. Bramkę po efektownym strzalem z ok. 20 metrów zdobył Milik. Bramkarz Gruzinów nie miał szans, piłka została uderzona bardzo precyzyjnie przez napastnika Ajaksu Amsterdam.
Biało-czerwoni, zachęcani przez kibiców, chcieli pójść szybko za ciosem. W 69. minucie w dogodnej okazji znalazł się Grosicki, ale jego strzał głową był niecelny. Gruzini nie zamierzali jednak czekać na kolejne ataki Polaków. W 78. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Giorgi Czanturia - Łukasz Fabiański, choć z problemami, złapał piłkę. Niedługo później szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Po bardzo silnym uderzeniu George Nawalowskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Stadion na chwilę ucichł...
Kibice ożywili się jednak w końcówce spotkania, której wielkim bohaterem okazał się Lewandowski. Napastnik Bayernu Monachium w ciągu czterech minut zdobył aż trzy bramki, za każdym razem wykorzystując dogodną sytuację. Biało-czerwoni powtórzyli więc wynik z listopada z Tbilisi, wówczas również wygrali 4:0.
Polscy piłkarze pozostają niepokonani w eliminacjach Euro 2016. W sześciu meczach zdobyli 14 punktów i umocnili się na prowadzeniu w tabeli grupy D.
Polska - Gruzja 4:0 (0:0).
Bramki: Arkadiusz Milik (62), Robert Lewandowski (89, 90+2, 90+3).
Sędzia: Aleksiej Kulbakow (Białoruś). Widzów 56 512 tys.
(PAP)