LŚ siatkarzy – Polska – Brazylia 3:1
Polscy siatkarze wygrali w Krakowie z Brazylią 3:1 (25:20, 25:21, 28:30, 25:20) w meczu Ligi Światowej i utrzymali drugie miejsce w tabeli grupy A. Na trybunach zasiadła rekordowa liczba widzów – ponad 15 tys. Rewanż zaplanowany jest na niedzielę w Bydgoszczy.
Spotkania z Canarinhos są nie tylko prestiżowe, ale przede wszystkim mogą w dużej mierze zadecydować o tym, która z tych drużyn awansuje do Final Six (16-20 lipca we Florencji). Biało-czerwoni zrobili ku temu w Krakowie bardzo ważny krok.
W polskiej drużynie zabrakło Mariusza Wlazłego. Podstawowy atakujący kadry nabawił się kontuzji pleców w odcinku lędźwiowym i nie wiadomo jak długa będzie jego absencja. Bardzo dobrze zastąpił go jednak Dawid Konarski.
Biało-czerwoni, którzy mogli liczyć na wsparcie rekordowej liczby kibiców w Polsce, w tym dwukrotnego mistrza olimpijskiego w skokach narciarskich Kamila Stocha, od samego początku pokazali, że interesuje ich wyłącznie zwycięstwo. W dwóch pierwszych setach decydująca była ich postawa w końcówce.
W pierwszej partii wyrównany stan był do 16:16, później odskoczyli podopieczni Stephane’a Antigi. Dobra postawa Mateusza Miki, który w kolejnym meczu wyrósł na lidera zespołu, sprawiła, że biało-czerwoni wygrali 25:20.
Na początku drugiego seta swoje umiejętności pokazał Wallace de Souza. Trudno było go złapać na bloku, czy zatrzymać jego atak. Polacy przegrywali już czterema punktami 10:14, kiedy do walki poderwał ich Piotr Nowakowski. Środkowy Asseco Resovii Rzeszów zaserwował asa i biało-czerwoni zaczęli odrabiać straty. Kolejne punkty na swoje konto zapisywali Mika i Konarski. Rywale byli bezradni, a Polacy wygrali 25:21.
Trzecia partia miała być tylko postawieniem „kropki nad i”. Biało-czerwoni prowadzili od początku, a w drugiej przerwie technicznej mieli dwupunktową przewagę. Nerwowo zaczęło się robić, przy stanie 18:18. Antiga poprosił o czas, niewiele to dało, bo rywale odskoczyli na 18:21. Dopiero kolejna przerwa obudziła Polaków.
Udany atak Konarskiego, wejście Bartosza Kurka i Karola Kłosa odmieniły obraz gry. Polacy obronili pięć setboli, a przy pierwszym potrzebna była nawet wideoweryfikacja. Ostatecznie mistrzowie świata wykorzystali swoją szóstą próbę i wygrali 30:28.
O końcowym wyniku zadecydował czwarty set, w którym Polacy nie dali żadnych szans rywalom. Przy gorącym dopingu zwyciężyli 25:20, a w całym meczu 3:1.
To była druga w tym sezonie wygrana Polaków nad Brazylią. Wcześniej pokonali mistrzów globu w Marindze 3:0.
Brazylijczycy to najbardziej utytułowana drużyna tych rozgrywek. Brała udział we wszystkich 25 edycjach, wygrała dziewięciokrotnie, ale po raz ostatni w 2010 roku.
Po sześciu kolejkach Ligi Światowej biało-czerwoni mają na koncie cztery zwycięstwa i trzy porażki. Awans z grupy A wywalczą aż trzy ekipy - dwie najlepsze oraz Włosi, którzy jako gospodarz turnieju finałowego (16- 20 lipca we Florencji) mają zapewniony w nim udział.
Polacy utrzymali drugie miejsce w tabeli. Reprezentacja Italii jest poza zasięgiem - 19 punktów. Tuż za biało-czerwonymi znajdują się Irańczycy, którzy sprawili kolejną niespodziankę. W Teheranie pokonali Włochów 3:0 i mają punkt mniej od podopiecznych Antigi. Osiem mają Canarinhos.
Rewanż meczu Polska – Brazylia zaplanowany jest na niedzielę na godz. 19.30 w bydgoskiej Łuczniczce.
Polska: Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Andrzej Wrona, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika, Rafał Buszek – Paweł Zatorski (libero) – Bartosz Kurek, Karol Kłos.
Brazylia: Bruno Rezende, Wallace de Souza, Sidnei dos Santos, Murillo Endres, Ricardo Lucarelli, Lucas Saatkamp - Mario Pedreira (libero) - Felipe Fonteles. Leandro Vissotto, Raphael Oliveira. (PAP)