Zdaniem Piotra Makowskiego, odmładzanie kadry to słuszny kierunek
Selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek Piotr Makowski po zwycięskich kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy nie ma wątpliwości, że odmładzanie kadry to słuszny kierunek. Jak podkreślił, przed jego podopiecznymi wciąż jeszcze wiele pracy.
Wobec licznych rezygnacji doświadczonych siatkarek, Makowski powołując kadrę na najważniejsze tegoroczne imprezy musiał sięgnąć po młodzież. W jego zespole pojawiły się nawet niespełna 18-letnie Kornelia Moskwa czy Malwina Smarzek, które nie grały jeszcze w ekstraklasie. Przy tych zawodniczkach 23-letnia Maja Tokarska czy rok starsza Joanna Wołosz to już rutynowane reprezentantki.
Smarzek okazała się prawdziwym objawieniem turnieju w Bydgoszczy, w którym Polki w trzech meczach nie straciły seta.
"Nie mam wątpliwości podejmując decyzje o powołaniu bardzo młodych zawodniczek. Ostatnie pół roku zjeździłem obserwując mecze nie tylko ekstraklasy, ale także pierwszej ligi, czy rozgrywek juniorskich. Dlatego nie bałem się podjąć tego ryzyka" – mówił po zakończeniu eliminacji szkoleniowiec.
Jego największym zmartwieniem jest fakt, że spora grupa zawodniczek, nie tylko tych młodych, ale już bardziej dojrzałych, ma kłopoty w swoich klubach z miejscem w składzie.
"Dlatego ciągle to powtarzam, że dla mnie najważniejsze jest, żeby te młode dziewczyny, które przyjechały na kadrę, atakowały swoje szóstki klubowe. To jest największy kłopot polskiej żeńskiej siatkówki. Mamy w lidze bardzo dużo siatkarek zagranicznych, do tego też grupę zawodniczek powyżej 30 roku życia, które nie chcą się dać +wygryźć+ tym młodszym" – wyjaśnił selekcjoner.
Jego podopieczne wygrały w kwalifikacjach wszystkie sześć spotkań, ale on sam daleki był od euforii. Jak zaznaczył, o awans do ME 2015 polski zespół nie musiał mierzyć się z topowymi zespołami ze Starego Kontynentu.
"Z drugiej strony patrząc na niespodziewane wyniki w innych grupach eliminacyjnych, to jednak nikogo nie można tu lekceważyć. My zagraliśmy całkiem niezłą siatkówkę w tych turniejach, trochę było błędów, ale to też wynikało z tego, że bardzo krótko ze sobą trenowaliśmy. Dlatego chciałbym abyśmy doszli do takiego etapu jak Belgijki, które potrzebują kilku dni by normalnie funkcjonować. Na to jednak potrzeba dużo czasu" – zaznaczył.
Kwalifikacje do ME 2015, które odbędą się w Holandii i Belgii były pierwszym, ale jednocześnie bardzo ważnym sprawdzianem dla biało-czerwonych.
"Gdybyśmy zajęli wyższe miejsce w mistrzostwach Europy, nie musielibyśmy grać tych kwalifikacji. Stało się inaczej i to też nie była do końca komfortowa sytuacja dla nas. Myślę, że w Grand Prix przyjdzie nam się zmierzyć z mocniejszymi rywalami. To będzie też taki sprawdzian, jak sobie dziewczyny poradzą na tle już silniejszych drużyn, niż te, z którymi rywalizowaliśmy w turniejach w Lugano i Bydgoszczy" – zaznaczył.
Siatkarki przez najbliższy tydzień będą na urlopach, a od następnego poniedziałku rozpoczną zgrupowanie w Miliczu przed rozpoczynającymi się 6 czerwca rozgrywkami Ligi Europejskiej. W rundzie grupowej biało-czerwone zagrają z Niemkami, Grecją i Hiszpanią. Makowski poinformował, że w składzie nastąpi sporo zmian. W LE w ogóle nie wystąpią Izabela Kowalińska, Izabela Bełcik oraz Elżbieta Skowrońska.
"W pierwszej części rozgrywek zabraknie też Asi Wołosz czy Kasi Zaroślińskiej, które otrzymały nieco dłuższe urlopy. Ligę Europejską zagramy bardzo młodym składem wspomaganym przez Klaudię Kaczorowską, Maję Tokarską czy Agatę Durajczyk" – tłumaczył.
Ostatnią imprezą sezonu dla polskiej reprezentacji będzie turniej World Grand Prix, który rozpocznie się 25 lipca. (PAP)