Formuła 1 - Hamilton wygrał w Malezji, Rosberg liderem
Brytyjczyk Lewis Hamilton z teamu Mercedes GP wygrał na torze Sepang wyścig Formuły 1 o Grand Prix Malezji. Drugie miejsce zajął jego partner z zespołu Niemiec Nico Rosberg, który umocnił się prowadzeniu w klasyfikacji mistrzostw świata.
Na trzeciej pozycji uplasował się broniący tytułu Niemiec Sebastian Vettel (Red Bull) i zdobył pierwsze punkty w tym roku.
Hamilton zanotował 23. zwycięstwo w karierze, ale pierwsze w Malezji, gdzie startował po raz ósmy. Team Mercedesa z kolei zanotował pierwszy od powstania w 2010 roku podwójny sukces w wyścigu GP.
Przed rozpoczęciem wyścigu minutą ciszy uczczono pamięć pasażerów i załogi zaginionego 8 marca Boeinga 777, nr lotu MH 370, który z Kuala Lumpur miał dotrzeć do Pekinu.
Zwycięzca, mistrz świata sprzed sześciu lat, ruszył do wyścigu z pole position. W sobotnich kwalifikacjach był najszybszy, bardzo dobre czasy uzyskiwał także podczas treningów. Od początku sezonu widać, że Mercedesa dysponuje doskonale przygotowanymi silnikami, z którymi inne ekipy mają problemy. Z wyścigu w Malezji m.in. z powodów technicznych wycofało się siedmiu kierowców, do mety dojechało tylko 15.
Hamilton prowadził na Sepang praktycznie od startu do mety. Tylko raz, na krótko, spadł na drugie miejsce, gdy po raz pierwszy zjechał na zmianę opon. Liderem został wtedy Niemiec Nico Huelkenberg z Force India, ale już po przejechaniu jednego okrążenia na nowych oponach Brytyjczyk ponownie przewodził stawce i pierwszy ukończył wyścig.
Ekipa Mercedesa nie popełniła w Malezji żadnego błędu, w pit-stopie najszybciej wymieniała opony w obu bolidach. Nie ustrzegli się ich tym razem mechanicy Red Bulla. Pecha miał Australijczyk Daniel Ricciardo, następca swojego rodaka Marka Webbera w teamie mistrzów świata. Po zmianie opon na 41. okrążeniu po kilkudziesięciu metrach jego pojazd stanął.
Mechanicy zepchnęli bolid do serwisu, gdzie okazało się, że nie zostało do końca dokręcone przednie, lewe koło. Australijczyk ostatecznie wyjechał na tor, ale z tak poważną stratą, że nie mógł walczyć o czołowe lokaty. Kilka okrążeń później, gdy ponownie musiał zameldować się w serwisie z powodu awarii hamulców, zespół podjął decyzję o wycofaniu go z rywalizacji.
Poważne problemy miał także Fin Kimi Raikkonen z Ferrari. Już na początku rywalizacji, po kolizji z Duńczykiem Kevinem Magnussenem z McLarena, przebił oponę i musiał zjechać na wymianę. Na "flaku" pokonał 3/4 długości toru, stracił ponad minutę i wrócił do rywalizacji na... 19. pozycji.
Później mozolnie odrabiał straty i ostatecznie był 12., ale już w połowie dystansu został zdublowany przez jadących w tempie ekspresu Hamiltona i Rosberga. To był pierwszy taki przypadek w wieloletniej karierze fińskiego mistrza świata z 2007 roku. (PAP)