Delecta - Resovia w półfinale PlusLigi
Rywalem Delecty Bydgoszcz w pófinale PlusLigi została drużyna Asseco Resovii Rzeszów. W piątym decydującym meczu 1. rundy play off rzeszowianie pokonali PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:23, 25:20, 21:25, 15:25, 15:12) i to oni awansowali do półfinału. Pierwszy pojedynek w niedzielę o godz.20.00 w hali Łuczniczka w Bydgoszczy.
Asseco Resovia Rzeszów: Lukas Tichacek, Olieg Achrem, Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Jochen Schoeps, Paul Lotman - Krzysztof Ignaczak (libero) - Łukasz Perłowski, Zbigniew Bartman, Maciej Dobrowolski, Nikola Kovacevic, Wojciech Grzyb.
PGE Skra Bełchatów: Paweł Woicki, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Karol Kłos, Aleksandar Atanasijevic, Michał Winiarski - Paweł Zatorski (libero) - Michał Bąkiewicz, Dante Boninfante, Wytze Kooistra.
Sędziowali: Maciej Twardowski (Radom) i Paweł Burkiewicz (Kraków). Widzów ponad 5000. MVP: Krzysztof Ignaczak.
To był mecz dla ludzi o bardzo mocnych nerwach i ludzi z charakterem, którzy do ostatniej piłki walczyli o zwycięstwo. Obaj trenerzy posłali w ten decydujący bój wszystkich najlepszych swoich zawodników.
"Tylko zwycięstwo, Resovio tylko zwycięstwo" - od początku zagrzewali do walki swoją drużynę kibice znad Wisłoka głośno fetując zdobycie każdego punktu przez swoich ulubieńców. Ci, podobnie, jak bełchatowianie - mimo ogromnej stawki pojedynku - prezentowali siatkówkę w najlepszym wydaniu.
Dwa pierwsze sety dla gospodarzy. W Resovii atak trzymał Jochen Schoeps, w Skrze najgroźniejszy był Aleksandar Atanasijevic. Serb często popisywał się soczystymi zbiciami. Niską skuteczność na siatce miał natomiast Mariusz Wlazły. Gospodarze po atakach Schoepsa przeważali 15:11 i 23:21i. Ambitna Skra doprowadziła do remisu (23:23). Finisz należał jednak do podopiecznych trenera Andrzeja Kowala.
Drugi set również rozpoczął się udanie dla Resovii, która lepsza była na siatce i ponownie wypracowała sobie przewagę (10:7, 13:10, 14:11). Skra starała się szachować rzeszowską drużynę zagrywkami, ale często piłka lądowała w siatce lub poza boiskiem. Resovia, w szeregach której nadal bardzo skuteczny był Schoeps (17:12), była rozpędzona jak pociąg ekspressowy (22:17, 24:20). Goście nie znaleźli sposobu, aby go powstrzymać. Brakujący punkt zdobył kapitan Olieg Achrem. "Ostatni, ostatni" - skandowały trybuny.
Tymczasem nic z tych rzeczy. Trzecia partia była dla Skry, jak ostatnia deska ratunku. Goście poprawili jakość gry. Rzeszowianie natomiast spuścili z tonu, mieli problemy z przyjęciem, psuli więcej serwów. Skra, która ?włączyła? blok, miała inicjatywę (13:11, 14:13, 17:15, 18:16, 20:18). Resovia po błędzie Atanasijevicia wyrównała (20:20). Jednak dwa bloki na Zbigniewie Bartmanie, który zmienił Schoepsa, sprawiły, że notowano 22:20 dla zdeterminowanych gości, którzy na finiszu pokazali dużą klasę i wrócili do gry.
W zawodników z Bełchatowa wstąpiła nowa nadzieja. W partii numer 4 Imponowali dynamiką, byli zadziorni, nieustępliwi, zdecydowani w ataku. Pewnie - krok po kroku - zdążali do tie-breaka. Resovia znalazła się w głębokim impasie, jej gra z minuty na minutę gasła. Popełniała szkolne błędy ułatwiając zadanie rywalowi, który nabierał coraz większej pewności siebie i rozbił gospodarzy. Sprawa awansu do półfinału była otwarta.
Przed tie-breakiem ponad 5000 fanów mistrzów Polski miny miało nietęgie. Ostatnia partia była niesamowitym dreszczowcem. Kibice oglądali ją na stojąco, "grali" z Resovią. Skra uciekała, a trochę rozregulowana Resovia ją ścigała, aż wyszła na prowadzenie (8:6). Po zmianie stron Skra wyrównała (9:9). Potem było 11:9 ,12:10, 13:11 dla miejscowych. Na 14:12 podwyższył Nowakowski (14:12). Ostatni punkt zdobyli rzeszowianie po bloku na Atanasijeviciu. (PAP)