Pierwsze zwycięstwo naszych koszykarzy w eliminacjach Eurobasketu. Polska pokonała Estonię
Polska pokonała w Tallinnie Estonię 88:86 (22:25, 18:17, 22:21, 26:23) w 4. kolejce grupy H eliminacji mistrzostw Europy 2025 koszykarzy. To pierwsza wygrana w kwalifikacjach biało-czerwonych, którzy zrewanżowali się rywalom za czwartkową porażkę 78:82 we Włocławku.
Estonia - Polska 86:88 (25:22, 17:18, 21:22, 23:26)
W lutym w ostatnich meczach grupy H Polska zmierzy się jeszcze z Litwą i Macedonią Północną. Podopieczni trenera Igora Milicica jako współgospodarze Eurobasketu mają zapewniony udział w tym turnieju.
Estonia: Kristian Kullamae 21, Matthias Tass 19, Kasper Suurorg 11, Siim-Sander Vene 10, Janari Joesaar 7, Mikk Jurkatamm 5, Kaspar Treier 4, Artur Konontsuk 3, Kregor Hermet 3, Joonas Riismaa 3, Hugo Toom 0.
Polska: Michał Michalak 29, Mateusz Ponitka 27, Aleksander Balcerowski 10, Andrzej Pluta 6, Luke Petrasek 6, Michał Sokołowski 5, Daniel Gołębiowski 3, Aleksander Dziewa 2, Tomasz Gielo 0, Jakub Schenk 0.
Pierwsze punkty zdobył zawodnik Stali Ostrów Siim-Sander Vene, trafiając zza linii 6,75 m, a potem szybko dorobek powiększali jego koledzy Mathhias Tass i Kristian Kullamae, a gospodarze, którzy walczyli o czwartą wygraną w eliminacjach oznaczającą awans na Eurobasket, prowadzili 10:5 i 12:7.
Biało-czerwoni ponownie mieli kłopoty w defensywie, a rywale szybko i łatwo zdobywali punkty. W pierwszej kwarcie Polska straciła ich 25. Natomiast w ataku gości widać było problemy z organizacją gry. Przy nacisku Estończyków na całym boisku trudno im było wyprowadzać piłkę spod kosza, a potem konstruować akcje. W wyniku tego na oddanie rzutu pozostawało sześć-osiem sekund, a to powodowało, że mający w ręku piłkę zawodnik decydował się na indywidualną akcję, która często nie przynosiła efektu.
Najwyższy na parkiecie Balcerowski był dobrze pilnowany przez kilku zawodników, gdy wbiegał do strefy podkoszowej - w pierwszej kwarcie zdobył tylko dwa punkty, a w drugiej cztery - wszystkie z rzutów wolnych. Zmiennicy pierwszej piątki drużyny estońskiej znakomicie potrafili "wpasować się" w rytm gry, czego nie można powiedzieć o większości biało-czerwonych. Polacy przegrywali trzykrotnie w drugiej kwarcie różnicą dziewięciu punktów (25:34, 27:36, 31:40), ale tuż przed przerwą udało im się zmniejszyć straty po akcjach Michalaka w defensywie oraz jego dwóch rzutach z dystansu, do stanu 40:42.
Po zmianie stron Estończycy rozpoczęli rzutem Konontsuka za trzy punkty, ale odpowiedział tym samym Andrzej Pluta. Gospodarze kilka razy pomylili się w próbach z dystansu, a po przechwycie Michalaka, który uruchomił kontratak, Ponitka trafił zza linii 6,75 m i Polska prowadziła po raz pierwszy w spotkaniu 56:55. Biało-czerwoni w tej kwarcie dużo grali bez Balcerowskiego, ale mimo to przy lepszej defensywie nie tracili dystansu do rywali, którzy po 30 minutach prowadzili tylko 63:62. W obronie nieźle radził sobie, oprócz walecznego Ponitki i Michalaka, debiutujący w reprezentacji Daniel Gołębiowski.
Ostatnia część spotkania to walka nerwów i wiele fauli z obydwu stron. Za pięć przewinień boisko opuścili Konontsuk, Joonas Riismaa i Kaspar Treier. Wśród biało-czerwonych zagrożeni przekroczeniem limitu fauli byli Balcerowski, Pluta, Gołębiowski i Michalak. Ostatecznie tylko ten ostatni, na 58 sekund przed końcem, musiał zejść z parkietu.
Polacy wyszarpali zwycięstwo ambitną walką oraz indywidualnymi akcjami. Przegrali natomiast walkę pod tablicami 31:37 i mieli zaledwie dziewięć asyst, przy 19 Estończyków. Ponitka do 27 pkt (m.in. 7 z 8 za dwa punkty i 10 z 12 wolnych) dołożył osiem zbiórek, najwięcej w zespole, oraz trzy asysty, co dało mu najwyższy (mimo czterech strat) wskaźnik efektywności - 33. Michalak miał stuprocentową skuteczność za dwa punkty (6 z 6) i wolnych (5 z 5), za trzy trafił cztery z siedmiu prób.