Pogoda im niestraszna. Na koniec sezonu najlepsi łucznicy w kraju zmierzyli się w Żołędowie
Mistrzostwa Polski w łucznictwie, które odbyły się w malowniczym Żołędowie, dobiegły końca. Lokalny stadion przez dwa dni, mimo niesprzyjającej pogody, tętnił życiem, a zawodnicy z całej Polski zaprezentowali swoje umiejętności w dwóch dyscyplinach: łucznictwie bloczkowym i barebow.
Naszą uwagę szczególnie przykuwały starty reprezentantów LKS Łucznik Żołędowo. Mimo ogromnego zaangażowania i woli walki, żaden z naszych zawodników nie zdołał awansować do ćwierćfinałów.
Najbliżej tego osiągnięcia byli Dariusz Reszot w konkurencji łuków bloczkowych oraz Łukasz Szyszkowski, rywalizujący z gołym łukiem. Obaj nasi reprezentanci pożegnali się z turniejem w 1/16 finału.
– Dzisiaj jest taka wyjątkowa okazja, bo to są mistrzostwa Polski w łucznictwie bloczkowym i barebow. To jest odmiana łuku klasycznego, na trochę innych zasadach. Są inne naciągi i inne łuki. Przyjechała m.in. cała drużyna mistrzów świata z Berlina z 2023 roku, jest Łukasz Przybylski, indywidualny wicemistrz świata. Można powiedzieć, że zjechała się do nas elita – mówił Jan Bródka, prezes Łucznika Żołędowo.
– To jest takie zwieńczenie sezonu. Z racji, że był to rok olimpijski, wszystkie imprezy międzynarodowe już się zakończyły. Chcemy strzelać najlepiej, jak się da. Jest dość zimno, deszcz, wietrznie. Mieliśmy chyba wszystko. W hali warunki są sterylne. Na najwyższym poziomie to kwestia milimetrów. Tutaj, gdy jest wiatr, czy deszcz, te różnice w wynikach są dużo większe. Pogoda nie pomaga. Ludzie często zmieniają się na prowadzeniu. Jeden gorszy strzał i tych punktów już leci sporo. Nie idę po pewną wygraną, ale na pewno będę się starał – zapowiadał Przemysław Konecki, wicemistrz Polski i drużynowy mistrz świata.
Więcej w relacji Wiktora Sobocińskiego.