Kielce nie zagrają w Final Four. Karne wskazały zwycięzcę
Piłkarze ręczni Industrii Kielce w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów przegrali na wyjeździe z SC Magdeburg 22:23. Pierwsze spotkanie polski zespół wygrał jedną bramką 27:26 i o awansie do Final Four zadecydowały rzuty karne, w których lepsi byli gospodarze 4-3.
Do rewanżowego spotkania kielczanie przystępowali z jednobramkową zaliczką (27:26) ze starcia w Hali Legionów. W zespole z Kielc mecz w bramce nieoczekiwanie rozpoczął Sandro Mestric, a nie Andreas Wolff. Mistrzowie Polski dopingowani przez 600 swoich fanów rozpoczęli pojedynek w magdeburskiej hali w popisowy sposób. W szóstej minucie po trafieniu Haukura Thrastarsona podopieczni Tałanta Dujszebajewa prowadzili 5:2. Dwie minuty później gospodarze po bramce z karnego Omara Magnussona złapali kontakt z rywalem (4:5), ale tylko na chwilę.
Siergieja Hernandeza, hiszpańskiego bramkarza Magdeburga, pokonał Arciom Karalek i polska ekipa ponownie prowadziła trzema bramkami (7:4). Popularni „Gladiatorzy” wykorzystali przestój Industrii w ataku i zaczęli odrabiać ponownie straty. W 21. min niemiecka drużyna wyszła nawet na prowadzenie, kiedy rzutem do pustej kieleckiej bramki (kara dla Karaleka) trafił Hernandez. Mistrzowie Polski szybko jednak odzyskali rezon. W 28. min po raz pierwszy na parkiecie pojawił się Wolff i od razu obronił rzut karny wykonywany przez Magnussona. Tuż przed końcem pierwszej połowy bramkę zdobył Igor Karacic i zespół z Kielc na przerwę schodził z dwoma trafieniami przewagi (13:11).
Niemiecka drużyna potrzebowała zaledwie trzech minut, aby doprowadzić do wyrównania (13:13). Dwa razy z rzutów karnych Wolffa pokonał Magnusson. W międzyczasie z linii siedmiu metrów pomylił się Arkadiusz Moryto. Pierwszą bramkę po zmianie dla Industrii zdobył Daniel Dujshebaev. Chwilę później niemiecki bramkarz mistrzów Polski w kapitalny sposób zatrzymał Tima Hornke. Ale w zespole Magdeburga popisową partię rozgrywał Hernandez. W 36. min. po bramce Magnussona gospodarze wyszli na prowadzenie 15:14 i w dwumeczu był remis.
Wynik cały czas oscylował wokół remisu. W głównych rolach nadal występowali obaj bramkarze. Wolff obronił kolejne dwa karne, ale w niczym nie ustępował mu Hernandez, który wielokrotnie swoimi interwencjami doprowadzał do rozpaczy zawodników polskiej drużyny.
Spotkanie trzymało w napięciu do samego końca. W 58. minucie przy wyniku 22:21 dla gospodarzy, czwartego karnego obronił Andreas Wolff (Magnusson). Piłka wyszła jednak na aut, a „Gladiatorzy” wywalczyli kolejnego karnego, którego wykorzystał Hornke. Nieco ponad minutę przed końcem trafił Karacic i ponownie w dwumeczu był remis. Gospodarze długo rozgrywali piłkę, ale nie zdołali jednak pokonać Wolffa.
Na 11 sekund do końcowego gwizdka arbitrów piłkę przejęli goście. Bramka dawała kielczanom awans do Final Four. Trener Industrii wziął czas i rozrysował swoim podopiecznym ostatnią akcję. Jego młodszy syn Daniel podał do Karaleka, a gdy Białorusin był sam na sam z Hernandezem, sędziowie przerwali grę. Była to bardzo kontrowersyjna decyzja, ale o wszystkim decydowały karne.
Po czterech seriach karnych kielczanie prowadzili 3:2 (Wolff obronił rzuty Hornke i Christiana O’Sullivana). Do remisu doprowadził Philipp Weber. Do kolejnego rzutu podszedł Alex Dujshebaev, gdyby trafił kielczanie zagraliby po raz siódmy w Final Four. Jednak jego zamiary wyczuł Hernandez. W dodatkowej serii karnych pomylił się Dylan Nahi, a Wolffa pokonał Magnusson i to obrońcy trofeum zagrają w Kolonii.
SC Magdeburg – Industria Kielce 23:22 (11:13), karne 4-3. Pierwszy mecz 27:26 dla Kielc, awans SC Magdeburg.